- Po średnio udanych kwalifikacjach startowaliśmy z 21 pola, ale wiedzieliśmy, że stać na spory awans – powiedział po
pechowym wyścigu Michał Broniszewski. – Ja rozpoczynałem wyścig. W ciągu godziny udało mi się awansować na jedenaste miejsce, czwarte w klasie, chociaż samochód nie prowadził się dobrze. Straciłem sporo czasu, gdy utknąłem za jednym z rywali w Mercedesie SLS, który blokował mnie przez dobre dziesięć okrążeń. W drugiej godzinie Bonacini utrzymał czwartą pozycję, zbliżając się na dwie sekundy do trzeciego miejsca. Nasz nowy kolega w załodze Marco Frezza, który usiadł w kokpicie na ostatnią godzinę awansował na 3 miejsce w klasie. Wydawało się, że podium jest niemal pewne, gdy nagle,
na jakieś 20 minut przed końcem Marco zaczął tracić po kilka sekund na okrążeniu, w dodatku pojawiły się problemy z panowaniem nad samochodem. Sądziliśmy, że kończą się opony, ale okazało się, że pękł przewód płynu chłodzącego. Płyn wydostawał się na jedno z tylnych kół, przez co samochód bardzo się ślizgał. Ubytek płynu spowodował gwałtowny wzrost temperatury silnika. Nie było mowy o dalszej jeździe. Po następnych 3 czy 4 okrążeniach Marco musiał zatrzymać samochód na poboczu toru, aby nie ryzykować uszkodzenia silnika. Po raz kolejny podium przeszło nam koło nosa.
Czwarta runda Blancpain Endurance Series z udziałem Michała Broniszewskiego to wyścig 24-godzinny na torze Spa-Francorchamp w Belgii w dniach 26 – 27 lipca.
Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?