Wyobrażasz sobie życie bez samochodu?
Ja sobie wyobrażam życie bez samochodu, ale prawdopodobnie życie nie wyobraża sobie mnie bez samochodu. Samochód jest narzędziem mojej pracy. Są takie miejsca w kraju, w które ciągle nie można dojechać. Niewiele się zmieniło od czasów dorożek i powozów, w niektóre miejsca nadal jechałoby się dwa dni innymi środkami komunikacji.
Myślałam, że koncerty odbywają się głównie w większych miastach.
Są tacy zakręceni ludzie, mający korzenie związane z kulturą studencką, z kabaretem, którzy uciekają z miasta i tam u siebie organizują imprezy, na które ja czasem wpadam. Np. w Pilniku na Warmii, gdzie na sali mieszczą się prawdopodobnie wszyscy mieszkańcy tej wsi, albo w Cisnej w Bieszczadach.
Czy poza pracą lubisz jeździć samochodem, czy wolisz inny sposób przemieszczania się
?
Przyznam, że jak mogę, to chętnie odstawiam samochód. Żeby nie wiem jak był luksusowy i wygodny, to po przekroczeniu pewnej liczby kilometrów, zwłaszcza po tych przysłowiowych już polskich drogach, jazda nie może sprawiać przyjemności. Wtedy po mieście jeżdżę rowerem, albo dochodzę na piechotę, jeśli nie jest za daleko. Genialnym wynalazkiem jest metro. A gdyby miało ono jeszcze kilka linii, byłby to najsensowniejszy środek lokomocji.
Pamiętam Ciebie z Malucha i z VW Garbusa, jak taki postawny mężczyzna mieścił się w tak małych autach?
Uważam, że jazda Maluchem dla faceta mojego wzrostu to jest wyczyn z pogranicza sportów ekstremalnych. Ale jako pierwszy samochód sprawiał mi ogromną frajdę. Zresztą ta frajda szybko minęła, bo trafił mi się koszmarny egzemplarz, z najlepszej chyba serii, kiedy to polska myśl techniczna osiągnęła dno i postanowiła wyprodukować najgorszy samochód, jaki się da. Mój Maluch psuł się raz w tygodniu i to nie były błahostki - raz na przykład podczas jazdy pękła mi przednia szyba i rozsypała się w drobny mak. Ot tak sobie - postanowiła pęknąć i pękła...
Zresztą o tym samochodzie, że tak żartobliwie nazwę Malucha, opowiada się do dziś anegdoty. Piotrek Bałtroczyk mówi, że
Czasy małych samochodów dla Ciebie już minęły?
Na szczęście tak. Teraz jeżdżę Skodą Octavią, w której cenię sobie to, że nie jest zbyt skomplikowana. Nie przytłacza mnie np. ilością wyświetlaczy, światełek, wskaźników, czego nie lubię. Ma spory bagażnik, co niedawno okazało się dla mnie bardzo ważne. Z miesiąca na miesiąc przybywa mi rekwizytów (nie zawsze przydatnych), które wożę ze sobą na występy. I okazało się, że Skoda to idealny samochód do wożenia wentylatora, spryskiwacza, Mikołaja z otwieranym brzuchem i zestawu światełek choinkowych kupionych i wyprodukowanych na Ukrainie.