„Taksi” lepsze niż „taxi”

Mimo stanowczych sprzeciwów i odwołań do Trybunału Konstytucyjnego od ponad dziesięciu miesięcy każda taksówka musi być wyposażona w kasę fiskalną.

Państwo, zgodnie z obietnicami, zwróciło część pieniędzy za zainstalowanie kasy. Taksówkarze twierdzą, że państwo, dopłacając, straciło najwięcej, bo kasy niczego nie zmieniły.

Za mało

Kasy mają jednak swoje plusy. Dzięki nim na początku 2005 roku będzie można oszacować, ile taksówkarze zarabiają. Oszacować jedynie, bo jednoznacznie stwierdzić nadal trudno, skoro kursy z wyłączoną kasą to częsta praktyka, którą udowodnić może jedynie prowokacja.

Usługi taksówek osobowych, których obroty przekroczyły 10 tys. euro (42 600 zł według obecnego kursu) opodatkowane są 7-procentowym podatkiem VAT.

Kasy nie dla "Taksi"

Wielu taksówkarzy znalazło sposób na uniknięcie obowiązku montowania kas fiskalnych. Zamiast tradycyjnego "przewozu osób taksówką" rejestrują działalność gospodarczą, jako "transport drogowy osób". Dzięki temu zabiegowi nie trzeba też zdawać egzaminu z topografii miasta.

- Nie chodzi mi o egzamin, ale o przymus kupienia kasy - mówi taksówkarz, który stara się o licencję na transport drogowy.

Janusz Dragulski, wiceprezes "Radio Taxi" twierdzi, że takie kombinacje sprawdzają się tylko w przypadku taksówkarzy z małych miast, gdzie nie ma postojów. Samochód zarejestrowany jako transport drogowy osób nie może mieć bowiem "na kogucie" nazwy "Taxi". Ale polski taksówkarz i na to znalazł sposób. Przyozdabia auto słowem "Tax!", albo jakże polskim "Taksi".

Za obowiązkowy kurs, egzamin i licencję na taksówkę oraz montaż kasy fiskalnej trzeba zapłacić około 3 500 złotych. Jeśli taksówkarz wybierze transport drogowy koszty te wynoszą tylko 1000 złotych.