Wrocław: opóźnienia przy budowie wschodniej obwodnicy?

- Nasza oferta była droższa o 5 mln zł, a skalkulowaliśmy ją na granicy wykonalności i bardzo niskiego zysku. Zatem różnica wartości ofert jest znacząca - mówi Krzysztof Kozioł, rzecznik Budimexu.

Innego zdania jest Krzysztof Kiniorski, rzecznik inwestora, czyli Dolnośląskiej Służby Dróg i Kolei. - W naszej ocenie w tym przypadku nie możemy mówić o rażąco niskiej cenie, bo różnice między ofertami nie były aż tak duże.

Zwłaszcza, że oceniali je fachowcy, którzy znają się na rynkowych realiach oraz cenach materiałów czy robocizny. Sprawę rozstrzygnie Krajowa Izba Odwoławcza.

Czy tak niska cena nie odbije się jednak na jakości bądź terminowości realizacji zadania? - W ofercie, którą oprotestowaliśmy, wykonanie metra sześciennego nasypu zostało wycenione poniżej 1 złotego, podczas gdy rynkowa, realna cena takiej pracy wynosi kilkanaście złotych. Proszę sobie samemu odpowiedzieć na pytanie, czy to może mieć wpływ na jakość wykonania - dodaje rzecznik Budimexu. Przedstawiciel DSDiK uważa, że zawsze może zdarzyć się sytuacja, że dany wykonawca może mieć kłopoty, zwłaszcza biorąc pod uwagę sytuację gospodarczą. - W tym jednak przypadku nie mogliśmy postąpić inaczej, bowiem najniższa złożona oferta spełniała wszystkie kryteria przetargowe - tłumaczy Kiniorski.

Przekonuje on, że protest nie będzie miał wpływu na czas realizacji odcinka z Siechnic do Żernik Wrocławskich. - Taka możliwość została uwzględniona w harmonogramie prac, gdyż strony zawsze mają prawo do odwołania się. Gdy wszystkie formalne sprawy zostaną rozstrzygnięte, wtedy wyznaczymy konkretny termin realizacji budowy tego odcinka wschodniej obwodnicy Wrocławia.

Cała obwodnica, zwana również trasą Bielany Wr. - Łany - Długołęka, ma mierzyć 30 km. Najbardziej zaawansowany jest odcinek z Łanów do Siechnic i wiadukt w Siechnicach, które zostaną oddane do użytku na początku 2013 roku. Wciąż nie jest nawet wyznaczony odcinek z Żernik do Bielan, a przebieg trasy Łany - Długołęka oprotestowały władze gminy.

Źródło: Gazeta Wrocławska