Wjazdu będą zabraniały specjalne znaki, które pojawią się na drogach wlotowych do Wrocławia. Ma to poprawić płynność i bezpieczeństwo jazdy, ale także życia w mieście.
**CZYTAJ TAKŻE
Wrocław niedostępny dla ciężarówekPijany kierowca tira uderzył w siedem aut we WrocławiuTir staranował radiowóz w Katowicach [WIDEO]**
- Rozumiemy interesy firm przewozowych, ale z drugiej strony musimy zapewnić odpowiedni komfort jazdy i bezpieczeństwo ponad 600 tysiącom mieszkańców Wrocławia - tłumaczy Paweł Czuma z wrocławskiego magistratu. Urzędnicy przekonują, że dzięki ograniczeniu bezpieczniejsi będą również piesi.
Problem w tym, że miasto nie zaplanowało dodatkowych parkingów dla ciężarówek na obrzeżach Wrocławia. - Organizujący transport będą musieli od 7 marca tak zaplanować przejazd, by ich samochody wjechały i wyjechały z naszego miasta w określonych godzinach - wyjaśnia Wojciech Kaczkowski, dyrektor wydziału inżynierii miejskiej.
- Poza wyznaczonymi porami, mogą korzystać z dróg wojewódzkich albo planować postoje na parkingach - dodaje. I twierdzi, że podobny zabieg kilka lat temu zakończył się sukcesem w Warszawie. - Nie widzę powodu, dla którego we Wrocławiu miałoby być inaczej - mówi Kaczkowski.
Z danych statystycznych urzędu wynika, że w ciągu doby przez Wrocław przemieszcza się około 12 tysięcy najcięższych aut (powyżej 18 ton).
- Dla mnie to fantastyczna informacja, może wreszcie będzie trochę luźniej na ulicach - mówi Bolesław Mysiak, który codziennie porusza się po Wrocławiu autem osobowym. Niewesołą minę ma natomiast Dariusz Soborak, kierowca tira, który codziennie jedzie dwie godziny przez Wrocław z Bielan Wrocławskich do firmy Whirpool przy ul. Bora-Komorowskiego. Tam pakuje sprzęt AGD i wraca w kierunku autostrady. - Zawsze, gdy w Whirpoolu miałem być na 17, z Bielan wyruszałem około 15. Nie wiem, jak poradzę sobie po wprowadzeniu zakazu. Mogę jechać przez Oławę i Jelcz-Laskowice, ale nadłożę ok. 70 km i zapłacę ponad 100 złotych więcej za paliwo - szacuje kierowca. Jego zdaniem, wielu kierowców będzie wybierało łamanie zakazów i wzajemne informowanie się o patrolach policji przez CB radio.
Tymczasem policja już zapowiada, że nie będzie pobłażania i okresu przejściowego dla kierowców najcięższych aut. Jacek Wójcik, szef wrocławskiej drogówki, zapowiada, że mandat za złamanie zakazu wyniesie 250 zł, a kierowca dostanie 3 punkty karne. Znaki zakazu będą ustawione na wjazdach do miasta w takich miejscach, by kierowcy, którzy zauważą je w ostatniej chwili, mieli jeszcze szanse zawrócić.
Kompletny nonsens
Z Władysławem Frasyniukiem, politykiem, kierowcą i współwłaścicielem firmy przewozowej, rozmawia Jerzy Wójcik
Wrocław ogranicza ruch najcięższych samochodów w mieście. Auta powyżej 18 ton wjadą tylko poza godzinami szczytu...
To kompletny nonsens, działanie, które uderzy w polskich przedsiębiorców, właścicieli firm przewozowych, którzy i tak od trzech lat borykają się z poważnym kryzysem.
Będzie jeszcze gorzej?
Będzie zwiększała się szara strefa. Poza tym, kierowcy będą zmuszeni łamać zakazy, żeby firmy przewozowe wiązały koniec z końcem. Już teraz podobnie wyglądała sytuacja w przypadku przestrzegania ograniczenia powyżej 9 ton. Kierowcy ostrzegali się nawzajem, gdzie stoi policja i jeździli dalej.
Słyszę rozczarowanie...
A jak inaczej mam reagować na takie pomysły. Transportowcy w tym kraju są traktowani jak obywatele drugiej kategorii, na których można nakładać kolejne zakazy. A przecież my płacimy potężne podatki i to nie jest nasza wina, że w tym kraju nie ma obwodnic miast, po których jeździłoby się po ludzku.
Źródło : gazetawrocławska.pl
Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?