Na odchodnym

Prezydent Aleksander Kwaśniewski podpisał nowelizację podatku VAT. Mocy prawnej nabierze w ten sposób tzw. wzór wiceministra Nenemana, z którego to wzoru wynika, że jeżeli w samochodzie dostawczym nie mieści się 51 proc. powierzchni ładunkowej licząc od szyby do szyby, to taki samochód nie jest samochodem dostawczym. W ten sposób dochodzi do absurdu, bo okazuje się, że za dostawcze nie można uznać samochodów, które zostały specjalnie wyprodukowane w tym celu. Dotyczy to na przykład niektórych wersji Forda Transita, Mercedesa Vito czy VW Caddy.

Ministerstwo Finansów uznało, że jak samochód ma dwa rzędy siedzeń i przy okazji przewozi obok desek i cegły również człowieka, to nie może być dostawczym tylko osobowym. Od dostawczego można odpisać VAT, a od osobowego nie można i to jest cała tajemnica tych

manewrów. Ludzie znowu zostali wykiwani. Kupowali samochody dostawcze licząc na ulgi podatkowe, a teraz okazuje się, że ulg nie będzie.

Z samochodami dostawczymi zawsze w Polsce była szopka. Do niedawna przy pomocy tzw. kratki czyli paru drutów i dwóch śrubek można było przerobić na ciężarówkę każdy samochód osobowy. Jeździły więc ciężarowe Seicento, a gdyby ktoś chciał, to Porsche też mógł przerobić na ciężarówkę. Teraz mamy odwrotkę i przy pomocy głębokich umysłów w Ministerstwie Finansów przerabia się ciężarówki na samochody osobowe, byleby tylko ludzie prowadzący działalność gospodarczą nie zostali zwolnieni z podatku VAT. Można się spodziewać interwencji Unii Europejskiej i w europejskiej głowie takie przepisy raczej się nie zmieszczą.

Panowie prezydent Kwaśniewski i wiceminister Neneman zafundowali nam nowelizację VAT-u jakby na odchodnym, przed wyborami, więc nie muszą się specjalnie przejmować tym, co z tego wyniknie.