Sfingowane kradzieże aut

Ryszard Binczak
Fot. Archiwum
Fot. Archiwum
Małżeństwo z powiatu kaliskiego chciało wyłudzić pieniądze od ubezpieczyciela za kradzież swojego mercedesa, którego wcześniej już sprzedało na części.

Małżeństwo z powiatu kaliskiego chciało wyłudzić pieniądze od ubezpieczyciela za kradzież swojego mercedesa, którego wcześniej już sprzedało na części.

Fot. Archiwum
Fot. Archiwum

 

Sprawa się wydała, gdyż w zeznaniach małżonków pojawiły się rozbieżności, które wzmogły czujność policjantów.

 

- W istotnych szczegółach ich zeznania się różniły, co wzmogło czujność funkcjonariuszy i spowodowało weryfikację wszystkich informacji w najdrobniejszych szczegółach - mówi Artur Kurczaba, rzecznik prasowy ostrowskiej policji.

 

Na pomysł łatwego zarobku wpadli 45-letni mieszkaniec powiatu kaliskiego i jego 36-letnia żona. Uznali, że zgłaszając fikcyjną kradzież zarobią na wypłacie pieniędzy od firmy ubezpieczeniowej. Przyjechali do Ostrowa i zadzwonili na policję, że sprzed tutejszego szpitala zniknął ich mercedes. Samochód wycenili na około 80 tysięcy złotych. Policjanci szybko jednak ustalili, że kilka miesięcy wcześniej ich mercedes został poważnie uszkodzony podczas kolizji drogowej. Idąc tym tropem, śledczy wykryli, że samochód został po kolizji sprzedany na części.

 

- Gdy mężczyźnie przedstawiliśmy zebrane dowody, ten przyznał, że zgłoszenie kradzieży samochodu było fikcyjne - dodaje Artur Kurczaba.

 

Próby tego typu oszustw nie należą do rzadkości. W ubiegłym roku 36-letni kaliszanin zgłosił kradzież mercedesa o wartości 80 tysięcy złotych. Funkcjonariusze rozważali różne warianty, kto i w jakich okolicznościach mógł ukraść ten samochód. W trakcie sprawdzania jednej w wielu informacji stwierdzili, że być może kradzieży w ogóle nie było, a sam zgłaszający pozbył się samochodu. I rzeczywiście, kradzież okazała się sfingowana. W trakcie przesłuchania kaliszanin przyznał się i wyjaśnił, że chodziło mu o pieniądze.

 

- Ludzie myślą, że fikcyjne kradzieże to łatwy sposób na zarobek - mówi Monika Rataj, rzecznik kaliskiej policji. - Tymczasem jesteśmy bardzo wyczuleni na tego typu zgłoszenia, bo przypadków, że niby skradzione auta trafiają do tzw. dziupli jest sporo.

 

Fikcyjną kradzież zgłosił w Kaliszu także 55-letni mężczyzna z powiatu sieradzkiego. Jemu miało w ubiegłym roku zniknąć porsche cayenne o wartości 120 tysięcy złotych. Kaliscy policjanci nie dali się jednak nabrać i w końcu udowodnili, że mężczyzna kłamie i chciał uzyskać odszkodowanie z tytułu ubezpieczenia.

 

Na łatwy zysk połasił się swego czasu również ówczesny ostrowski radny Maciej K. Wraz z kolegami upozorował kradzież dwóch samochodów, za które szajka odebrała ponad 50 tysięcy złotych odszkodowania. Sprawa jednak się wydała. Natomiast pięcioosobowa grupa z Krotoszyna wyłudzała odszkodowania komunikacyjne z firm ubezpieczeniowych po sfingowanych kolizjach drogowych. Wpadli, grozi im kara do ośmiu lat pozbawienia wolności.

 

Wyłudzenia dotyczą nie tylko znaczących kwot. 16-latek z Ostrowa zgłosił, że został pobity i okradziony. Stracił, jak zeznał na policji, 170 złotych. Okazało się, że wspólnie z kolegami roztrwonił on nie należące do niego pieniądze i wymyślił rozbój , "fabrykując" sobie małe obrażenia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty