Okrutna giełda

Wiesław Marnic
Fot. Maciej Pobocha
Fot. Maciej Pobocha
Giełdy rządzą się swoimi prawami. Żeby nie wiem co pisano w prasie, opowiadano w radiu czy pokazywano w telewizji, giełda i tak wie swoje.

Według obiegowych opinii na giełdach, najlepszymi i najtrwalszymi samochodami są Mercedesy, Volkswageny, Toyoty i Hondy, a najgorszymi - Fiaty i Fordy.  

 

Specjaliści od kształtowania opinii, zwani specami od public relations, zadają sobie masę trudu, by zbudować w oczach klientów odpowiednio piękny obraz powierzonej im marki. A tymczasem na giełdach samochodowych ich wysiłki są niewiele warte. Co wymyślą spece od marketingu,

Fot. Maciej Pobocha
Fot. Maciej Pobocha

brutalnie weryfikuje rzeczywistość.

 

Giełdy rządzą się swoimi prawami. Żeby nie wiem co pisano w prasie, opowiadano w radiu czy pokazywano w telewizji, giełda i tak wie swoje. "Fiat jest niewiele wart, a Ford to jego brat". To nic, że te marki są coraz lepsze, bywalcy giełd i tak wiedzą swoje.

 

Na nic się zdała profesjonalna kampania reklamowa firmy Renault zapewniająca, że auta tej marki są coraz trwalsze. Giełdowi handlowcy wciąż są zdania, że samochody francuskie są bardzo wygodne, ale piekielnie delikatne, a nasze wyboiste drogi są dla nich wręcz zabójcze. To także giełdowa odpowiedź na handlowy slogan, że Citroen "polubi każdą drogę".

 

Handlowców z placów giełdowych bardzo nie interesują zmiany własnościowe zachodzące w międzynarodowym przemyśle motoryzacyjnym. Należące do Forda Volvo jest wciąż szwedzkie, a więc solidne i bezpieczne, ale za to bardzo drogie w obsłudze, bo wiadomo - Skandynawia ma wysokie koszty pracy.

 

Samochody włoskie są ładne, ale mało trwałe. Jak już kupować "Włocha" to raczej Lancię niż Alfę Romeo, bo ta ostatnia zbyt często musi bywać w warsztacie. Giełdowi handlarze twierdzą, że Alfa jest jak piękna kobieta - ma swoje humory, ale jej uroda wynagradza wszystko. 

 

Biznesmeni specjalizujący się w imporcie samochodów niemieckich na giełdowe opinie narzekać nie mogą. "Jest gwiazda jest jazda" ten slogan wabi klientów do Mercedesa. Opinia o trwałości tych samochodów odnosi się także do innych produktów motoryzacyjnych z Niemiec. A nawet pomaga innym markom, jak w przypadku Skody i Seaty należących do Volkswagena.

 

Za pochodzenie natomiast płacą auta angielskie. Obojętnie czy Rover czy Rolls Royce oba uchodzą w giełdowych opiniach za bardzo skomplikowane, a w dodatku mają wymiary w calach. Z "Anglikami" jest trochę tak jak z "Amerykanami". Giełdowy klient docenia angielską wykwintność i amerykańską wygodę, ale jej się boi. Naprawić na przykład automatyczną skrzynię biegów jest bardzo trudno, a w dodatku na części zza oceanu za długo się czeka. Jaka jest w tym względzie prawda, nie ma najmniejszego znaczenia.

 

Za to Japończycy nawet na giełdach odrobili straty. Kilkanaście lat temu samochody z Japonii na giełdach sprzedawały się źle, a powszechnie panowała opinia, iż jak "Japończyk" się popsuje, to nic się nie da naprawić i trzeba wymieniać cały zespół, który drogo kosztuje. Dzisiaj zaś każda Toyota jest super i warto ją kupić bez względu na wiek.

 

Można powiedzieć, że to wszystko mity. Owszem, ale mity mają wpływ na fakty, nawet jeżeli są one nieprawdziwe i okrutne.

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty