Testujemy: Ford B-Max: koktajl rodzinno-miejski (ZDJĘCIA)

Paweł Puzio
Przepis jest prosty. Trzeba wrzucić do szejkera cechy samochodu miejskiego, dodać wartości rodzinne, przyprawić szczyptą designu i dorzucić coś ekstra, np. odsuwane drzwi. I już jest, miejski Ford B-Max. Oryginalny czy nudny?
Ford B-Max
Ford B-Max

Najważniejsze jest wejście. A te B-Max zapewniła reklama basenowa. Być może nie każdy wie o B-Max, ale już Ford z basenu, jest kojarzony niemal automatycznie. A zatem kapelusze z głów przed Martinem Cambellem, twórca tejże reklamy, za genialnie i prosty pomysł ze skoczkiem przelatującym przez Forda B-Maxa i wpadającym do basenu. A clou czyli odsuwane tylne drzwi, to rzadkość w tej klasie. Dwudrzwiowy Peugeot 1007 proponował podobne rozwiązanie, które jednak nie przyjęło się.

Ford poszedł o krok dalej. W swoim koktajlu zaproponował tradycyjne drzwi przedni oraz odsuwane ręcznie, wzdłuż nadwozia drzwi tylne.

Ford zdecydował się na jeszcze jeden krok – likwidację słupka środkowego. I tak powstał system Ford Easy Access. Cóż to oznacza w praktyce. Po otwarciu tylnych i poprzednich drzwi nie ma słupka B. Jest za to półtorametrowy otwór, a właściwie brama, przez którą bez trudu można do wnętrza załadować dzieci, zakupy, psa i teściową, nawet słusznych gabarytów. I to bez problemu czy skomplikowanego manewrowania.

Easy Access

Oczywiście rodzi się od razu pytanie, po co ten system. Ford B-Max jest długi na 4,1 m, szeroki na 1,75 m i wysoki na 1,6 m. Nie jest więc dużym samochodem. I właśnie dla tego Ford zastosował przesuwane drzwi, bo im mniejsze auto, tym trudniej coś do zapakować. A dzięki Easy Access ten problem znika.

Ford nie uniknął jednak wpadek. Tylne drzwi trzeba dość mocno zatrzaskiwać, żeby zamki zaskoczyły. Nie wiadomo także, jak ten system będzie pracować po kilku polskich, brudnych zimach. Dolna część rolkowego mechanizmu jest nieosłonięta. I to może być także przyczyną kłopotów. Są to jednak czysto teoretyczne obawy.

Kolejna rzecz to peszel z przewodami do tylnych drzwi, który ciągnie się za przesuwnymi drzwiami. Dzieci będą go traktować jak stopień. Awarie murowane!

Mimo tych wad można stwierdzić, że Ford Easy Access to system, ułatwiający codzienne użytkowanie samochodu. Po przesiadce do normalnego auta kierowca ma wrażenie, że czegoś brakuje, szczególnie na ciasnych parkingach.

Kolejne pytanie związane jest z bezpieczeństwem. Czy brak klasycznego słupka środkowego może mieć negatywne skutki przy zderzeniu bocznym? Z tym słupkiem to jest tak, jak u iluzjonisty z królikiem w kapeluszu. To, że go nie widać, nie znaczy, że go nie ma. Po prostu udało się go sprytnie zintegrować z drzwiami. To one po zamknięciu, spełniają rolę środkowego słupka, usztywniając nadwozie i zapobiegając samoistnemu otwarciu w przypadku bocznego uderzenia. Dodatkowo do budowy nadwozia jest używana wysokogatunkowa, wytrzymała stal. Jak to działa w sytuacjach ekstremalnych? Sprawdzono to podczas testów EuroNCAP: Ford B-Max uzyskał maksymalny wynik pięciu gwiazdek.

Oto film z testu zderzeniowego Forda B-Max, przeprowadzonego przez EuroNCAP:

Ciekawostką w kwestii bezpieczeństwa są zagłówki foteli przednich. Dają się regulować nie tylko w pionie, ale także w poziomie.

Pomieszanie

Nowy Ford B-Max to mieszanka cech, która stawia go miedzy klasami. Nie jest to van ani małe miejskie auto. Posadowiony na płycie Fiesty, oferuje przestrzeń bliższą Focusowi i sporo funkcjonalnych rozwiązań. Szybko składają się oparcia tylnego siedzenia. Podobnie, jak prawy przedni fotel. Po złożeniu obu można przewieźć przedmioty o długości nawet 235 cm. W bagażniku jest podwójne dno, zamontowano dwa haczyki na siatki za zakupami. Można także zamontować kratę oddzielającą bagażnik od pasażerów. Lista opcji jest długa. Pozwala dostosować Forda B-Maxa dokładnie do swoich oczekiwań.

