O takich wypadkach mówi się "szczęście w nieszczęściu". W Łodzi na przystanek, z którego dopiero co odjechał tramwaj wpadł rozpędzony Chevrolet. Auto zmiotło sześć przęseł ogrodzenia i siedem słupków. Przeleciało nad miejscem, w którym jeszcze przed chwilą stali pasażerowie, i wylądowało na torowisku.
W samochodzie otworzyły się poduszki powietrzne.
- Usłyszeliśmy straszny huk, a jak się odwróciliśmy, zobaczyliśmy przelatujący przez przystanek tramwajowy samochód - relacjonują przebieg zdarzenia robotnicy remontujący
chodnik po drugiej stronie ulicy.
- To cud, że jedynym poszkodowanym jest kierowca chevroleta. Całe szczęście, że kilka sekund wcześniej pasażerów zabrał tramwaj - dodaje pani Irena, mieszkanka Kozin. - Poszerzyli i wyrównali aleję, ale jak widać trzy pasy to i tak za mało.
Do wypadku doszło o godz. 11. Skręcający Peugeot zderzył się z Chevroletem. Ten wpadł na przystanek tramwajowy.
- Nie wiem, jak do tego doszło, bo nie jechałam z mężem - opowiada przybyła na miejsce zdarzenia żona kierowcy Chevroleta. - Mąż został odwieziony na chirurgię do szpitala MSWiA, bo był obolały i źle się czuł.
Strażacy zabezpieczyli auto przeciwogniową pianą, po czym wyciągnęli je z torowiska specjalnym wysięgnikiem.
Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?