Obok Tipo jest najlepiej sprzedającym się modelem Fiata. Większy niż „pięćsetka” i zgrabniejszy niż 500L jest obdarzony zmysłem praktycznym i pogodą ducha jednocześnie. Jest doskonałym samochodem dla tych, którzy nigdy nie wiedzą, co ich w życiu spotka: wypad do kina czy pieczenie kiełbasek przy ognisku. Ma idealne wymiary, aby po mieście jeździć i dostatecznie duży bagażnik, aby z niego wyjechać, na przykład na wakacje. Co ważne, można się z nim szybko zaprzyjaźnić ponieważ w lot odgaduje intencje kierowcy. Nie zwleka z reakcją na wciskanie pedałów, nie męczy roztargnionym drążkiem skrzyni biegów i nie poświęca wygody na rzecz tego czegoś twardego i topornego, co niemieccy inżynierowie nazywają „pewnym prowadzeniem”. Fiat i bez tego jedzie tam, gdzie kierowca go skieruje.
Przeczyta i zwolni

Fot. Michał Kij
Najnowszy wariant ma wszystkie, najlepsze cechy poprzednika. Zachował również jego styl, choć z przodu pojawiły się nowe światła LED oraz zmienił się kształt zderzaka. Teraz 500X występuje w bazowej wersji Urban oraz dwóch odmianach z lekkim ADHD: City Cross i Cross. Modele z przydomkiem Cross wyróżniają się osłonami, chroniącymi dolne partie nadwozia z przodu i z tyłu. Oczywiście nie ma się co oszukiwać, 500X nie jest samochodem terenowym, choć ma wariant z napędem obu osi. Jest raczej „zaszczepiony” przeciw drobnym uszkodzeniom lakieru podczas jazdy po polnych drogach.
Nowe wyposażenie elektroniczne pomaga zresztą bardziej w gęstym ruchu ulicznym niż na pustkowiu. Do standardu weszły: Traffic Sign Recognition, który rozpoznaje znaki drogowe oraz działający w powiązaniu z nim Speed Advisor ułatwiający kierowcy zachowanie nakazanej przepisami prędkości. Ponadto w wyposażeniu podstawowym jest Lane Assist, „pilnujący” pasa ruchu. Opcją jest układ ostrzegający przed pojazdami będącymi w martwym polu lusterek Blind Spot Alert, aktywny tempomat ACC oraz system awaryjnego hamowania Autonomous Emergency Brake. W wyjeżdżaniu tyłem z miejsca parkingowego pomaga Rear Cross Path Detection, ostrzegający przed ruchem za samochodem. Na życzenie można wyposażyć Fiata w kamerę cofania. Obraz z kamery jest czytelny i dobrze widoczny na 7-calowym ekranie multimedów.
Nowe benzynowe

Fot. Michał Kij
Wnętrze z nowymi, nieco bardziej czytelnymi wskaźnikami jest oferowane w 7 wariantach wyposażenia. Jak poprzednio można liczyć na dekoracyjną wstawkę z tworzywa w kolorze nadwozia będącą częścią tablicy rozdzielczej. Pozycję za kierownicą można z łatwością dopasować do swoich potrzeb. Tradycjonalistów ucieszy duży przycisk wyłączający system start/stop, ulokowany tuż obok włącznika świateł awaryjnych.
Nie warto sięgać po niego zbyt pochopnie, gdyż system jest dopracowany i nie „zacina się” w najmniej spodziewanym momencie. Z nowymi silnikami współdziała płynnie. 500X jest pierwszym modelem Fiata, który dostał dwa silniki benzynowe z nowej rodziny FireFly: 3-cylindrowy, litrowy o mocy 120 KM oraz 4-cylindrowy 1,3 l o mocy 150 KM. Oba silniki są stosowane w samochodach z przednim napędem, a 1,3 współpracuje ze zautomatyzowaną skrzynią dwusprzęgłową DDCT o 6 przełożeniach. Z mniejszym silnikiem występuje zwykła, ręczna „szóstka”, nader poręczna.
Ponadto w ofercie pozostały jednostki: benzynowa 1,6 l – 110 KM oraz diesle 1,6 i 2,0 MultiJet II o mocy odpowiednio 120 i 150 KM. Samochody ze 150-konnym dieslem jako jedyne mają napęd 4x4 oraz automatyczną, 9-biegową skrzynię (z przekładnią hydrokinetyczną).
Wszystkie silniki nowego Fiata 500X są zgodne z najnowszą normą emisji spalin Euro 6D Temp.
Zobacz także: Jak zadbać o akumulator?
Waga zaważyła?

Fot. Michał Kij
Nowe silniki FireFly są wykonane z aluminium. Konstruktorzy wyposażyli je w system MultiAir III, który polepsza warunki spalania regulując pracę zaworów dolotowych i wydechowych. Dobierając odpowiednio moment i czas otwarcia oraz wysokość zaworu, system de facto zmienia chwilowo stopień sprężania. Dzięki temu silnik jest bardziej wydajny zarówno pod niskim, jak i pod wysokim obciążeniem. W subiektywnym odczuciu nawet mniejszy, 3-cylindrowy silnik pracuje bardzo płynnie, zwłaszcza jak na tego typu „do cna wyżętą”, mikroskopijną jednostkę napędową. Z pewnością pomaga w tym turbosprężarka z zaworem upustowym (waste gate) i chłodnicą powietrza doładowującego (intercoolerem). Zdumiewające, jak wiele konstruktorzy potrafią „upakować” w tak małych silnikach. Nie wykluczone, że każdy z nich mógłby w razie potrzeby przekwalifikować się na zegarmistrza.
Niestety, podczas krótkiej jazdy przebiegającej na początek w tłoku, a potem w górach i autostradowym korku nie udało mi się uzyskać deklarowanego przez Fiata zużycia paliwa. W silniku 3-cylindrowym dochodziło ono do 7-8 l/100 km. Pomijając warunki jazdy, wpływ na to miała z pewnością masa własna samochodu przekraczająca 1300 kg. Lżejszemu o 300 kg Citroënowi C4 Cactusowi łatwiej utrzymać się blisko danych podawanych fabrycznie.