Wspaniałe, klasyczne auta... Mają zapierające dech w piersiach karoserie, eleganckie, niedzisiejsze wnętrza i... mnóstwo kaprysów! Amerykanie wynaleźli lek na niedomagania starych samochodów.
Prowadzenie, nawet zadbanego zabytku wymaga wyczucia. Nie każdy ma dość cierpliwości, by zmieniać nawyki nabyte we współczesnej maszynce do jeżdżenia. A chrom, ogony i reflektory z "powiekami" kuszą...
Wielu kolekcjonerów się oburzy, ale kto powiedział, że samochód zabytkowy musi być takim na wskroś? Stuprocentowy oryginał ma niezaprzeczalną wartość. Jest świadectwem epoki w jakiej powstał i niezłą lokatą kapitału. Tylko kto wytrzyma na co dzień obcowanie z jeżdżącym pomnikiem, który potrzebuje wysokooktanowej benzyny ołowiowej i ma drogę hamowania ciężarówki?
Przed takim problemem stanął również Jay Leno, popularny w Stanach Zjednoczonych komik telewizyjny. Swoją wielką karierę rozpoczął w Mieście Aniołów, a jego pierwszym "kalifornijskim" samochodem był Buick Roadmaster z 1955 roku. Leno kocha stare samochody i niemałą część honorariów przeznacza na wzbogacanie prywatnej kolekcji. Gaże ma pokaźne (w 1998 roku dostał 100 milionów dolarów za przedłużenie umowy z NBC na występy w programie "The Tonight Show"), więc może pozwolić sobie na rarytasy rodem z Modeny, Stuttgartu czy
Coventry. Jego Roadmaster przez 16 lat stał zapomniany w garażu teściowej. Lecz stara miłość nie rdzewieje. Pięćdziesięciotrzyletni Leno przypomniał sobie o starym druhu. "Pojechałem nim na pierwszą randkę z moją, jak się potem okazało, żoną i na pierwszy występ w Tonight Show. Był ze mną podczas kilku ważnych "debiutów" - uśmiecha się Leno.
Jeżdżąc obecnie Corvettą Z06 komik nie był gotowy na dosłowny powrót do przeszłości. Zwłaszcza, że nie miał zamiaru uczynić Buicka eksponatem muzealnym. Chciał nim jeździć jak dawniej, ale bez dawnych kłopotów. Nadwozie odświeżyły nowe "chromy" i dwubarwne, srebrno-czarne malowanie. We wnętrzu znalazła się nowa tapicerka. Szprychowe koła wyglądają jak oryginały, ale są nieco szersze. To dla oczu i ducha. A co dla ciała?
Jay remontował pupila w Big Dog Garage. Wspólnie z szefem warsztatu, Bernardem Juhli doszli do wniosku, że nie warto dalej brnąć w dosłowność. Układ napędowy i zawieszenie powinny pracować jak w modelach, które jeszcze chwilę temu stały za oknami salonów dilerskich. Tylko trochę lepiej.
Z pomocą przyszła im oferta fabrycznych akcesoriów sygnowanych przez GM Performance Parts. Wszystkim, którzy chcą udoskonalić swoje samochody koncern daje taką szansę proponując części, z których jak z klocków można wybudować sobie maszynę marzeń. Leno zdecydował się na nowe zawieszenie, układ hamulcowy i skrzynię biegów, a całość niczym błyskotliwą puentą zwieńczył silnikiem o mocy 620 KM. Ta widlasta ósemka, oznaczona kodem ZZ572/620 ma aluminiową
głowicę i takież tłoki, oraz kuty, stalowy wał korbowy. Wybierają ją ci, którym samochód ma służyć głównie do jazdy w normalnym ruchu drogowym. Dla fanów wyścigów jest silnik o mocy 720 KM. Koncern pamięta również o posiadaczach małych samochodów. Ma dla nich dwulitrowy, czterocylindrowy silnik Ecotec Supercharged o mocy 200 KM.
"Gdybym miał odbudować silnik i oryginalną skrzynię Dynaflow szukając części na aukcjach i pchlich targach kosztowałoby mnie to duuuużo więcej czasu i pieniędzy. Tymczasem w katalogu GM Performance Parts znalazłem wszystko, czego mi było trzeba" - mówi Leno. Ma teraz klasycznego Buicka, który prowadzi się jak najnowsze coupe. Szkoda, że przeszczep włosów nie działa na ludzi tak, jak solidna "ósemka" na stare samochody.
Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?