Uważaj na przekręt

Mikołaj Rubach
Fot. Maciej Pobocha
Fot. Maciej Pobocha
Rynek używanych samochodów nie jest w pełni ucywilizowany. Kręcenie liczników, fałszywe książki serwisowe, przebijanie numerów aut to codzienne praktyki wielu sprzedających.

Rynek używanych samochodów nie jest w pełni ucywilizowany. Kręcenie liczników, fałszywe książki serwisowe, przebijanie numerów aut to codzienne praktyki wielu sprzedających.

 

Środowisko handlarzy używanymi samochodami jest zamknięte, jednak udało nam się wyłuskać kilka ciekawych informacji na temat tzw. "picowania", czyli zabiegów, którym poddawany jest samochód zanim trafi do sprzedaży.

 

Po pierwsze, nadwozie auta jest dokładnie myte, czyszczona jest tapicerka i wnętrze. Operację tę łatwo przeprowadzić w wyspecjalizowanym zakładzie za 100-200 zł i trwa, w zależności od wielkości pojazdu, od dwóch do czterech godzin. Po takiej wizycie lakier nabiera blasku, z foteli znikają plamy, a wnętrze pachnie świeżością. Gdy siądziemy w tak wyczyszczonym samochodzie od razu czujemy się miło. Można pomyśleć, że poprzedni właściciel solidnie dbał o auto.

Fot. Maciej Pobocha
Fot. Maciej Pobocha

 

Nie dajmy się jednak zwieść i uważnie przyjrzyjmy się takim elementom, jak lewarek zmiany biegów, kierownica czy nakładki na pedały. Jeżeli są mocno wytarte jest to znak, że pojazd był intensywnie eksploatowany. Również jeżeli w aucie np. z lat 90. te elementy wyglądają jak nowe powinniśmy zachować większą uwagę przy dalszych oględzinach. Często, bowiem "świeże" wnętrze tuszuje faktyczny wiek, stan i przebieg pojazdu.

 

Jest niemal regułą, że do atrakcyjnego wyglądu dopasowywany jest również stan licznika kilometrów. Korekcja przebiegu kosztuje ok. 80 zł i trwa nie dłużej niż godzinę. W internecie znaleźć można wiele firm specjalizujących się w takich usługach i działających całkowicie legalnie. "Kręcenie" licznika staje się bowiem czynem karalnym dopiero wtedy, gdy udowodni się, że zabieg ten miał wpływ na cenę auta. Innym faktem sprzyjającym temu procederowi jest to, że liczniki samochodowe nie są poddawane legalizacji, homologacji ani nawet okresowym przeglądom.

 

Jak przyznają specjaliści od "picowania" aut - trzeba wiedzieć, co można zrobić z konkretnym samochodem, a czego lepiej nie ruszać, żeby nie było wpadki. Problemy z "kręceniem" licznika pojawiają się w przypadku jednego z modeli Opla, który posiada dwa osobne komputery. Do woli natomiast można kręcić Audi, Volkswageny, a także Fordy i Toyoty. W przypadku tej ostatniej marki "kłamstwo" ma jednak krótkie nogi. Toyota prowadzi bowiem ciągle aktualizowaną bazę danych, gdzie po numerze VIN pojazdu można sprawdzić wszystko, co i przy jakim przebiegu było przy nim robione.

 

Nie sugerujmy się także ksiązką serwisową, bo ją również można podrobić, czy to za pomocą "wtyczek" w autoryzowanych stacjach obsługi czy sfałszowanych pieczątek, nawet zagranicznych. Zdaniem handlarzy jest to oszustwo niemal doskonałe, bo kto sprawdzi czy np. taki serwis w Finlandii istnieje naprawdę?

 

Jeżeli auto ma uszkodzoną płytę podłogową czy pogięte progi, to te elementy są  szpachlowane i wyrównywane, po czym pokrywane masą bitumiczną. Zabieg taki skutecznie tuszuje wszelkie uszkodzenia w podwoziu, czyniąc je trudnymi do wykrycia. Często klient jest zapewniany, że konserwacja została wykonana w celu ochrony przez solą i kamieniami.

Z kolei głośno pracujący silnik jest "naprawiany" za pomocą specyfików typy "Moto-doktor" czy innych dodatków do oleju.

Spytaliśmy handlujących wprost, jak więc nie dać się oszukać "Nigdy nie kupować na giełdzie. Jeżeli już to dać zaliczkę i pojechać z autem do serwisu".

 

Odwiedzone przez nas autoryzowane stacje obsługi potwierdzają, że zdarzają się ewidentne przypadki, kiedy sprawdzany samochód był "przygotowywany do sprzedaży". W autoryzowanej stacji Volkswagena pojawił się Sharan posiadający osobliwą książkę serwisową - jej okładka była oryginalna, natomiast wnętrze zostało…skserowane! Auto sprawdzono w bazie danych serwisowych i podane w książce informacje okazały się nieprawdziwe.

 

Z kolei klientka ASO Toyoty zamówiła telefonicznie pokrywę bagażnika do swojego samochodu, modelu Carina. Element dobrano kierując się podanym przez klientkę numerem VIN. Jakież było zdziwienie, gdy się okazało, że samochód którym przyjechała na naprawę był w wersji kombi, a pokrywa, którą zamówiono pasowała do sedana! Auto zostało sprowadzone do Polski i prawdopodobnie posiadało "przebite" numery VIN lub, co gorsza składało się z dwóch połówek!

 

Spektakularne zajście miało miejsce w stacji obsługi Opla kiedy wyszło na jaw, że oferowana w atrakcyjnej cenie Astra ma w swej historii szkodę całkowitą. Podobno sprzedający dosłownie uciekł autem z podnośnika!

 

Jak dokonać oględzin samochodu?

 

- Nigdy nie kupujmy samochodu sami. Druga para oczu, a także obiektywne spojrzenie drugiej osoby mogą się przydać.

- Warto zaopatrzyć się nawet w najprostszy miernik grubości powłoki lakierniczej. Czasem idealnie wyglądający samochód może pod pięknym lakierem kryć ślady poważnej naprawy blacharskiej.

- Zwróćmy uwagę na stopień zużycia elementów we wnętrzu pojazdu.

- Sprawdźmy daty na szybach i numery nadwozia z dokumentami samochodu. Sprawdźmy także miernikiem grubość lakieru wokół tabliczki z numerami.

- Przed kupnem umówmy się na kontrolę w ASO. Za taką usługę zapłacimy 190 - 300 zł.

 

Co obejmuje przegląd w ASO:

 

- Sprawdzenie dokumentów i bazy danych o naprawach

- Sprawdzenie danych na komputerze

- Sprawdzenie powłoki lakierniczej

- Sprawdzenie działania podzespołów mechanicznych

- Geometria zawieszenia

- Jazda testowa

 

Po naprawie mechanik wraz z diagnostą sporządzają protokół

 

Zdaniem eksperta

Uważaj na przekręt

 

Jerzy Kula, **rzeczoznawca PZM**

 

Samochody sprzedawane na rynku wtórnym są często poddawane zabiegom mającym ukryć ich wady i mankamenty. Przed zakupem używanego auta należy więc sprawdzić zgodność wpisów w dokumentach ze stanem faktycznym. W przypadku samochodu sprowadzonego zza granicy, należy żądać oryginalnych dokumentów wydanych w kraju pochodzenia pojazdu. Można też sprawdzić daty produkcji umieszczone na elementach samochodu, takich jak szyby, obudowy filtrów i świateł. Jeśli różnią się one tylko o kilka miesięcy, można przypuszczać, że nie zostały wymieniane po wypadku. Przy pomocy najprostszych mierników warto również skontrolować grubość powłoki lakierniczej. Zanim sfinalizujemy transakcję, najlepiej jednak udać się do stacji serwisowej, gdzie kontroli pojazdu dokonają fachowcy. Taka usługa trochę kosztuje, ale za to będziemy mieli większą pewność, że nie kupimy przysłowiowego kota w worku.                                              

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty