Adam Małysz po Rabakoz Cup

(ip)
Adam Małysz i Rafał Marton wystartowali w węgierskich zawodach Rabakoz Cup, będących eliminacją Rajdowych Mistrzostw Polski Samochodów Terenowych, a także Mistrzostw Europy Centralnej (CEZ) w Cross Country. Podobnie jak w Italian Baja Małysz wystartował Mitsubishi L200 serwisowanym przez czeską stajnię Offroadsport. Pomimo przygód i niepowodzeń, duet Małysz/Marton skorzystał z systemu Superrally i osiągnął metę w Kapuvar.

W ciągu trzech dni zawodów rozegrano 9 odcinków specjalnych poprowadzonych na wyboistych, polnych trasach. Pierwszą próbę

Fot: Renault
Fot: Renault

Adam Małysz pokonał jadąc na przerywającym silniku, a na 5 kilometrów przed metą uszkodził oponę.

Kolejne odcinki OS2 i OS3 Małysz pokonał szybkim i równym tempem, zajmując piąte lokaty. Niestety na kolejnym defektowi uległ wyłącznik prądu i dalsza rywalizacja okazała się niemożliwa. Do kolejnego dnia Małysz i Marton wystartowali z karą czasową, która uniemożliwiła rywalizację o wysokie lokaty.

Zawody w Kapuvar okazały się doskonałym treningiem, dały możliwość zapoznania się z trasami Mistrzostw Strefy Europy Centralnej (FIA CEZ), a także były szansą zmierzenia się z konkurencją.

Fot: Renault
Fot: Renault

Rabakoz Cup zwyciężył, znany z rajdów WRC Erik Korda. Druga lokata przypadła Zdenkowi Porizkowi, który podobnie jak Małysz korzysta z auta serwisowanego przez Offroadsport. Na trzecim miejscu uplasował się Balazs Szalay.

Adam Małysz: "Węgierski rajd dla nas jest o tyle udany, że dojechaliśmy na metę, bo przygody nie opuszczały nas do ostatniej chwili. Już pierwszy odcinek okazał się niezbyt szczęśliwy. Najpierw samochód pracował na 4 z 6 cylindrów, a przed metą złapaliśmy kapcia. Później była chwila spokoju, bo podróżowaliśmy całkiem szybkim tempem i nawiązaliśmy walkę z czołówką. Kiedy się rozkręciliśmy przydarzyła się awaria wyłącznika prądu, przez co samochód zatrzymał się niedaleko za startem OS 4. W niedzielę powróciliśmy do rywalizacji w systemie Super Rally, ale znów nie ominęły nas przygody. Najpierw złapaliśmy kapcia, a następnie po skoku pękła felga. Obręcz odczepiła się od "słoneczka" i weszła w nadkole. Wypadliśmy z trasy, ale na szczęście nie było tam dużego drzewa. Ostatni odcinek pojechaliśmy już spokojnie, tak, żeby znaleźć się na mecie. W tym wszystkim jedno jest pozytywne - wiem, że jesteśmy w stanie jeździć szybko. Myślę, że wraz ze zdobytym doświadczeniem przyjdą także dobre wyniki".

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Policja podsumowała majówkę na polskich drogach

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty