Rzeszowianie chcą podbić puchar Porsche. Stworzyli profesjonalny zespół

Bartosz Gubernat
Rzeszowianie chcą podbić puchar Porsche
Rzeszowianie chcą podbić puchar Porsche
W Rzeszowie powstał jeden z dwóch w Polsce profesjonalnych zespołów startujących w pucharze Porsche.
Rzeszowianie chcą podbić puchar Porsche
Rzeszowianie chcą podbić puchar Porsche

- To nie jest tani sport. Jedna wyścigówka kosztuje tyle, co cztery nowe samochody klasy średniej. Do tego trzeba mieć warsztat, cały zespół ludzi i ciężarówki, które w czasie zawodów są jednocześnie zapleczem serwisowym, socjalnym i centrum dowodzenia dla zespołu. Naczepa dla takiego auta może kosztować nawet milion złotych – mówi Bartosz Opioła, szef zespołu Porsche GT3 Poland.

Jak Formuła 1

Po wielu latach posuchy Podkarpacie zaczyna być znowu silnym ośrodkiem na rajdowej i wyścigowej mapie Polski. W minionym sezonie Maciej Rzeźnik wywalczył rajdowe wicemistrzostwo Polski, Grzegorz Grzyb wygrał klasyfikację generalną czempionatu na Słowacji, a Roman Baran został wicemistrzem Polski w klasie Open-2000 wyścigów górskich. Do europejskiej czołówki coraz śmielej pukają zawodnicy zespołu Porsche GT3 Poland, którzy 24-godzinnym, wyścigiem w Dubaju zakończyli właśnie drugi pełen sezon startów w Pucharze Porsche Europy Centralnej. Wśród pięciu zespołów drużynowo wywalczyli drugie miejsce, a indywidualnie najlepszy z czterech kierowców uplasował się tuż za podium. W przyszłym roku ma być jeszcze lepiej.

Przeczytaj także: Lekarze rozpoczęli proces wybudzania ze śpiączki Michaela Schumachera

- Do startów w pucharze Porsche dojrzewałem przez wiele lat. Najpierw były gokarty, potem próbowałem swoich sił w wyścigach najsłabszych pucharowych modeli tej marki. Ale jak zwykle apetyt rośnie w miarę jedzenia, dlatego w 2011 roku postanowiłem stworzyć profesjonalny zespół, który powalczy w najsilniejszej odmianie pucharu Porsche. Miałem to szczęście, że podobne marzenia miała grupa pasjonatów, którzy tworzą teraz trzon zespołu – mówi Bartosz Opioła.

Puchar Porsche Europy Centralnej to cykl wyścigów rozgrywanych od kwietnia do października. Pięć profesjonalnych zespołów rywalizuje na torach w Poznaniu, czeskim Brnie, słowackiej Bratysławie oraz węgierskim Budapeszcie i Ostffyasszonyfie. Rywalizacja przypomina cykl Formuły 1, kierowcy na miejscu zawodów meldują się w czwartek, w piątek jeżdżą kwalifikacje, a w sobotę i niedzielę startują w wyścigach. Kolejność na starcie zależy od czasu uzyskanego w kwalifikacjach. Pod uwagę brane są dwa najlepsze okrążenia, czas lepszego decyduje o kolejności w sobotę, a drugiego w niedzielę.

– W zależności od toru na starcie melduje się od 14 do 18 samochodów, z czego każdy zespół może wystawić maksymalnie dwa pojazdy. Sam wyścig trwa ok. półgodziny. W tym czasie przejeżdżamy 13 okrążeń. Pit-stopów nie ma, chyba, że podczas jazdy kierowca ma jakieś problemy techniczne i musi zjechać do warsztatu. Na ustawienie zawieszenia, wybór opon i tankowanie jest czas przed zawodami, podczas sesji treningowej. Zwycięzca wyścigu dostaje 20 punktów, drugie miejsce to 18 oczek, trzecie 16, a czwarte 14. Potem punktacja maleje o punkt za każde kolejne miejsce. Sezon wygrywa ten, kto w cyklu uzbiera ich najwięcej – wyjaśnia  Opioła, który w rzeszowskim zespole jest także kierowcą rezerwowym.

Chociaż benzynę ma we krwi, w całości oddał się kierowaniu zespołem, co jak przekonuje jest zadaniem czasochłonnym i nie pozwoliłoby mu w pełni zaangażować się w jazdę.

Czterech kierowców

Za sterami wyścigówek siedzą Jarosław Budzyński, Rafał Mikrut oraz Marcin i Stanisław Jedlińscy. W minionym sezonie czwarty w generalce był Mikrut, a szóste miejsce zajął Budzyński. Ósme miejsce wywalczył Marcin Jedliński, a dziesiąte Juliusz Syty, którego w zespole w nowym sezonie zastąpi Stanisław Jedliński.

Skąd u nich miłość do wyścigów? Jarek „Budzik” Budzyński sportowe samochody i motocykle kocha od najmłodszych lat. Prywatnie jeździ BMW serii 6 coupe, które zastąpiło w domowym garażu Nissana GT-R, uważanego za jeden z najlepszych sportowych samochodów na świecie.

– W 2011 roku znajomy zaprosił mnie na testy Porsche do Poznania. Wsiadłem za kierownicę i tak mi się spodobało, że godzinę później kupiłem pucharową wyścigówkę. Pod koniec sezonu wygrałem zawody Pucharu Polski i to jeszcze mocniej utwierdziło mnie w tym, że wyścigi to coś dla mnie – opowiada  Budzyński.

Przeczytaj także: Rafał Sonik o historycznym sukcesie w Rajdzie Dakar (WIDEO)

Jego pierwszym samochodem było ośmioletnie Porsche GT3 Cup 996, które szybko okazało się jednak zbyt wolne, aby rywalizować z czołówką. Dlatego zawodnik kupił roczny egzemplarz modelu 997.

– To nie jest tania zabawa, ale mi życie się tak poukładało, że mogę sobie na nią pozwolić. Na co dzień prowadzę firmę we Francji, która dobrze prosperuje, a pracę poukładałem sobie tak, że jestem tam tylko przez tydzień w miesiącu. Dlatego bez większych problemów mogę się poświęcić cyklowi wyścigów, który w sezonie zajmuje w zasadzie co drugi weekend. Przy czym mówiąc weekend mam na myśli pięć dni, od środy, do niedzieli, bo tyle zajmuje wyprawa wraz z dojazdem i treningami – mówi przedsiębiorca. – W tym sezonie chciałbym wjechać na podium. Myślę, że po pokonaniu ponad 15 tysięcy kilometrów na torze jestem już na tyle doświadczony, aby tego dokonać. A nie ukrywam, że poza niezłą zabawą wynik także ma dla mnie znaczenie, bo przecież w rywalizacji chodzi o to, aby zajmować jak najlepsze lokaty – mówi „Budzik”.

911-ka na sterydach

Samochody, którymi startują kierowcy w Pucharze Porsche to wyścigówki zbudowane przez sportowy dział fabryki w Stuttgarcie na bazie modelu 911. Pod względem technicznym wszystkie są jednakowe, regulamin zabrania jakichkolwiek przeróbek. Rzeszowianie jeżdżą modelem 997. To samochód z benzynowym silnikiem 3,8 o mocy 450 KM.

– Wewnątrz auto ma w zasadzie tylko kierownicę i fotel kierowcy oraz klatkę bezpieczeństwa. Wszystko po to, aby było jak najlżejsze, bo dzięki temu wzrastają jego osiągi. Nasze wyścigówki mają po 1100 kg. Nie można ich rejestrować, to wyłącznie pojazdy sportowe – wyjaśnia Bartosz Opioła.

Mimo potężnych cen tych samochodów Jarosław Budzyński powoli przymierza się do nowszej wersji, oznaczonej symbolem 991. – Chociaż osiągi ma podobne do mojego obecnego auta, jest bardziej komfortowe dla kierowcy. M.in. dlatego, że zamiast tradycyjnego lewarka biegi zmienia się łopatkami przy kierownicy – wyjaśnia kierowca.

Dubaj na finał

Jak podkreśla Bartosz Opioła, ukoronowaniem sezonu jest 24-godzinny wyścig w Dubaju, z którego rzeszowianie wrócili kilka dni temu.

– To taka wisienka na torcie, przygoda życia. Przygotowania do wyjazdu zaczyna się już na dwa miesiące przed zawodami. Ponieważ to wyzwanie piekielnie trudne dla organizmu, trzeba się przygotować do niego kondycyjnie. Ja biegam i chodzę na siłownię – mówi Opioła, który w tegorocznym wyścigu wystartował wespół z Jarkiem Budzyńskim i Rafałem Mikrutem.

Rzeszowianie zasiedli za kierownicą Volkswagena Golfa GTI. Na torze rywalizowali z 90 innymi zespołami, startującymi m.in. Chevroletami Corvette, Ferrari, McLarenami, Mercedesami i BMW. – 30 z nich to zespoły fabryczne – światowa czołówka. My oczywiście byliśmy klasyfikowani osobno, w grupie siedmiu pojazdów zbliżonych do siebie osiągami – opowiada Opioła.

Wyścig w Dubaju trwa bez przerwy całą dobę. Kierowcy jeżdżą na zmianę, przesiadając się co ok. 90-110 minut. Rzeszowianie zanotowali średnią prędkość na torze na poziomie 150 km/h, ale momentami pędzili nawet 230 km/h.

– Po drodze mieliśmy dwie kolizje, przez które straciliśmy dwie godziny. Najpierw na półmetku wyścigu, gdy prowadziliśmy trzeba było naprawić przednie zawieszenie. Potem najechał na nas inny samochód i interwencji wymagał tył. Na tor wróciliśmy na szóstym miejscu i mimo pościgu udało się awansować tylko na czwartą lokatę – mówi Bartek.

Dodaje, że od rana w dniu wyścigu nie spali przez kolejnych 38 godzin. – To jest adrenalina, w ferworze walki człowiekowi nie chce się nawet spać. Trzymasz kierownicę, ciśniesz pedał gazu i jedziesz po jak najlepszy wynik. Nie myślisz o tym, że jesteś skrajnie wyczerpany, bo wtedy nie miałbyś szans na wygraną – wyjaśnia Opioła.

Bartosz Gubernat
fot. archiwum Porsche GT3 Poland

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty