Druga szkoła oczywiście jest przeciwna - jeśli uczyć się jeździć, to tylko zimą. Bo zdobywa się doświadczenie, oswaja ze śniegiem, lodem i poślizgami. Jeśli jeszcze trafimy na dobrego instruktora, to nauka będzie przyjemna, łatwa i przyniesie wiele korzyści.
Zwykle jest tak, że kto sam zdawał egzamin latem, synowi też doradzi,Ężeby sięĘnie przemęczał, a kto z sukcesem pokonał egzaminacyjną barierę po śniegu i lodzie, ten będzie chwalił zimowe kursy.
Swoją drogę wybrać trzeba samemu, podobnie jak zdecydować: jeździć zimą czy odstawić samochód "na kołki". Zmieniać opony na zimowe czy zostać przy wielosezonowych i liczyć na lekką zimę.
Jak zwykle, najlepiej wybrać złoty środek. Szkoły jazdy i tak nie są przygotowane do nauki wychodzenia z kontrolowanych poślizgów. Jedyna więc szansa, że ze śliską nawierzchnią oswoimy się podczas zimowej nauki jazdy. Co prawda zdobywać zimową wiedzę lepiej wtedy, kiedy już sprawnie władamy samochodem, ale kto po zdobyciu prawa jazdy stara się doszkalać czy podnosić kwalifikacje? W szkołach jazdy przyznają, że tacy się zdarzają, ale jest ich jak na lekarstwo.
Coraz częściej mówi się o wprowadzeniu dodatkowych egzaminów dla kierowców, które podniosłyby ich kwalifikacje. Mówi się też o konieczności wprowadzenia szkolenia zimowego.
Zimowa szkoła jazdy i nabycie właściwych nawyków na śliskiej drodze wyjdzie nam tylko na zdrowie. Takie zajęcia należałoby zalecić nie tylko kandydatom na kierowców, ale też szczęśliwym posiadaczom prawa jazdy. Jak bowiem twierdzą policjanci, podczas zimowych kolizji najczęściej współsprawcą jest rutyna, która siedzi obok kierowcy i przeszkadza mu myśleć.
Polski przemysł motoryzacyjny, szanse i zagrożenia - debata
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?