Ósma runda International GT Open

(ip)
Fot: Broniszewski.com
Fot: Broniszewski.com
Michał Broniszewski i Philipp Peter pomimo ambitnej postawy i dobrego tempa pechowo zakończyli sezon startów w serii International GT Open na torze w Barcelonie.

W sobotę polsko-austriacki duet w żółto-czarnym Ferrari 458 Italia z numerem 11  był w czołówce, gdy na niewiele ponad 5 minut

Fot: Broniszewski.com
Fot: Broniszewski.com

przed upływem czasu wyścigu Michał Broniszewski musiał wycofać się z rywalizacji z powodu przebitej opony.  W sobotę wieczorem polski kierowca rozchorował się i w niedzielę nie był w stanie wystartować, dlatego jego zmiennik Philipp Peter pojechał cały wyścig (regulamin dopuszcza taką możliwość), zajmując piąte miejsce.  W punktacji sezonu Philipp Peter został sklasyfikowany na dziewiątym miejscu, a Michał Broniszewski jedno miejsce dalej.  W klasie Super GT kierowcy zespołu Kessel Racing zajęli odpowiednio siódmą i ósmą pozycję.

“Liczyliśmy na udane zakończenie sezonu, ale pech, który prześladował nas w tym sezonie postanowił konsekwentnie nas nie opuszczać… – powiedział Michał Broniszewski.  – W sobotę jechało mi się z początku znakomicie. Przez kilka pierwszych okrążeń tempo było naprawdę szybkie, ale w miarę zużywania się opon było coraz gorzej.  Niedługo przed końcem wyścigu okazało się, że mam przebitą oponę. Ponieważ do boksów było daleko, a na punkty w tej sytuacji zero szans, nie było sensu narażać samochodu na uszkodzenie i po konsultacji z inżynierem przez radio postanowiłem zatrzymać samochód na poboczu.

W sobotę wieczorem dopadł mnie jakiś wirus i gorączka.  W niedzielny poranek czułem się fatalnie.  Byłem bardzo osłabiony. Zdecydowałem, że skoro i tak o nic już nie walczymy, lepiej nie ryzykować i wróciłem wcześniejszym samolotem do domu.  Jako podziękowanie za sezon dla Philippa poprosiłem go, aby pojechał sam.  Jak zwykle, spisał się niezawodnie i przyjechał na metę na piątym miejscu, chociaż zgodnie z regulaminem musiał zaliczyć dłuższy postój w boksach.

Fot: Broniszewski.com
Fot: Broniszewski.com

Zakończył się wyjątkowo pechowy dla nas sezon w serii International GT Open, po którym obiecywaliśmy sobie znacznie więcej.  Mierzyliśmy w miejsce na podium w końcowej klasyfikacji i był to cel realny.  Przypomnę, że na półmetku sezonu, po rundzie w Brands Hatch byliśmy na trzecim miejscu z jednym zwycięstwem i dwoma drugimi miejscami na koncie.  Niestety, druga połowa sezonu była zdecydowanie mniej udana.  Cóż, tak bywa w sporcie – nie zawsze się wygrywa, ale mieliśmy w tym roku wiele wspaniałych momentów.  Wiele razy pokazaliśmy, że dopóki wszystko idzie zgodnie z planem, liczymy się w walce o czołowe miejsca, pomimo bardzo licznej, mocnej i wyrównanej stawki. Nigdy przedtem w GT Open nie startowało tak wielu świetnych kierowców.  Mistrz serii Gianmaria Bruni to dwukrotny zwycięzca klasy w wyścigu 24h Le Mans.  Nick Tandy otarł się  dwa lata temu o tytuł mistrzowski w Porsche Supercup.  Andrea Montermini to były kierowca Formuły 1 i amerykańskiej serii CART, mistrz GT Open sprzed 4 lat, startował także w 24hLe Mans i 24h Daytona. Przegrać z takimi kierowcami to żaden wstyd.

Sezon 2012 jeszcze się dla mnie nie zakończył.  W nadchodzących tygodniach mam w planach jeszcze dwa starty w wyścigach długodystansowych – 6h Vallelunga i 12h Abu Dhabi.  Mam nadzieję, że uda się te plany zrealizować.”

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Policja podsumowała majówkę na polskich drogach

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty