Rozmowa z Barbarą Wrzesińską

Urszula Tokarska
W samochodzie jest nerwowa, pohukuje i macha rękami. Nigdy nie chciała mieć BMW i Mercedesa. Kiedyś marzyła o Land Roverze.

 

Rozmowa z Barbarą Wrzesińską

- Jest Pani dobrym kierowcą?
- Stanowczo się za takiego nie uważam, jestem nerwowa, pohukuję, macham rękami; ale trudno się dziwić, bo niektórzy jeżdżą strasznie - wyjeżdżają przed nos i nagle hamują, właśnie niedawno miałam z tego powodu wypadek.
- Jaki był pierwszy Pani samochód?
- Citroen BX Leader, o cygarowatym kształcie, rzadkość na naszym rynku. Kiedy koledzy  pytali, do jakiego samochodu jest podobny, zwykle pokazywałam na... srebrzystego Poloneza, bo wydawał mi się, identyczny.
- Ma Pani jakieś swoje ulubione marki?
- Nigdy nie chciałabym mieć Mercedesa albo BMW, bo wiąże się to z pewną narodową ksenofobią. Polacy zawsze narzekali na Niemców, mimo to pierwsi pchali się do Niemiec na roboty, poza tym kochają produkowane tam samochody. Pałają zachwytem i chętnie kupują każdy niemiecki towar. Nie lubię tego. Nawet jak bym miała worek euro, to nie kupiłabym BMW ani Mercedesa.
- Czym więc Pani jeździ?
- Renaultem Megane coupe z silnikiem 1,6, szybkim i zwrotnym, świetnym do jazdy po mieście. Jedyną jego wadą jest mały kufer, ale zwykle jeżdżę sama, więc wszystko kładę sobie na tylnym siedzeniu.
- A samochód marzeń?
- Kiedyś był Land Rover, ale nie lubię chodzić wydeptanymi ścieżkami, a u nas zrobiła się  okropna moda na terenowce i natychmiast pojawiło się zwiększone zainteresowanie złodziei tymi autami.
- Pamięta Pani jakieś przygody z wyjazdów?
- Niedawno na trasie krakowskiej, gdzieś przed Radomiem, nagle z lewej strony wyjechał mi szary Polonez. Jechałam dość szybko, a on przerażony tym co zrobił, nacisnął ostro po hamulcach. Ja żeby nie zabić jego i siebie musiałam zrobić to samo. Na chwilę wyrzuciło mnie na przeciwny pas ruchu, po czym cudem zatrzymałam się na dzielącym obie jezdnie pasie zieleni. Polonez odjechał jakby nic się nie stało.
Proszę sobie wyobrazić, że po paru miesiącach przychodzi do mnie wezwanie na policję. Okazało się, że moją sprawę skierowano do sądu, bo przyszedł donos, że spowodowałam wypadek i uszkodziłam dwa słupki. Wydaje mi się to okrutne, bo jeżeli ten ktoś był tak spostrzegawczy, to widział też szarego Poloneza, ja wtedy nie wzywałam policji.

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty