Koronawirus. Co czeka branżę motoryzacyjną w Polsce? Możliwe scenariusze

Mariusz Michalak
Fot. Toyota
Fot. Toyota
Epidemia COVID-19 oddziałuje na światową branżę motoryzacyjną. Jakie będą jej następstwa dla polskiego rynku? Jeden z możliwych scenariuszy to większy popyt na małe i tanie samochody jako alternatywa dla komunikacji publicznej – oceniają analitycy Carsmile.

Początek roku nie był zbyt udany dla polskiej branży motoryzacyjnej ze względu na spadek sprzedaży. W styczniu i w lutym zarejestrowano 87 tys. nowych aut osobowych, o 13,2% mniej niż w analogicznym okresie przed rokiem – podał Samar. Bez koronawirusa branża szykowała się więc na niełatwy rok, z kilkunastoprocentowym spadkiem sprzedaży. Paradoksalnie jednak, dość duże zapasy aut na tzw. stockach dilerskich, których nie udało się sprzedać w styczniu i w lutym, teraz mogą się okazać przydatne na wypadek problemów z dostawami samochodów do Polski.

Koronawirus. Przerwy w dostawach, dłuższy czas oczekiwania

Czy opóźnienia są już odczuwalne?  – Nie licząc pojedynczych przypadków, nie mamy jeszcze informacji od importerów, aby wydłużyły się terminy oczekiwania na indywidualnie konfigurowane samochody, ale spodziewamy się takich informacji w najbliższym czasie  – mówi Michał Knitter, wiceprezes Carsmile. Według badania przeprowadzonego przez Carsmile w grudniu, średni czas oczekiwania na indywidualnie skonfigurowany samochód (taki pojazd jest specjalnie zamawiany w fabryce) wynosił 3 miesiące. W najlepszym wariancie był to miesiąc, a w najgorszym – nawet 12 miesięcy (indywidulanie skonfigurowany Ford Mustang). – Jeśli epidemia koronawirusa spowoduje przerwy w pracy fabryk w Europie, trzeba liczyć się z tym, że te terminy ulegną wydłużeniu, do 4-5 miesięcy. Czas oczekiwania na samochody będzie też zależeć od tego, jak koronawirus wpłynie na popyt na nowe auta w Europie – ocenia Michał Knitter.

Koronawirus. Termin odbioru auta ważniejszy od wyposażenia

Wiceprezes Carsmile zwraca uwagę na nowe zjawisko obserwowane wśród użytkowników platformy. – Osoby, które dziś zamawiają samochody są zdecydowanie bardziej wrażliwe na termin odbioru auta. Chcą je mieć jak najszybciej, rezygnując nawet z jakiegoś elementu wyposażenia. Z relacji klientów wynika, że powodem są rosnące obawy przed korzystaniem z komunikacji publicznej. Ten czynnik pojawił się w ostatnich dniach. Widzimy też większą skłonność do wyboru gotowych samochodów, które są dostępne od ręki, ale w konkretnej wersji wyposażenia zamiast indywidualnej konfiguracji, na którą zawsze czeka się dłużej – mówi Michał Knitter. Oznacza to, że w tej chwili użytkownikom dużo łatwiej pogodzić z tym, że lakier, skrzynia biegów, tapicerka, a nawet silnik nie będzie idealnie taki, jak chcieli. W ocenie Carsmile, ta tendencja będzie się nasilała. Odbiór gotowego auta następuje w czasie maksymalnie 2 tygodni od podpisania umowy wynajmu.

Koronawirus. Większy popyt na tanie auta

Potrzeba znalezienia alternatywnego środka transportu może też stymulować popyt na tanie samochody z rynku pierwotnego i wtórnego. Osoby, które nie planowały w najbliższym czasie kupić auta, na przykład drugiego w rodzinie, mogą zdecydować na taki krok. W takiej sytuacji kryterium numer jeden będą możliwe najniższe koszty zakupu, co może spowodować pojawienie się większego zainteresowania relatywnie tanimi i skąpo wyposażonymi samochodami miejskimi i spadku sprzedaży aut z wyższej półki. W Polsce, w której średni wiek samochodu to 14 lat (dane ACEA), większy popyt na tanie auta stwarza niestety ryzyko pojawienia się na drogach kolejnych „gruchotów”.

Koronawirus. Okazje cenowe mało prawdopodobne

Czy można liczyć na to, że perturbacje związane z koronawirusem spowodują spadek cen samochodów lub pojawienie się atrakcyjnych okazji dla klientów detalicznych? Wydaje się to niestety mało prawdopodobne. Po pierwsze, koncerny motoryzacyjne muszą spełniać w tym roku nowe, dużo bardziej rygorystyczne wymagania dotyczące emisji spalin narzucone przez Unię Europejską. Carsmile szacuje, że z tego powodu samochody z rocznika 2020 mogą zdrożeć nawet o 20% ze względu na większe koszty produkcji. Po drugie, dilerzy samochodowi, ponoszący spore wydatki na utrzymanie tradycyjnych salonów, pracują dziś na dość niskich marżach, a już mają za sobą słabe wynikowo dwa miesiące tego roku. To ogranicza możliwość udzielania rabatów przy jednostkowych transakcjach (innymi prawami rządzi się rynek flotowy).

Koronawirus. Sprzedaż przeniesie się do internetu

Naturalnym następstwem epidemii może być w długim okresie przeniesienie sprzedaży samochodów do internetu. Dziś jest to trend dopiero raczkujący w motoryzacji, choć z pewnością nieunikniony biorąc pod uwagę tendencje w innych branżach. Strach przed zarażeniem powoduje dodatkowo, że ludzie unikają publicznych miejsc, najbezpieczniej czują się we własnym domu. – Dostępne już na rynku narzędzia umożliwiają zawarcie transakcji zakupu samochodu online. Nie musimy jechać do salonu, bo wszystkie ważne informacje na temat danego modelu znajdziemy w Internecie, oglądając testy video, czy porównując różne samochody ze sobą dzięki nowoczesnym aplikacjom oraz narzędziom do wizualizacji – wylicza Łukasz Domański, prezes Carsmile. Z punktu widzenia sieci dilerskich jest to natomiast znaczna oszczędność kosztowa. Według szacunków Carsmile, diler, który zamiast otwierać kolejny salon uruchomi internetową platformę do sprzedaży aut, będzie mógł zmniejszyć swoje wydatki o ok. 30-50% (szacunek ten dotyczy kosztów obsługi klientów indywidulanych i mikrofirm, sprzedaż flotowa rządzi się innymi prawami).

Koronawirus. Livestreaming zamiast targów

O tym, jak ważny jest internet mogliśmy się przekonać kilka dni temu przy okazji odwołanego salonu samochodowego w Genewie. Marki, które zaplanowały premiery w Genewie - mieliśmy zobaczyć m.in. elektrycznego Fiata 500, elektryczne BMW i4, nowego mercedesa E-klasę oraz elektryczne Audi E-Tron i nowe A3, nie odwołały szykowanych debiutów, decydując się na przeprowadzenie ich wyłącznie w livestreamingu. Kilka lat temu byłoby nie do pomyślenia, a dziś pokazuje, że dla branży motoryzacyjnej internet jest nieuniknioną przyszłością. Targi motoryzacyjne już od pewnego czasu tracą na znaczeniu, jest coraz mniej odwiedzających i wystawców. W dobie internetu i licznych przecieków, rzadko który model ma szanse „dotrwać” do premiery. Czy odwołany salon w Genewie stanie się ważnym precedensem?

Koronawirus.  Świat obniża stopy, ale Polska ma zbyt wysoką inflację

O atrakcyjności oferty dilerów czy firm zajmujących się wynajem decyduje jednak nie tylko cena samochodu, ale też koszty finansowania. Czy w związku z możliwymi obniżkami stóp procentowych na świecie możemy mieć nadzieje na spadek kosztów leasingu czy kredytu również w Polsce? Na razie wydaje się to bardzo mało prawdopodobne. W ubiegłym tygodniu banki centralne Stanów Zjednoczonych oraz Kanady obniżyły stopy procentowe o 50 pkt bazowych, aby w ten sposób przeciwdziałać negatywnym skutkom epidemii dla gospodarki. Ubiegłotygodniowe posiedzenie RPP zakończyło się utrzymaniem stóp na dotychczasowym, rekordowo niskim poziomie 1,5% pomimo inflacji (4,4% w styczniu) znacznie przekraczającej cel Rady Polityki Pieniężnej. Prezes NBP Adam Glapiński stwierdził podczas konferencji prasowej po posiedzeniu RPP, że najlepszą strategią w obecnej sytuacji zagrożenia epidemią jest „stabilizacja stóp”.

Zobacz także: SUV-y Škody. Kodiaq, Karoq i Kamiq. Trojaczki w komplecie

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty