Trochę gwiazdek

Znalazłem stare notatki, które prowadziłem dla magazynu telewizyjnego Auto. Przyznawaliśmy wtedy gwiazdki dla poszczególnych modeli samochodów. Warto przypomnieć, po wprowadzeniu bieżących poprawek.

Skoda Octavia:
Za szybko uwierzyli, że są Volkswagenem.

Volvo S40:
Prestiżowe auto, tylko nogi z tyłu się nie mieszczą i zamiast pierwszego biegu wchodzi wsteczny. W wersji S50 czyli kombi poprawiono, też wchodzi wsteczny, ale już piszczy ostrzegawczo.

Alfa Romeo
- auto coraz lepsze nie tylko dlatego, że jeździ nim Jolanta Fajkowska. W Alfie 166 widywany jest ostatnio pisarz Janusz Głowacki, co powoduje, że za samochodem biegnie tłum rozhisteryzowanych panienek.

Opel Astra II Classic 1.2/75 KM:
dobre i tanie auto pod warunkiem, że nie będziemy wyprzedzali rowerzysty.

Fiat Stilo:
Fiat wyparł się tego samochodu, ale na szczęście przypomniał sobie i jest w nim najwięcej miejsca za 45 tys. zł.

Honda Civic:
Dobre auto, ale za drogie; dwie gwiazdki byśmy odjęli za wygląd dyr. Majewskiego, który od lat specjalizuje się w obiecywaniu a potem zapomina, że obiecał. Hondy sprzedają się najlepiej na rynku wtórnym.

VW Golf IV:
Należą się cztery gwiazdki za przeszłość. Obecnie VW tak się zapatrzył w swoją świetność, że nie zauważył, że minęła.

Opel Astra III:
Trzy gwiazdki za samochód  plus dwie za Przemysława Byszewskiego z działu prasowego, w sumie dużo. Poza tym przez Opla w Polsce Romuald Rytwiński żegluje, co nas jeszcze bardziej przekonuje do tej firmy.

Ford Focus II:
Dużo gwiazdek, bo Focusy w ogóle się nie psują. Adam Kołodziejczyk - szef Forda w Polsce też jest bezusterkowy. Rytwiński i Kołodziejczyk zajmują najwyższe funkcje w polskim przemyśle motoryzacyjnym. Pozostali prezesi pochodzą z importu.

Peugeot 407:
Gdyby nie Alfa Romeo GT, Peugeot 407 byłby najładniejszym samochodem na rynku.

Renault Megane:
Dodalibyśmy gwiazdkę za Agatę Szczech /dyrektor w Renault/, ale musimy odjąć dwie gwiazdki za serwis Kiljańczyka.

Poza tym życzymy Czytelnikom wszystkiego najlepszego w Nowym Roku. Na pewno nie będzie taniej, bo już było, ale może będzie trochę weselej. Ministerstwo Infrastruktury życzy sobie, abyśmy płacili za każdy przejechany kilometr po polskich drogach, z polnymi drogami włącznie.