Po zapachu...

Michał Kij
Fot. Lancia
Fot. Lancia
...czyli, jak rozpoznać samochód odpowiedni dla ciebie. Auto kupuje się, bo jest potrzebne: żeby zaoszczędzić na biletach, zrobić wrażenie na teściach, nareszcie posprzątać w garażu. Czasem przydaje się do jazdy.

...czyli, jak rozpoznać samochód odpowiedni dla ciebie. Auto kupuje się, bo jest potrzebne: żeby zaoszczędzić na biletach, zrobić wrażenie na teściach, nareszcie posprzątać w garażu. Czasem przydaje się do jazdy.

 

W markach i modelach można przebierać jak w ulęgałkach. Większość ludzi kieruje się oczywiście rozsądkiem. Czytają prasę fachową, chodzą po internecie, zbierają ulotki i cenniki. Kalkulują. Ten ma dwie poduszki, tamten przenośną popielniczkę. Tu elektryczne szyby, tam zmienne fazy rozrządu. Rodzi się smutna konstatacja, że diesle wszędzie są droższe, a za lakier metalik zawsze się dopłaca. Trudno. Będzie benzyna, a czerwony to też ładny kolor. I bezpieczny, z daleka widać.

 

W sprawę zostają wciągnięci znajomi i rodzina. Przyszły szczęśliwy posiadacz pyta o radę, więc radzą: zaczekaj na promocję w styczniu. Będziesz miał full-wypas za połowę ceny. Albo poleasingowe, kolega kupił, całe w skórze, sześć biegów, pompowtryskiwacze, bierze piątkę na setkę. Tylko silentbloki musiał kupić nowe, prawe lusterko wymienić (elektryczne i podgrzewane

Fot. Lancia
Fot. Lancia

- trochę kosztowało) i zaszpachlować błotnik, bo jakiś cymbał nie umiał zaparkować. Już, już się zapalasz, kiedy ona mówi: Ja chcę nowy! Z tego roku! Pomyślałeś, jak go potem sprzedamy?

 

No tak. Wracamy do punktu wyjścia, czyli do salonu. Jak nowe, to czemu nie najnowsze? Będziemy pierwsi na osiedlu! Trochę kosztuje, ale weźmie się kredyt. W końcu reklamowali, że zero procent. Tylko co znaczy ta gwiazdka? "Oferta dotyczy modeli:..." czyli nie tego najnowszego. Szkoda. Tego palanta z drugiego piętra trafiłby szlag. Jak można tak całymi dniami latać ze szmatą wokół samochodu? I ścierać paćki po gołębiach? Nie dajmy się zwariować. Auto ma być praktyczne. I solidne. Może japończyk? Albo koreańczyk? To już prawie to samo. 

 

Lecz jak poucza reklama "prawie" robi wielką różnicę. Marka też się liczy. Wuj Waldek z Tomaszowa cały czas zmienia Golfy. Mówi, że w życiu nie miał nic lepszego. Z drugiej strony ciągle jeździć tym samym? Czy to się nie nudzi? Gdzieś napisali, że w Ameryce ludzie najbardziej przywiązani są do marki papierosów i majonezu. Do samochodów tak pół na pół, mniej więcej tak, jak do karmy dla kota.

 

Dobra, dość tych dyskusji. Nadszedł dzień wyboru. Ostatnie odwiedziny u faworytów. Weekend w salonach. Dotykanie, głaskanie, przekręcanie, przełączanie. Zobacz, jak drzwi się lekko zamykają! Z głuchym "czup!", jak lodówka. Porządny wózek. Bierzemy!
 

Kierownica lekko chropawa, dobrze leży w dłoni. Silnik mruczy cichutko. Przez uchylone okno wpada wiatr i studzi emocje.

- Jak pachnie nowością... - ona jest zachwycona. "Taaak" przyznajesz w duchu, aż nagle mówisz:

- Śmieszna rzecz. Ani razu nie umówiliśmy się na jazdę próbną...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty