Ceny ropy naftowej znowu rosną

Ceny ropy na światowych rynkach ponownie rosną i widać, że akcja uwolnienia zapasów, koordynowana przez Międzynarodową Agencję Energetyczną, nie przynosi spodziewanych rezultatów. Jej wpływ na notowania surowca miał jedynie krótkotrwały charakter i podobnego efektu spodziewamy się w Polsce.

**CZYTAJ TAKŻE

**

Zadyszka amerykańskiej gospodarki tylko chwilowa?
Fala optymizmu na rynku ropy, która w czwartkowe popołudnie zaczął nawet chwilowa przypominać hurraoptymizm, to efekt serii dobrych danych makroekonomicznych na temat amerykańskiej gospodarki. Wzrost indeksu ISM, obrazującego aktywność przemysłu w USA oraz oczekiwana poprawa sytuacji na rynku pracy w USA, które znalazła swoje uzasadnienie w czwartkowym raporcie ADP, wywindowały ceny surowca ponad poziom 118 dol. Pojawiła się nadzieja, że obserwowane w ostatnim czasie spowolnienie tempa rozwoju Stanów Zjednoczonych będzie mieć krótkotrwały charakter i największa gospodarka świata wróci na ścieżkę szybkiego wzrostu.

Na drugi plan zeszły w ostatnich dniach europejskie problemy z zadłużeniem. Nawet obniżenie przez agencję Moody’s ratingu portugalskiego długu nie spowodowało wyraźniej przeceny na rynku ropy.

Obietnica uwolnienia nie obniży cen w Polsce
"Mocnym akcentem" tego tygodnia na krajowym rynku paliwowym była decyzja wicepremiera Pawlaka o uwolnieniu części obowiązkowych rezerw ropy i paliw gotowych, w wysokości 130 tys. t. Zgodnie z zapowiedziami decydentów miałoby to pomóc w obniżaniu się cen paliw na rodzimych stacjach. Szacunki, o jakich pisała prasa to w przypadku PKN Orlen (wraz z innymi podmiotami rynkowymi) uwolnienie 85 tys. ton benzyn silnikowych i oleju napędowego, zaś w przypadku gdańskiej Grupy Lotos około 40 tys. ton ropy naftowej. Dokładniejsze przyjrzenie się szacunkom każe jednak osłabić optymizm, bowiem skala uwolnionych rezerw jest znikoma. Przy stanie polskich zapasów sięgających 4 mln ton ropy naftowej i 3 mln m sześc. paliw gotowych tego rodzaju ruch - mimo dobrej woli, której decydentom nie można odmówić - nie osiągnie prawdopodobnie zamierzonego rezultatu. Dodatkowym czynnikiem niwelującym jego wydźwięk są światowe zwyżki cen ropy. Prezent, jaki rynek mógł otrzymać od rządu może więc przejść niedostrzeżony.

Wykres rozpoczyna wspinaczkę
Średnie ceny hurtowe paliw na polskim rynku podążają wiernie za światowym trendem i w dniu wczorajszym mocno zarysował się już na wykresach trend wzrostowy. Obecnie ceny benzyny 95 w hurcie to 4014 zł/m sześc. wobec zaledwie 3922 zł przed tygodniem. Także olej napędowy podbity został o niemal 80 zł/m sześc. i kosztuje 3869,50 zł/m sześc. Istotny rozmiar podwyżek dotknął także olej grzewczy - ten bowiem kosztuje średnio 2686,30 zł/m sześć., czyli o niemal 70 zł więcej niż w połowie tygodnia. Analizy na najbliższe dni niestety nie dają nadziei na redukcję zmiany w takim kierunku.

Za ile zatankujemy?
W przypadku rynku detalicznego ceny nie zaczną jeszcze w najbliższych dniach rajdu w górę, ale skala ewentualnych zmian obniżkowych nie będzie już tak imponująca, jak w ostatnich tygodniach. Dla benzyny bezołowiowej 98 prognozujemy poziom cenowy 5,24-5,35 zł/l, zaś dla jej popularniejszej siostry - benzyny 95 między 5,03 i 5,12 zł/l. Olej napędowy może kosztować na przestrzeni najbliższych dni między 4,83-4,96 zł/l. Regionalne zróżnicowanie cen autogazu każe sądzić, że będzie on kosztował 2,31-2,48 zł/l.

Źródło: e-petrol