Na liście elektronicznych gadżetów B-Maxa znalazł się system Ford SYNC, czyli multimedialny komputer sterowany poleceniami głosowymi (w bogatszych wersjach titanium i titanium X jest montowany seryjnie; do ambiente i trend kosztuje 1200 zł). Niebawem pojawi się Emergency Assistance. W razie wypadku samochód automatycznie wykona połączenie alarmowe i skontaktuje się z odpowiednimi służbami. Ford SYNC zostanie też rozszerzony o AppLink, czyli możliwość głosowego starowania telefonem (Android, Blackberry oraz iPhone).

Kliknij, aby przejść do galerii zdjęć z testu Forda B-Maxa

Ford B-Max
Ford B-Max

Jak zwykle pewnie, ale... 

Wrażanie z jazdy nowym Fordem B-Max są słodko-gorzkie. Słodkie, bo zawieszenie, wygodne fotele, pozycja za kierownicą i widoczność są wzorowe. Jak zwykle w Fordzie „zawias" należy do najlepszych w klasie. Samochód prowadzi się pewnie, nie boi się zakrętów, pomimo 1,6 m wysokości. Podwozie jest dopracowane.

Precyzyjne ustawienie pozycji za kierownicą jest możliwe dzięki świetnie działającej regulacji fotela i kolumny kierownicy. Widoczność w każdym kierunku jest wzorowa (Ford montuje dodatkowe lusterko do obserwacji dzieci na tylnych siedzeniach). Przednie fotele są wygodne, za to z tyłu przydałoby się więcej luksusu. Jest po prostu twardo.

Testowany egzemplarz wyjechał z fabryki z wieloma dodatkami umilającymi podróż, takimi jak automatyczna klimatyzacja, komputer pokładowy, układ monitorowania ciśnienia w kołach, tempomat czy czujniki deszczu oraz zmierzchu. To wszystko standard w wersji wyposażeniowej titanium. Wnętrze jest bardzo dobrze wykończone. Stylistyka typowo fordowska – solidnie, ale bez fantazji.

Fabryczna nawigacja mówi po polsku, a na małym ekranie kamera cofania przekazuje obraz w jakości niemal HD. Jest wiele praktycznych schowków, jak to w aucie rodzinnym.

Gorzej jest silnikiem benzynowym 1,4 90 KM. Nie jest to jednostka dla mamusiek z temperamentem. Raczej skierowano ją do rozważnych romantyczek. W aucie po przekroczeniu 4000 obr./min. robi się trochę za głośno, poniżej nie ma za to mowy o przyspieszaniu. Uczciwie trzeba zauważyć, że w warunkach jazdy miejskiej ten mankament jest raczej nieodczuwalny. Ale jeśli ktoś często jeździ w trasy, zdecydowanie lepszym wyborem jest nowoczesny, litrowy, trzycylindrowy, 100-konny silnik EcoBoost.

Podsumowanie

Ford B-Max jest ciekawym i niekonwencjonalnym miejskim, rodzinnym vanem. Przede wszystkim zadziwia funkcjonalnością, doskonałym zawieszeniem i wygodnym środkiem. Nie można mu odmówić solidnego wykonania. Trzeba jednak też pamiętać, że jest dość drogi. Podstawowa wersja kosztuje prawie 59 000 zł. Biorąc pod uwagę dużą konkurencję w segmencie w postaci Kia Vengi (cena od 39 900 zł), Skody Roomster (cena od 46 700 zł) czy Nissana Note (cena od 43 490 zł), Ford B-Max nie będzie mieć łatwego zadania. Pomoże mu jednak to, ze jest oryginalny, ale nie nudny.

Plusy

Przestronne wnętrze
Ciekawy system Easy Access
Wysoki stopień bezpieczeństwa
Dobre zawieszenie
Funkcjonalne wnętrze

Minusy

Wysoki koszt zakupu
Peszel w systemie Easy Access
Niezbyt mocny silnik 1.4 90 KM

Podstawowe dane techniczne Ford B-Max Titanium 1.4 Duratec 90 KM

Nadwozie: 5-drzwiowy, van;
Silnik: benzynowy R4, pojemność 1388 ccm, 90 KM, 128 Nm;
Skrzynia biegów i napęd: 5-stopniowa ręczna;
Przyspieszenie 0 do 100 km/h: 13,8 sek;
Prędkość maksymalna: od 171 km/h;
Średnie zużycie paliwa: średnie – 6,0 l/100 km, miasto – 7,9 l/100 km, w trasie – 4,9/100 km;.
Wymiary (dł./wys./szer./rozst. osi): 4077/1578/1751/2375 mm;
Masa własna i ładowność: 1275 kg, ładowność 500 kg;
Pojemność bagażnika: od 318 do 1386 l;
Cena wersji testowej: 86 650 zł. 

Paweł Puzio

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na motofakty.pl Motofakty