Nie dać się pompiarzom

Ceny paliw w Polsce wciąż rosną, a w porównaniu do zarobków są horrendalnie wysokie. Co zrobić, by wyjazd na wakacje kosztował nas jak najmniej? Jak skutecznie dać po nosie pompiarzom?

W nowoczesnych silnikach ustawionych zgodnie z normami producenta niewiele da się oszczędzić, a tuningowcy bardziej nastawiają się na uzyskanie wzrostu mocy niż zmniejszenia zużycia paliwa. Dodatki do oleju, obniżające opory tarcia wewnętrznego to rozwiązanie, które

może przynieść pewne efekty, ale raczej na krótkich trasach, gdy silnik jest niedogrzany.

Znacznie więcej można zaoszczędzić, dbając o właściwy stan techniczny auta. Na zużycie paliwa ogromny wpływ ma właściwa geometria podwozia, sprawność układu chłodzenia i hamulcowego, stan opon, etc.

Niektórzy producenci oferują opony energooszczędne, zmniejszające, jak deklarują, opory toczenia do 20 procent. Są one jednak sporo droższe od standardowych, więc trzeba policzyć indywidualnie, czy jest to opłacalne dla każdego samochodu. Natomiast z całą pewnością powinniśmy dość często sprawdzać ciśnienie w ogumieniu, pamiętając, by pomiaru dokonywać, gdy opony nie są rozgrzane jazdą.

Ciśnienie ma

bezpośredni wpływ na zużycie paliwa - gdy jest zbyt niskie, bardzo wzrastają opory toczenia. Jeżeli obciążenie samochodu jest większe niż przeciętne, co często zdarza się w trakcie wyjazdów na wakacje, ciśnienie trzeba zwiększyć do wartości podawanej przez producenta pojazdu. Przekroczenie tej granicy, choć przynosi wyraźny spadek zużycia paliwa, zagraża bezpieczeństwu jazdy, a poza tym znacząco przyspieszy zużycie elementów zawieszenia, co zysk uczyni iluzorycznym.

Najwięcej paliwa w jeździe poza miastem zużywa się na pokonywanie oporów powietrza. Należy więc, jeżeli tylko to możliwe, pakować bagaż do wnętrza auta, unikając bagażników dachowych. Jeżeli musimy skorzystać z bagażnika dachowego - na przykład do przewiezienia rowerów - należy go zdemontować po dotarciu do celu. Nawet wtedy, gdy nic na nim nie przewozimy, zdecydowanie zmienia współczynnik oporu powietrza.

Trzeba też pamiętać, że "paliwożerna" jest klimatyzacja, a zużycie paliwa podwyższają otwarte okna czy uniesiony szyberdach, choć w upalne dni nic tu się nie da zrobić.

Najwięcej jednak można zyskać, stosując właściwą technikę jazdy. Najłatwiej nauczą się jej kierowcy aut wyposażonych w komputer pokładowy z funkcją pomiaru chwilowego zużycia paliwa. Nic tak dobrze nie wpływa na oszczędność, jak naoczne przekonanie się, że gwałtowne wciśnięcie pedału gazu powoduje wzrost zużycia paliwa do 50 (sic!) litrów na 100 kilometrów.

Przypomnijmy kilka podstawowych reguł:

·          należy zrezygnować z rozgrzewania silnika na biegu jałowym i ruszać zaraz po jego uruchomieniu. Dopóki płyn chłodzący nie osiągnie właściwej temperatury trzeba unikać nadmiernego obciążania silnika, który zużywa wówczas wielokrotnie więcej paliwa niż przewidują normy,

·          prędkość obrotową silnika najlepiej utrzymywać w zakresie między maksymalnym momentem obrotowym, a maksymalną mocą,

·          każde - a zwłaszcza gwałtowne - rozpędzanie auta powoduje wzrost zużycia paliwa. Trzeba starać się jechać płynnie, obserwować sytuację na drodze i zawczasu łagodnie zwiększać lub zmniejszać prędkość,

·          w żadnym wypadku - ze względu na bezpieczeństwo! - nie wolno wyłączać silnika w czasie jazdy. Po pierwsze w większości aut przestaje wówczas działać wspomaganie układu kierowniczego i hamulcowego, pod drugie, kierowca zawsze powinien być przygotowany na konieczność reakcji - na przykład przyspieszenia. Gdy zjeżdżamy ze wzniesienia, nawet na długim odcinku, należy hamować silnikiem. W nowoczesnych jednostkach napędowych działa wówczas układ odcinający dopływ paliwa.

Gdyby udało się zmniejszyć popyt na paliwo koncerny paliwowe natychmiast obniżyłyby ceny. Spróbujemy?