Pierwszy raz za kierownicą

(pim)
Fot. Paweł Nowak
Fot. Paweł Nowak
Procedura jest zazwyczaj podobna. Kandydat na kierowcę zapisuje się na kurs, następnie uczy się teorii, po czym przychodzi czas na pierwszą jazdę.

 

Wilgotnymi dłońmi adept sztuki kierowania ustawia lusterka oraz fotel kierowcy, choć wciąż nie wie, w jakiej pozycji będzie mu najwygodniej. Próby ruszania i zmiany biegów są dla niego interesującym doznaniem i zdecydowanie morderczą próbą dla pojazdu, którego dosiada.

 

Kierowców (na szczęście) dwóch

 

Następnie adept sztuki kierowania wyjeżdża na jazdy miejskie z suflerem na prawym fotelu. Tak naprawdę jeździ samochodem, które ma dwóch kierowców. Instruktor, pomimo swej pozornie pasywnej postawy, często decyduje o zdrowiu i życiu kursanta manewrami, których ten,

Fot. Paweł Nowak
Fot. Paweł Nowak

zaaferowany, nawet nie zauważa.

 

Postępy wydają się być znaczące. Kilka jazd po ulicach, trochę mniej lub bardziej przydatnego w praktyce lawirowania między pachołkami i pierwsze podejście do egzaminu. Sporo stresu, próba na placyku, wyjazd na miasto i sukces. Udało się zdać egzamin za pierwszym razem.

 

W jednej kursant zamienia się w kierowcę. Co ciekawe, im młodszy, tym bardziej wierzy we własne umiejętności i nieomylność. Nie zdaje sobie sprawy, że prawdziwy egzamin dopiero go czeka.

 

W momencie gdy świeżo upieczony kierowca zasiada sam za kierownicą i wyjeżdża na drogę, przechodzi prawdziwy chrzest. Praktyka uczy, że ograniczeń prędkości przestrzegają jedynie samochody z literą "L" na dachu.

 

Setka dla koleżanki

 

Młody kierowca szybko dostosowuje się do narzuconego, agresywnego stylu jazdy. Klakson zaczyna służyć do wyładowania frustracji na innych, którzy jeżdżą oczywiście gorzej.

 

Następnie przychodzi czas na pokazanie auta znajomym. Są koledzy, koleżanki, więc warto się popisać. Wsiadają do auta, odjeżdżają. Po chwili pojawia się inny samochód na drugim pasie. Czerwone światło zmienia się na zielone, jest pisk opon, adrenalina uderza do głowy. W centrum miasta samochody osiągają ponad 100 km/h. Nagle na sygnalizatorze przed niedoświadczonym kierowcą wyrasta czerwone światło. Ostre hamowanie, bezradność i strach rysują się na twarzach pasażerów i kierowcy. Auto zatrzymuje się za skrzyżowaniem. Na szczęście nic nie jechało. Nie zawsze jednak kończy się tak szczęśliwie. Dobitnie potwierdzają to statystyki wypadków z udziałem początkujących kierowców.

 

 

Zdany egzamin to nie wszystko. Jazdy samochodem człowiek uczy się wiele lat. Im wcześniej zacznie, tym lepiej. Warto jednak pamiętać, że nie jest sztuką samochód rozpędzić, ale zatrzymać go tam, gdzie życzy sobie kierowca.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty