Młody właściciel auta jest zdruzgotany. Przyznaje, że gdy kupił auto, nie dochował terminu 30 dni na zgłoszenie tego faktu do ubezpieczyciela. Wychodził z założenia, że skoro poprzedni właściciel opłacił obie raty, nie ma już nic do zapłaty. Wypowiedział umowę dopiero w momencie, gdy upływał termin, na jaki została zawarta.
Problem w tym, że w międzyczasie firma ubezpieczeniowa najprawdopodobniej przeszacowała mu wysokość należnej składki. Tak się zdarza, gdy nowy właściciel ma mniejsze zniżki od poprzednika. Za miesiąc ubezpieczenia panu Sebastianowi wyszło do zapłaty aż 180 złotych.
- Dostałem dwa pisma: jedno od firmy Compensa o przekazaniu mojego długu firmie windykacyjnej i drugie, od firmy windykacyjnej, o zaleganiu przeze mnie z płatnością wobec firmy Compensa. Trochę się zdziwiłem, ponieważ przez cztery lata nie dostałem żadnego pisma informującego mnie o tym długu, ani o dokonaniu rekalkulacji składki - opowiada.
Docieraja do nas informacje o wielu podobnych przypadkach. Firmy ubezpieczeniowe sprzedają swoje wierzytelności windykatorom, a ci upominają się o składki nawet za wiele lat wstecz. Chodzi często o kwoty dochodzące do 1.000 zł, a nawet jeszcze większe, bo do składek dochodzą jeszcze odsetki. Windykatorzy grożą, że w przypadku nieuregulowania należności koszty będą jeszcze wyższe, bo skierują sprawę do sądu, a potem ściągną należnośc przez komornika.
Ale gdy przyjrzeliśmy się kilku takim sprawom, okazało się, że to strachy na lachy. Przynajmniej w przypadku roszczeń o składki starsze niż sprzed trzech lat. Po takim okresie roszczenie o niezapłaconą składkę ubezpieczeniową przedawnia się.
Firmy windykacyjne żerują więc na nieświadomości kierowców. Nie wszyscy wiedzą, że po trzech latach wezwanie do uregulowania zaległości można po prostu zignorować. Grożenie sądem na wielu ludziach robi wrażenie, więc potulnie płacą te zapomniane długi.
Charakterystyczny jest mechanizm działania, który opisał nam pan Sebastian. Gdy przestraszony perspektywą procesu o 180 złotych zadzwonił do firmy windykacyjnej, nie mógł doprosić się o żadne konkretne informacje. Tymczasem prawnicy radzą: zamiast dzwonić, najlepiej napisać pismo do firmy kierującej do nas roszczenie o podanie na piśmie, jakie są jego podstawy.
Marcin Barnowski
Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?