DS5 2.0 BlueHDI. Auto z mnóstwem przełączników

Najpierw wyjaśnijmy, co to za marka - DS. Dokładnie to DS Automobiles - została wyodrębniona z marki Citroen w 2015 roku i w koncernie PSA (Citroen, Peugeot) pełni rolę marki premium. Nazwa DS nawiązuje do Citroena DS, legendarnego modelu, który w latach 50. i 60. XX wieku stał się wyznacznikiem nowoczesnej techniki i komfortu. Model DS5 należy do samochodów z segmentu D z klasy premium, czyli lepiej wykonanych i z bogatszym wyposażeniem (i jednocześnie droższych). Technicznie auto bazuje na Citroenie C5, zresztą do 2015 był oferowany jako Citroen DS5. W 2015 r., wraz z debiutem nowej marki, auto przeszło modernizację. Jest produkowane tylko w jednej wersji - jako pięciodrzwiowy hatchback.

Linia boczna DS5 ma nawiązywać do stylu coupe. Jednak wielu osobom przypomina raczej kombi lub minivana z obniżonym dachem. Najbardziej charakterystyczny jest przód pojazdu z eleganckim, chromowanym grillem, na którym umieszczono duże logo marki. O nieszablonowym stylu auta świadczą również masywne nadkola oraz obszerne wloty powietrza. Do tego całe nadwozie ozdobiono wieloma szykownymi chromowanymi detalami (listwy boczne, podwójna końcówka układu wydechowego).

Charakterystyczna dla kabiny DS5 jest wysoka jakość zastosowanych materiałów, w tym skóry i chromu. A drugie, co rzuca się w oczy to mnóstwo przełączników. Dominującym elementem deski rozdzielczej jest centralnie umieszczony dotykowy ekran. Wyświetla wszystkie funkcje komputera pokładowego, nawigacji satelitarnej oraz radia. Zastosowano również technologię Head-Up Display, dzięki której kierowca widzi na przedniej szybie podstawowe dane podroży.

Najważniejsze przyciski zostały rozmieszczone na dwóch konsolach - centralnej pomiędzy przednimi fotelami i na podsufitce przed lusterkiem wstecznym (to akurat niewygodne rozwiązanie). Nieporęczne jest również umiejscowienie przycisków sterowania szybami bocznymi i centralnym zamkiem pomiędzy przednimi fotelami w środowej konsoli. Efekt jest taki, że kierowca otwiera i zamyka szyby prawą ręką. Integralną częścią wnętrza jest trzyczęściowy panoramiczny dach, a także oświetlenie oparte na diodach LED. I nawet dobrze, że nad głowami kierowcy i pasażerów są szyby, bo dach jest bardzo nisko i osoby o wysokim wzroście wręcz zahaczają czubkiem głowy o podsufitkę.

Testowy DS5 miał pod maską dwulitrowego turbodiesla, który generuje moc 181 KM. Tak moc jest adekwatna dla samochodu, którego masa własna przekracza 1500 kilogramów. Co prawda nie czyni z tego samochodu rakiety, ale pozwala na bezpieczne wyprzedzanie kolumn ciężarówek. Producent informuje, że średnie zużycie paliwa wynosi 4,4 litra oleju napędowego na 100 km. Taki wynik pozostaje raczej w sferze marzeń - trzeba do tego dodać przynajmniej 1,5 litra więcej. Ale nawet owe 6 litrów oleju napędowego na 100 km jest wartością akceptowalną. Jeśli nie przekraczamy prędkości 120 km/h, do kabiny dociera tylko łagodny pomruk tej jednostki. Przy prędkościach autostradowych robi się jednak głośniej, co w przypadku auta premium nie powinno mieć miejsca. W tej wersji silnik współpracował z sześciostopniową automatyczną skrzynią biegów EAT. Biegi zmienia niezauważalnie, ale równocześnie nieco ogranicza dynamikę pojazdu.

Choć DS5 jest autem konstrukcyjnie spokrewnionym z Citroenem, to jednak pod jego podwoziem nie znajdziemy hydropneumatycznego zawieszenia. Tym niemniej podróż tym samochodem jest w miarę komfortowa, nierówności są skuteczne redukowane, zaś układ kierowniczy jest dość precyzyjny. Jednak podczas szybkiego pokonywania zakrętów nadwozie ma tendencje do bocznych wychyłów.

Zobacz także: Testujemy Mercedesa GLA

Plusy

• awangardowa stylistyka

• akceptowalne zużycie paliwa

• bogate wyposażenie

Minusy

- natłok przełączników i pokręteł

- przeciętna dynamika

- mało funkcjonalne wnętrze

DS5 2.0 BlueHDI 181 KM i konkurenci