Tragiczny tydzień na drogach Dolnego Śląska

Artur Szkudlarek
Fot. Przemysław Wronecki
Fot. Przemysław Wronecki
Ostatnie tygodnie były wyjątkowo tragiczne na drogach Wrocławia i okolic. Szczególnie dwa wypadki odbiły się szerokim echem. W Wielki Piątek w czołowym zderzeniu samochodu osobowego i ciężarówki, zginęła kobieta i jej trzyletnia córka. W minioną sobotę pod Osiekiem (gmina Kostomłoty) w zderzeniu trzech samochodów zginęły cztery osoby.
Fot. Przemysław Wronecki
Fot. Przemysław Wronecki

Co łączy oba wydarzenia? Według wstępnych ustaleń policji, oba spowodowali kierowcy, którzy wyprzedzali na trzeciego. - Jest to zmora polskich dróg - uważa Krzysztof Wicentowicz, szef instruktorów Akademii Bezpiecznej Jazdy Tomasza Kuchara.

Niestety, brawura i zła ocena sytuacji na polskich drogach to codzienność. Często im lepsza droga, tym tragiczniejsze skutki wypadków. - Zazwyczaj, podobnie jak w przypadku katastrof lotniczych, nie ma jednej przyczyny wypadku.

Zawsze jest to splot różnych czynników, z który dwa mają zasadnicze znaczenie. To brawura i prędkość - mówi Adam Jasiński, prawnik Głównej Inspekcji Transportu Drogowego. - Wielu kierowców uważa się za świetnych specjalistów, a często nie zwraca uwagi na podstawowe sprawy na drodze - dodaje Adam Jasiński.

Krzysztof Wicentowicz zwraca uwagę na jeszcze inny aspekt. - Młodzi kierowcy są bardzo słabo wyszkoleni. Na kursach uczą się przede wszystkim przepisów i jazdy po mieście. W ogóle nie znają się na technice prowadzenia samochodu, nie wiedzą, jak zachowuje się auto w różnych sytuacjach na drodze - mówi instruktor Akademii Bezpiecznej Jazdy Tomasza Kuchara.

Czy sytuację poprawiłyby obowiązkowe badania psychologiczne kursantów? Krzysztof Wicentowicz jest sceptyczny. - To niewiele da, bowiem łatwo byłoby je obejść. Wszyscy wiemy jak teraz wyglądają badania lekarskie. Trzeba lepiej szkolić kierowców. A po drugie budować drogi, które mają wydzielone pasy ruchu. Wtedy liczba tragicznych wypadków zdecydowanie się zmniejszy - podkreśla.

Z kolei Adam Jasiński wskazuje na to, że potrzebna jest realna kontrola prędkości na drogach. - Dziś kierowca wie, gdzie będzie fotoradar i tylko tam zwalnia. Znaki informacyjne o kontroli mogą być, ale nie powinny wskazywać konkretnego miejsca. W Niemczech np. można się spodziewać zdjęcia z fotoradaru umieszczonego na… drzewie. U nas też powinny być mniej widoczne, żeby kierowcy byli bardziej zdyscyplinowani - mówi prawnik GITD.

Źródło: Gazeta Wrocławska

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty