BMW M3 Competition. Stylistyka nadwozia

Fot. Kamil Rogala
Nie będę rozpisywał się o stylistyce M3 Competition, bo wiele już napisałem o M4, ale tutaj mamy zupełnie inne podejście. Otóż w M4 Competition, które ma nadwozie typu coupe, wszelkie rzucające się w oczy dodatki, a nawet wulgarny przedni grill, po prostu pasują. Wtedy wyszedłem z założenia, że konfigurując M4 Competition powinno wychodzić się z założenia: „Albo grubo, albo wcale!”. I to pasowało. W M3 Competition jest nieco inaczej. Owszem, można zaszaleć, ale tutaj atutem będzie choć podstawowa umiejętność wtapiania się w tłum. Oczywiście przednie nerki skutecznie to utrudniają, ale cała reszta ma do tego predyspozycje.
Ciemnoniebieski lakier, który bajecznie mienił się w słońcu, skutecznie tuszował agresywne linie. A w przypadku M3, są one zdecydowanie bardziej wyraźne, niż w M4. Widać to przede wszystkim w tylnej części.
Nadkola zdecydowanie wystają poza obrys drzwi i są napompowane do nieprzyzwoitych rozmiarów. Wygląda to fantastycznie i zdecydowanie lepiej, niż w nieco wygładzonej M4. Odcięcie pomiędzy tylnymi drzwiami i nadkolem jest zdecydowane i wręcz brutalne. Wygląda to świetnie. Z tyłu M3 Competition wygląda bardzo zadziornie, a szerokie biodra oraz cztery końcówki układu wydechowego wystające z dyfuzora pod zderzakiem zdradzają, że nie jest to zwykłe auto. Linia nadwozia jest tradycyjna. To typowy sedan o zrównoważonych proporcjach, które zostały zwinnie zachwiane przez sportowe dodatki, poszerzenia i przetłoczenia. Gdyby nie przedni grill, którego nie jestem zwolennikiem (choć akceptuję), mógłbym uznać, że wygląd jest nienaganny.
Warto również przypomnieć, że oprócz dachu, który w standardzie jest wykonany z włókna węglowego, z tego samego materiału wykonano zgrabną lotkę na klapie bagażnika, ogromny dyfuzor z tyłu, który ledwo skrywa cztery słusznych rozmiarów końcówki aktywnego układu wydechowego oraz gigantyczny tłumik końcowy. To wszystko, w połączeniu z pięknymi, ażurowymi felgami z kutego aluminium (19-calowe z przodu i 20-calowe z tyłu), daje naprawdę imponujący efekt.
BMW M3 Competition. Wnętrze

Fot. Kamil Rogala
O wnętrzu pisałem już w przypadku BMW M4 Competition, ale tam była zupełnie inna konfiguracja. W tamtym modelu prawdopodobnie zaznaczono wszystko co się tylko dało. Były więc radykalne fotele kubełkowe ze znikomą ilością pianki, które trzymały w zakrętach jak oszalałe, ale oferowały minimum socjalne rozsądnego komfortu. Były również liczne wstawki z włókna węglowego, które prezentowały się o wiele lepiej, niż ich odpowiedniki z fortepianowego plastiku. Właśnie takie wstawki były w testowanym przeze mnie M3 Competition. Czy to mi się podobało? Nie. Zdecydowanie. Chwilę po wytarciu elementów antystatyczną ściereczką, na zdjęciach pojawiały się nieestetyczne drobiny kurzu (widać to wyraźnie). Pomijam drobne ryski i przetarcia. Drugim mankamentem była czarno-biała skóra. Fakt, prezentowała się świetnie i efektownie, ale już w wielu miejscach było widać delikatne przebarwienia i plamki. Taki urok jasnych materiałów.