Polacy są przeciwni sprzedaży alkoholu na stacjach paliw. Czy to pomoże?

Kuba Dobroszek
fot: Archiwum Polskapresse
fot: Archiwum Polskapresse
Rząd zaczął walkę z alkoholem. A raczej z tragicznymi skutkami jego spożywania przez kierowców. Donald Tusk postuluje, by jednorazowy alkomat był obowiązkowym elementem wyposażenia samochodu, oraz chce zaostrzenia kar dla pijanych kierowców.

To jednak nie pierwsza odsłona walki o trzeźwość Polaków. Jakiś czas temu senacka Komisja Praw Człowieka, Praworządności

fot: Archiwum Polskapresse
fot: Archiwum Polskapresse

i Petycji pracowała nad projektem ustawy, która zakazałaby sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych. Projekt jednak przepadł. - Został przegłosowany, nie chciałbym się na ten temat rozwodzić - ucina rozmowę jeden z członków komisji Bohdan Paszkowski (PiS). Wtóruje mu komisyjny kolega Kazimierz Kutz (PO): - Ta sprawa nie powinna być odgórnie regulowana. Obecnie decyzja o sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych leży w kompetencjach gmin. To zdecydowanie najzdrowsze podejście do tej drażliwej kwestii.

Tyle teoria. W praktyce niewielki odsetek gmin decyduje się na wprowadzenie takiego zakazu. - Stacje benzynowe pełnią funkcję melin, których kiedyś trzeba było szukać, a teraz są pod ręką - mówi "Polsce" Krzysztof Brzózka, dyrektor Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. - Jak pokazują nasze badania, zakazu lub ograniczenia sprzedaży napojów wyskokowych domaga się ponad 60 proc. Polaków, więc jest to konieczne nie tylko dla bezpieczeństwa, ale dla spełnienia oczekiwań społecznych - dodaje Brzózka. - To bzdura! - kontruje Kutz - Jeśli Polak chce się napić, to zawsze znajdzie sposób.

W Sejmie przeważają głosy, że obostrzenia dotyczące stacji benzynowych nie powinny być głównym środkiem walki z nietrzeźwymi kierowcami. Bolesław Piecha, senator Prawa i Sprawiedliwości, podkreśla, że już w przeszłości próbowano w ten sposób regulować dostęp do alkoholu, ale nie przyniosło to konkretnego efektu. - To tak naprawdę dodatek do głównych zabiegów prewencyjnych, które powinny leżeć w gestii Ministerstwa Sprawiedliwości i dotyczyć surowego karania pijanych kierowców - mówi senator. Po namyśle jednak dodaje: - Gdybyśmy chcieli mimo wszystko kontrolować w jakiś sposób sprzedaż napojów wysokoprocentowych, lepszym rozwiązaniem byłoby ograniczenie sprzedaży, a nie jej całkowity zakaz.

Europoseł Wojciech Olejniczak (SLD), choć unika komentowania bieżących spraw politycznych, także studzi emocje. - Zdecydowanie większy odsetek kierowców wsiadających za kółko w stanie wskazującym to nie ludzie prowadzący po pijanemu, ale tzw. poniedziałkowi kierowcy, czyli po prostu skacowani - tłumaczy europoseł oraz przytacza statystyki dotyczące Unii Europejskiej, w której odgórny zakaz dystrybucji alkoholu na stacjach benzynowych nie jest stosowany na szeroką skalę.

Na stacjach tankujemy tylko do baku. rys. Marek Stawowczyk
Na stacjach tankujemy tylko do baku. rys. Marek Stawowczyk

Nie znaczy to jednak, że nie jest stosowany w ogóle. Kilka miesięcy temu głośno było o sprawie Holendra Ewouta Kloka, właściciela stacji benzynowej, który uważał zakaz za niesprawiedliwy, wskazując, że restauracje na autostradach mają możliwość sprzedaży piwa i wina. Zyski Kloka miały zmaleć aż o 35 proc. Jednak zajmujący się sprawą sąd z Assen nie przyjął skargi przedsiębiorcy. Uznał, że stacje benzynowe nie mogą być porównywane do supermarketów czy kawiarni. Bez znaczenia dla sądu okazało się także to, że na stacjach w Belgii oraz Niemczech sprzedaż piwa jest dozwolona.

Polscy przedstawiciele przemysłu naftowego również nie kryją oburzenia dotyczącego ewentualnego projektu. Przytaczając odpowiednie badania, podkreślają, że główny zysk stacji benzynowych nie pochodzi z dystrybucji paliwa, ale ze sprzedaży innych towarów, tj. przekąsek, wyrobów tytoniowych czy właśnie alkoholu. A zakaz sprzedaży czegokolwiek z wymienionych powyżej produktów oznaczałby wzrost marży za benzynę (i tak już bardzo niskiej jak na UE), a więc w praktyce H wzrost cen, nawet do kilkudziesięciu groszy za litr.

Krzysztof Brzózka: - Trudniejszy dostęp do alkoholu zawsze przyniesie dobre skutki, jednak zakazy powinny być wprowadzane równolegle do innych postulatów. Dlatego pozytywnie oceniam pomysł dotyczący jednorazowych alkomatów jako obowiązkowego wyposażenia samochodów. Jednak premier Tusk popełnił pewien błąd - podczas konferencji nie wspomniał, że taki alkomat to środek prewencyjny przede wszystkim dla "poniedziałkowych kierowców", a nie dla tych, którzy za kółko wsiadają po kilku głębszych.

Jedno jest pewne - paliwo na stacjach będzie nadal dostępne. Pytanie tylko - jakie.

źródło: polskatimes.pl

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty