Kandydat na kierowcę, który uczył się jeździć Oplem, może trafić na Toyotę i odwrotnie. Ta sytuacja spędza wszystkim kursantom sen z powiek i dodatkowo ich stresuje.
Pani Agnieszka, choć wyjeździła Oplem 34 godziny, dziś będzie zdawać na Toyocie.
- Gdy przyszłam zapisać się na egzamin, pani w okienku wyznaczyła mi termin na lipiec, a więc miesiąc, w którym samochody będą już losowane - mówi kursantka. - Co prawda zwolnił się termin wcześniejszy, czyli dziś, ale właśnie na Toyocie. Zaryzykowałam, bo przecież od poniedziałku i tak mogę trafić na ten model.
Kursantka wykupiła więc dodatkowe lekcje na Yarisie.
- Zupełnie inaczej się nim jeździ, inaczej się siedzi, gdzie indziej są przełączniki - dodaje. - Ktoś, kto nie przejechał tym autem choćby kilku godzin, może mieć kłopoty.
Losowanie samochodów krytykują również instruktorzy i właściciele szkół jazdy. Dyrekcja ma jednak swoje argumenty.
- Kierowca ma znać przepisy i bezpiecznie jeździć bez względu na to, czy siedzi za kierownicą Toyoty, Opla, czy Fiata - mówi Zbigniew Skowroński, dyrektor WORD.
- O tym, że od lipca nie będzie możliwości wyboru, autoszkoły wiedziały już kilka miesięcy wcześniej, bo wspólnie to ustaliliśmy. Część Opli będziemy musieli niedługo sprzedać, bo mają już 4 lata i zostanie nam zaledwie 8 sztuk. Do tego dysponujemy 18 Toyotami. Gdyby kursanci mogli wybierać auta, w kolejce do Opla czekaliby kilka miesięcy.
Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?