Projekt zabytek: Ocalona przed szrotem

Tadeusz Gołąbek
Fot. Tadeusz Gołąbek
Fot. Tadeusz Gołąbek
Druga runda walki o odzyskanie dla motoryzacji Toyoty Corolli Liftback rocznik 1977, samochodu praktycznie nieznanego na polskich drogach, a wielce urodziwego.

Jest to estetyka lat minionych, ale jakże indywidualna dla każdej marki i modelu. Auto chwilowo opuściło warsztat Henryka Sikorskiego, gdzie został zdemontowany silnik, nad którym pracuje sam szef, także znawca zabytkowej motoryzacji. Natomiast nadwozie na autolawecie przewiózł do swego zakładu lakierniczo-blacharskiego w Kałęczynie pod Grodziskiem Mazowieckim Tadeusz Możdżeń.

Pierwsza diagnoza okazała się bardzo bolesna - wydęty jak balon dach, brak słupka dachowego, mnóstwo dziur pod szpachlą i lakierem, baranek na progach, czyli lakierniczy obciach. Auto było swego czasu naprawiane, ale metodą dla profesjonalisty nie do przyjęcia.

Gruba warstwa szpachli miała nie tylko przykryć dziury, ale także równać linie i pasować poszczególne elementy nadwozia. Roboty będzie więc sporo, na co najmniej miesiąc. Kłopot także z detalami, a przede wszystkim z brakiem szyby bocznej. Produkcja dawno ustała, a zamienników nie ma. Jak sobie z takim problemem poradzić?

Pierwsze wnioski dla amatorów zabytków - nie załamujcie rąk po wizycie w warsztacie lakierniczo-blacharskim. Wszak cenę naprawy zapewne zrekompensuje finalny efekt. I tego należy się trzymać, nie myśląc za dużo o kosztach.

Zdaniem eksperta:

Tadeusz Możdżeń:
Praktycznie wszystkie blachy wymagają ingerencji, ale nie brałbym się za naprawę nadwozia, czy wręcz jego odbudowę bez zamiłowania do starych samochodów. Dla mnie, jako właściciela warsztatu, liczy się przede wszystkim dobry zarobek za dobrze wykonaną pracę. Jednak w przypadku takich blacharsko-lakierniczych przedsięwzięć, jak Corolla Liftback 77, potrzeba także pasji i szacunku dla historii. Wszak ratujemy od zapomnienia samochód, który nie tak dawno był szczytem osiągnięć techniki.

Henryk Sikorski:
Silnik po latach został uruchomiony bez problemu, aczkolwiek łańcuszek dzwoni, więc rozrząd jest do roboty. Wyjęliśmy silnik, aby łatwiej było blacharzowi. Gdy nadwoziem wróci do mnie, zajmiemy się poszczególnymi układami i podzespołami. Nie powinno być większych problemów z mechaniką, ani z dostępem do części zamiennych. Znam tę markę i model bardzo dobrze, choć teraz Toyota z lat 70. ubiegłego wieku to gość rzadki. Jeżeli tylko automatyczna skrzynia biegów nie będzie szwankowała, Corolla z mojego warsztatu powinna wyjechać szybko i stosunkowo niewielkim kosztem.

Części samochodowe używane, czyli szrot Warszawa ul. Trakt Brzeski 161 to adres znany nie tylko warszawskim amatorom motoryzacji w stylu retro. To tu można znaleźć niemal wszystko - od sprawnego silnika, po wyposażenia wnętrza, radia sprzed dziesięcioleci, szyby, elementy nadwozia. Brać, wybierać i płacić niewiele. Tu wybraliśmy sporo detali do naszej Toyoty.

Fot. Tadeusz Gołąbek
Fot. Tadeusz Gołąbek
Fot. Tadeusz Gołąbek
Fot. Tadeusz Gołąbek
Fot. Tadeusz Gołąbek
Fot. Tadeusz Gołąbek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty