Niebezpieczeństwo tkwi jednak w tym, że tą metodą najłatwiej odstraszyć klientów. W przypadku polskich autostrad tak właśnie to zrobiono.
Na przykład za przejazd z Konina do Poznania trzeba pokonać dwie bramki i na każdej zapłacić 11 zł, a więc razem 22 zł i to w jedną stronę. Jeżeli utrzymają mniej więcej ten licznik, to za przejazd autostradą z Konina do Świecka (oczywiście hipotetycznie, jak wybudują wreszcie autostradę) przyjdzie zapłacić kilkaset złotych.
Na problem ten zwrócił niedawno uwagę minister obrony narodowej Jerzy Szmajdziński. "Istnieje poważna różnica w cenach za użytkowanie płatnych autostrad pomiędzy Polską a innymi krajami europejskimi" - powiedział "Trybunie". "Polska chce szybciej osiągnąć efekty metody: buduj, użytkuj, oddaj. Efekt jest jednak zupełnie odwrotny. Na trasach równoległych ruch jest gigantyczny, a na płatnych autostradach nikły. To się zatem prawdopodobnie będzie zwracało o wiele dłużej" - dodaje.
Zapytany, skąd zainteresowanie ministra obrony cenami płatnych autostrad, Szmajdziński odpowiedział, że to zwykła troska obywatelska. Dodał, że za mało się o tym mówi. Co na to Jan Kulczyk?