Obrona konieczna?

Mieczysław Teer
Fot. Archiwum: Czy masowy napływ używanych, ale tanich aut z Unii Europejskiej ma wpływ na sprzedaż samochodów nowych? Drastyczna różnica w cenie zakupu między autem sprowadzonym, a nowym świadczy o tym, że nabywca pojazdu używanego nie jest zainteresowan
Fot. Archiwum: Czy masowy napływ używanych, ale tanich aut z Unii Europejskiej ma wpływ na sprzedaż samochodów nowych? Drastyczna różnica w cenie zakupu między autem sprowadzonym, a nowym świadczy o tym, że nabywca pojazdu używanego nie jest zainteresowan
Polacy uważają, że należy się bronić przed napływem do kraju starych samochodów. Czy istotnie konieczna jest obrona?

W sondzie przeprowadzonej na internetowej stronie Ministerstwa Infrastruktury, aż 39 procent ankietowanych odpowiedziało twierdząco na pytanie, czy powinniśmy się bronić przed napływem do Polski starych samochodów. Czy istotnie konieczna jest obrona?

 

Ogromny napływ samochodów używanych, sprowadzanych w ramach indywidualnego importu do Polski, wywołuje obawy różnych instytucji i firm związanych z motoryzacją, a także części obywateli. Należy sądzić, że są one w dużej mierze nieuzasadnione.  Spójrzmy na sprawę bez emocji.

 

Fot. Archiwum: Czy masowy napływ używanych, ale tanich aut z Unii Europejskiej ma wpływ na sprzedaż samochodów nowych? Drastyczna różnica w cenie zakupu
Fot. Archiwum: Czy masowy napływ używanych, ale tanich aut z Unii Europejskiej ma wpływ na sprzedaż samochodów nowych? Drastyczna różnica w cenie zakupu między autem sprowadzonym, a nowym świadczy o tym, że nabywca pojazdu używanego nie jest zainteresowan

Nad napływem do Polski używanych samochodów boleją krajowe przedstawicielstwa koncernów motoryzacyjnych, wychodząc z optymistycznego założenia, że po uszczelnieniu granic radykalnie zwiększy się sprzedaż aut nowych. Ta hipoteza wydaje się nieprawdziwa. Ci, którzy sprowadzają używane auta, to zupełnie inna kategoria nabywców, niż ci, którzy pojawiają się u dilerów.  Gdyby uniemożliwiono im przywóz aut z zagranicy, nie kupiliby nowego wozu, lecz w dalszym ciągu jeździli swoim Polonezem, Maluchem czy Wartburgiem. Równie starym - a najczęściej jeszcze starszym - niż sprowadzony z Niemiec Volkswagen. Dilerzy mogą natomiast pocieszyć się tym, że do tych sprowadzonych aut potrzebne będą części zamienne, a ich sprzedaż i serwis samochodów przynosi przecież o wiele większy zysk niż handel nowymi autami.

 

Przybywa aut

 

Pomiędzy rokiem 1990, a 2003 liczba zarejestrowanych samochodów wzrosła 2,7 raza (z 4.261 tysięcy do 11.581 tysięcy - wszystkie dane TUiR WARTA).  O ile w 1990 roku na 1000 obywateli przypadało 138 samochodów, o tyle w 2003 roku liczba ta wyniosła 303, co oznacza, że w statystycznej rodzinie jest już przeciętnie przynajmniej jeden samochód. W szybkim tempie gonimy pozostałe kraje Unii Europejskiej, w których na 1000 osób jest 400 zarejestrowanych samochodów.  Ten ogromny przyrost samochodów w znaczącej mierze zrealizowany został przez import aut używanych.

 

Jak wyglądają nasze auta "w kategoriach wiekowych"?

 

Tylko 9% to samochody do 3 lat. Auta mające do 8 lat stanowią 31,4%. Aż 47,3% to samochody wyprodukowane w 1990 roku i starsze.
Statystyczny pojazd zarejestrowany w  Polsce ma 9,4 roku. Aż 50% aut ma 12 lat i  więcej. Czy to dużo? I tak i nie. Wbrew obiegowej opinii nie odstajemy w tej konkurencji od "starych" członków UE, gdzie średni wiek eksploatowanych pojazdów jest tylko o 2-3 lata niższy. Powstaje pytanie, czy napływ używanych aut z indywidualnego importu pogorszy te wskaźniki? Moim zdaniem, nie.

Należy przypuszczać, że średni wiek jeżdżących po naszych drogach samochodów nie wzrośnie. Przeciwnie - będzie się obniżał, bo miejsce 20-letniego dużego Fiata, który w końcu trafi do składnicy złomu, zajmie 10-letni Golf czy Opel. Co nie zmienia faktu, że nasze samochody będą jeszcze przez długi czas trochę starsze od tych, które jeżdżą po drogach "piętnastki".  Z tej prostej przyczyny, że jesteśmy od tamtych krajów biedniejsi.
Pozostaje sprawa bezpieczeństwa ruchu drogowego, na który stan techniczny pojazdów ma wpływ bezpośredni, choć nie jedyny i nie najważniejszy. W statystykach przyczyn wypadków znajduje się na szarym końcu, o wiele większym zagrożeniem jest nagminne łamanie przepisów i stan naszych dróg.

 

Stacje diagnostyczne

 

Jest sprawą oczywistą, że to państwo musi zadbać o właściwy stan techniczny samochodów. Państwo ma po temu stosowne instrumenty i nie trzeba wymyślać nic nowego. Zupełnym nieporozumieniem byłoby wprowadzanie ostrzejszych kryteriów dla aut świeżo importowanych, niż do samochodów już jeżdżących po naszych drogach. Stare Audi jest bardziej bezpieczne dla swego użytkownika i innych uczestników ruchu drogowego niż stary Maluch, nie tylko dlatego, że w obu tych pojazdach strefa kontrolowanego zgniotu kończy się w komorze silnikowej, ale także dlatego, że 10-letni wóz eksploatowany na dobrych drogach jest bez porównania mniej wyniszczony niż jego równolatek, który poruszał się na naszych dziurawych jezdniach.

Każdy z pojazdów zarejestrowanych w Polsce musi przecież przejść obowiązkowe badania techniczne. I tam właśnie powinno funkcjonować sito, odsiewające samochody, których stan techniczny zagraża bezpieczeństwu - niezależnie od tego, gdzie zostały wyprodukowane i kiedy wjechały do Polski.
Nadzór nad stacjami diagnostycznymi sprawuje organ administracji rządowej - wojewoda. Jak sprawuje, widzimy po efektach...

Jeżeli prokuratura kieruje akt oskarżenia przeciwko diagnoście, dopuszczającemu do ruchu zespawany z dwóch części pojazd, który w czasie ruchu rozpada się na kawałki, powodując śmierć kierującego,
jeżeli tajemnicą poliszynela jest, że istnieją stacje, na których stempel do dowodu rejestracyjnego można uzyskać, nie wjeżdżając autem na stanowisko,
to oznacza, że tu jest najsłabsze ogniwo i w tym właśnie miejscu ukryte są tzw. proste rezerwy, dzięki wykorzystaniu których można skutecznie wyeliminować z ruchu samochodowe wraki i sprawić, że statystyka wypadków (11 ofiar  śmiertelnych na każde 100 wypadków) choć trochę się poprawi.

Intensywna kontrola i nadzór nad stacjami - łącznie z zastosowaniem prowokacji - przyniesie o wiele lepsze efekty niż wprowadzanie nowych przepisów, tworzonych ad hoc, specjalnie pod kątem indywidualnego importu.

Przepisów, które zresztą - jak wszystkie inne - da się w ten czy inny sposób omijać.
Bo Polak potrafi...

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty