Hyundai Kona N 2.0 T-GDI 280 KM. Test, wrażenia z jazdy, spalanie, ceny i wyposażenie

Miejskie crossovery zawładnęły rynkiem i podbiły serca wielu grup klientów. Ktoś szukał miejskiego hatchbacka z segmentu B? Crossover jest wygodny i ma nieco wyższy prześwit, więc krawężniki są mu niestraszne. Małe auto rodzinne? Crossover z segmentu B ma już wystarczająco przestrzeni dla rodziny 2+2, spory bagażnik i pozwala dojechać bez stresu np. na działkę. Sportowy, zwarty i kompaktowy samochód o dużej mocy? Znów – crossover będzie najbardziej uniwersalnym rozwiązaniem. Problem w tym, że takich crossoverów nie ma za wiele, a nie każdy chce sięgać po auto z segmentu premium np. BMW X1, Audi Q2 czy Mercedesa GLA. Topowe odmiany kosztują krocie, a te słabsze nie dają takiej frajdy, a i tak poniżej 200 000 złotych trudno coś znaleźć.

Hyundai Kona N celuje w niszę, której nie zagospodarowali inni producenci. Napęd z większego Hyundaia i30 N, kompaktowe gabaryty, zwarte nadwozie, praktyczne rozwiązania, a to wszystko okraszone przyjemną dla oka stylistyką. Wiem, że nie każdy jest przekonany do Kony i specyficznego układu świateł, przede wszystkim z przodu, ale ja to postrzegam jako zaletę i wyróżnik auta w tłumie innych, podobnych do siebie miejskich crossoverów. Dodatkowo topowa odmiana N posiada mnóstwo sportowych akcentów i dodatków, więc nie sposób wtopić się w tłum. A jeśli Cię nie zobaczą, to na pewno usłyszą, bowiem spod tylnego zderzaka z dużą atrapą dyfuzora wyglądają dwie rury wydechowe o słusznej średnicy. Warczą? Tak! Mruczą? Cały czas. Strzelają? A jakże! Są auta o sportowym zacięciu, które zostały mocno stłumione i nie brzmią najlepiej np. Cupra Leon czy Skoda Octavia RS, ale tutaj nikt się specjalnie nie ograniczał. Za to ogromny plus!

Hyundai co prawda obniżył i zdecydowanie usztywnił Konę N, ale zachowała ona praktyczny, miejski charakter. Trzeba oczywiście uważać na 19-calowe felgi z oponami, które niemal licują się z rantem obręczy, ale prześwit wciąż jest nieco wyższy, niż w konwencjonalnym hatchbacku np. Hyundaiu i20. Poza tym profil opony (rozmiar 235/40 R19), zachowuje minimum komfortu na nierównościach. Warto również zwrócić uwagę na specjalne lakiery, zarezerwowane tylko dla odmian z literką „N” w nazwie. Na testowanym egzemplarzy był kolor, który na pierwszy rzut oka przypomina biały, ale po bliższym przyjrzeniu się jest to biel z odrobiną błękitu. Ciekawie to wygląda. A wnętrze?

Na pierwszy rzut oka to po prostu Kona po liftingu, czyli m.in. z większym ekranem systemu info-rozrywki. Oczywiście wystarczy chwila, aby dostrzec charakterystyczne dla wersji N Performance dodatki tj. kierownica o grubym wieńcu, z błękitnym przeszyciem i dodatkowymi przyciskami. To wszystko wygląda świetnie i jest zaskakująco praktyczne, bowiem pod ręką, bez konieczności odrywania rąk od kierownicy, mamy wybór trybów jazdy i przycisk „NGS”, czyli w prostych słowach, maksimum możliwości auta np. podczas wyprzedzania. Zastosowano również sportowe fotele ze sporym zakresem regulacji oraz wstawki z zamszu. We wnętrzu może wydawać się trochę ciasno, ale akurat w przypadku tego auta to zaleta, bowiem można lepiej „skleić” się z samochodem i poczuć jego na wskroś sportowy charakter. Pojemność bagażnika? W standardowym układzie jest to 361 litrów, po złożeniu oparć 1143 litry. Zaletą jest z pewnością jego regularny układ i podwójna, solidna podłoga. Trochę brakuje praktycznych dodatków.

Układ napędowy w Hyundaiu Kona N jest imponujący i jak na dzisiejsze standardy, dość nietypowy. Podczas gdy wszyscy decydują się na downsizing, Kona N posiada pod maską 2-litrowy silnik T-GDI o mocy 280 KM i momencie obrotowym 392 Nm. Już model z jednostką 1.6 T-GDI o mocy 198 KM z opcjonalnym napędem na cztery koła zapewnia fantastyczne osiągi i sporo frajdy z jazdy, ale tutaj jest zupełnie inny wymiar. Co więcej, jednostka ta jest łączona z 8-biegowym dwusprzęgłowym automatem, a napęd kierowany jest na przednie koła. Jest także „szpera”, więc napęd na przód nie oznacza tylko i wyłącznie gigantycznej podsterowności w zakrętach. Osiągi? Przyśpieszenie od 0 do 100 km/h w 5,5 sekundy i prędkość maksymalna 240 km/h. Jest naprawdę świetnie, ale zaskakujące jest przede wszystkim to, jak ten samochód się prowadzi.

Owszem, to crossover i siłą rzeczy jest nieco wyżej nad ziemią, niż i30 N Performance, ale jest to niemal nieodczuwalne. To, co zaskakuje, to charakter prowadzenia tego samochodu. Krótki rozstaw osi – 2600 mm – oraz krótkie zwisy sprawiają, że auto prowadzi się jak gokart. W zakręcie trzeba naprawdę przesadzić lub wejść w niego bardzo nieumiejętnie, aby odczuć dużą podsterowność. Wystarczy jednak w odpowiednim momencie, gdy podsterowność na szczycie zakrętu staje się odczuwalna, lekko odjąć gazu, aby Kona N zgrabnie i subtelnie zarzuciła tylną osią zacieśniając tor jazdy. Wszystko jest w pełni wyczuwalne i jak wspomniałem, jeśli jedziemy umiejętnie i bez ewidentnego przesadzania, samochód prowadzi się prosto i jak po sznurku. W zwykłych trybach jazdy jest dość komfortowo, a skrzynia pracuje płynnie, spokojnie, nieco ospale, ale bez przesadnych opóźnień. W trybach sportowych i N staje się dość brutalna i przyjemne kopie w plecy. Oczywiście czasami są problemy z utrzymaniem trakcji, ale dość szerokie opony nieźle sobie z nią radzą. Spalanie?

• zużycie paliwa w mieście (50 km/h) – 8-9 l/100km;
• zużycie paliwa w trasie (70-100 km/h) – 6,5-7,5 l/100km;
• zużycie paliwa na drodze ekspresowej i autostradzie (120-140 km/h) – 8-9 l/100km.

Trudno oczekiwać od 280-konnego crossovera niskich wyników spalania, ale moim zdaniem wyniki poniżej 10 l/100km w większości przypadków są bardzo przyzwoite. Podczas dynamicznej jazdy spalanie wzrastało do około 12-14 l/100km, ale to rozsądna cena za tak ogromne pokłady frajdy!

Hyundai Kona N Performance występuje tylko w jednej odmianie i wersji napędowej. Jest to 2.0 T-GDI o mocy 280 KM z 8-biegową przekładnią DCT w cenie 190 900 złotych. Kwota wydaje się absurdalna, jak za crossovera segmentu B, ale nie zapominajmy, co dostajemy. Poza tym w wyposażeniu jest praktycznie wszystko, co może być w tym modelu tj.:

• pełne oświetlenie LED, w tym światła główne;
• spojlery, nakładki, relingi dachowe itp.;
• 19-calowe felgi aluminiowe;
• podgrzewane fotele przednie;
• podgrzewana kierownica;
• automatyczna klimatyzacja z nawiewami dla drugiego rzędu;
• cyfrowe zegary i wyświetlacz head-up;
• inteligentny tempomat.

Jest tego naprawdę sporo, a dokupić możemy tylko kilka elementów, choć przekroczenie bariery 200 000 złotych będzie bardzo łatwe.

• lakier specjalny – od 1 000 do 2 600 złotych;
• Pakiet sport (elektrycznie sterowane fotele przednie z ogrzewaniem i wentylacją, systemy ostrzegania o ruchu poprzecznym itp.) – 9 900 złotych;
• Pakiet Luxury (okno dachowe, elektrycznie sterowane fotele przednie z ogrzewaniem i wentylacją itp.) – 12 900 złotych.

Warto zauważyć, że dwa pakiety są oferowane rozdzielnie tj. albo jeden, albo drugi. Różnią się stylem foteli i kilkoma dodatkami.

Hyundai Kona N to auto fantastyczne, w którym trudno znaleźć konkretną, eliminującą cechę. Jest drogi – to fakt. Ponad 200 000 złotych za kompletnie wyposażonego crossovera z segmentu B, nawet zważywszy na ponadprzeciętne osiągi, to kwota astronomiczna, ale z drugiej strony trudno szukać konkurenta o tak konkretnych parametrach. Jest niewielki, zwinny i dobrze sprawdzi się w mieście, a przy okazji zapewni gigantyczne ilości pozytywnych emocji.

Hyundai Kona N – zalety:

• fantastyczne właściwości jezdne i rewelacyjne osiągi;
• auto w zwykłych trybach może być przyjazne i dość komfortowe;
• zachowany praktyczny wymiar Hyundaia Kony;
• wystarczająco miejsca w środku;
• bardzo bogate wyposażenie już w standardzie.

Hyundai Kona N – wady:

• odrobinę wyższe zawieszenie jest wyczuwalne w zakrętach;
• wysoka cena i kilku konkurentów z napędem na cztery koła.

Porównanie Hyundai Kona N 2.0 T-GDI 280 KM (AT8) do wybranych konkurentów: