Wały od Wołgi

Jerzy Iwaszkiewicz
Samochody w Polsce są co najmniej o 20 proc. droższe niż w Europie i 30 proc. droższe niż w USA. Polacy sprowadzają ze Stanów coraz więcej aut, ale niedługo może się to skończyć.

Samochody w Polsce są co najmniej o 20 proc. droższe niż w Europie i 30 proc. droższe niż w USA. Chrysler 300M, który z podatkami kosztuje w USA ok. 30 tys. dol. (ok. 75 tys. zł), w Polsce kosztuje z podatkiem VAT przeszło 180 tys. zł. Polacy sprowadzają z USA coraz więcej samochodów, ale niedługo może się to skończyć.

 

"Polska" pisała już o szykowanej przez Ministerstwo Infrastruktury ustawie, na mocy której każdy, nawet indywidualnie sprowadzany samochód, będzie musiał przejść badania homologacyjne, czyli potwierdzenie, że nadaje się do użytkowania na polskich drogach.

 

Wały od Wołgi

Powstać ma w tym celu jakiś nowy, centralny urząd, a badania mają prowadzić tylko dwie instytucje. Instytut Transportu Samochodowego oraz Przemysłowy Instytut Motoryzacji.

Są to na ogół badania typu: czy wał od Wołgi nadaje się do Wołgi, a teraz będą mieli o wiele większe możliwości. Każdy, kto sprowadzi samochód spoza Europy, będzie musiał jechać do Warszawy, do instytutów, i w dodatku zapłacić 5 tys. euro. Tyle ma kosztować homologacja, czyli w wielu przypadkach więcej aniżeli badany samochód.

 

Zapowiada się ciekawie. Przyjeżdża najbardziej nowoczesny samochód, z najbardziej nowoczesnej amerykańskiej fabryki, a polscy badacze siedzą w zarękawkach, piją herbatkę i sprawdzają, czy aby nadaje się być samochodem. Homologacje dla większej partii są potrzebne, ale badanie każdego auta to bzdura.

 

Państwo, zamiast dbać o interesy swoich obywateli, zaczyna dbać o interesy producentów i handlarzy samochodów, bo to z ich inicjatywy szykują się nowe przepisy. Chcą skasować wszelką konkurencję i dalej wygodnie sprzedawać samochody po 200 tys. zł, które w USA kosztują 80 tys.

 

Szykowana ustawa "O dopuszczeniu pojazdów do ruchu" spowoduje radykalne ograniczenie importu tanich samochodów spoza Unii Europejskiej, w tym przede wszystkim z USA i Chin. Szykuje się zresztą totalna bzdura. Jak się nasze orły zabiorą za homologację najtańszego samochodu świata, czyli indyjskiego Tata Nano za 2,5 tys. dolarów (6 tys. złotych), to wraz z kosztami homologacji od razu będzie kosztował przeszło 20 tys. złotych.

 

Samochody w Polsce są bardzo drogie, a teraz szykuje się przepis, aby były jeszcze droższe. Unia Europejska chce zabezpieczyć interesy swoich producentów, a my jak zwykle wystawiamy się do bicia bardziej niż trzeba.

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty