Jeździliśmy Corvettą po torze Paul Ricard pod Marsylią. Silnik 6,2 litra 437 KM, przyspieszenie 4,4 sekundy do 100 km/h. Trzeba założyć kask. Przy torze wielkie cyfry określające szybkość, z jaką można jechać na danym odcinku - 200, 150, 100 km/h. Na prostej nie ma ograniczeń, ale trzeba najpierw wyhamować do 200, aby wejść w zakręt.
Jedziemy 240 km/h, już nic nie widać po bokach, jakaś mgiełka. Różne już rzeczy w życiu robiłem, kręciłem akrobacje samolotowe, kiedy leci się głową w dół i wydaje się, że jest to normalne, ale jazda samochodem z szybkością 240 km/h to też nie jest złe uczucie. Marek Kamiński, słynny polarnik, chciał kiedyś płynąć jachtem przez Atlantyk i kiedy pytałem po co mu to, odpowiedział, że ocean jest to już taka przestrzeń, z którą można coś zrobić.
Tak samo jest z Corvettą. Jest to samochód legenda, w zasadzie nikomu do niczego nie potrzebny poza tym, aby mieć satysfakcję, że się taki samochód prowadzi. Mali chłopcy, zanim
zaczną się zastanawiać, co mają dziewczynki, zawsze najpierw rysują takie auta.
W Corvetcie mieści się biznesmen z teczką albo Jerzy Bończak. Aktor ma hopla na punkcie sportowych samochodów i gdyby miał za co, to na pewno by taki kupił. Miejsce jest tu w zasadzie tylko dla kierowcy, ale sprzedano już przeszło 59 tysięcy Corvett, z czego w Polsce trzy.
Z toru Paul Ricard jedziemy Corvettą do Marsylii. Zatrzymuje nas policja, ale nie chce dokumentów, tylko obejrzeć samochód. Osiem cylindrów pod maską i tu - druga niespodzianka. Corvetta z 6-litrowym silnikiem pali przy spokojnej jeździe zaledwie ok. 10 litrów. Kierowcy pozdrawiają. Taki samochód we Francji też budzi sensację.
Policja podsumowała majówkę na polskich drogach
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?