Pierwsza z nich to cena. A raczej niska cena.
Najpierw automobil był mechaniczną zabawką bogaczy. Świadomość, że może być przydatny na co dzień i każdemu rodziła się powoli. Dopiero produkcja masowa, która drastycznie obniżyła jednostkowy koszt wprowadziła auto pod strzechy.
Zawdzięczamy ją Henry’emu Fordowi, który uruchomił linię montażową w swoich zakładach w 1913 roku. "Za każdym
razem kiedy obniżam cenę o jednego dolara zyskuję tysiąc nowych klientów" - mawiał. Przez 19 lat powstało ponad 15 milionów Fordów T i mnóstwo ludzi przekonało się, że samochód jest im naprawdę potrzebny.
Styl
W 1927 roku, kiedy zbudowano ostatni egzemplarz modelu T Henry Ford nie mógł się nadziwić, że jego prosty i tani wóz przestaje mieć wzięcie. Nasyciwszy pierwszy głód ludzie zaczęli rozglądać się za czymś lepszym.
Nawet w Polsce krążyło żartobliwe pytanie: "pan kierowca, czy tylko Fordem?" W tym samym roku w General Motors rozpoczął pracę Kalifornijczyk Harley Earl, który wcześniej projektował samochody dla gwiazd Hollywood.
Surową technikę wzbogacił o muśnięcie indywidualności. Jego dział "Art & Colour" z każdym rokiem zyskiwał na znaczeniu. W końcu styliści zdominowali inżynierów. Przyszły lata 50. i samochody naśladujące łodzie, samoloty i rakiety. "Ambicja? To marzenie z silnikiem V8" - powiedział Elvis. Styl i szybkość. Czego więcej chcieć od samochodu?
Bezpieczeństwo
Gdy wzrosła liczba wypadków wytrzymałość zaczęła stroić się w piórka troski o bezpieczeństwo. W połowie lat trzydziestych Węgier z pochodzenia Béla Barényi wymyślił samochód składający się z komór, z których każda inaczej reaguje na silne uderzenie.
Środkowa, sztywna chroni pasażerów, a miękkie z przodu i z tyłu pomagają w tym. Pierwszymi samochodami seryjnymi, które skorzystały z pomysłu Węgra i były wyposażone w tzw. strefy zgniotu zostały "skrzydlate" Mercedesy w 1959 roku.
Jednak bezpieczeństwo słabo się sprzedawało. Przynajmniej nim w 1964 prawnik Ralph Nader nastraszył opinię publiczną książką "Unsafe at any
speed" ("Niebezpieczny przy każdej prędkości"), piętnującą wady amerykańskich aut na wymownym przykładzie Chevroleta Corvair z silnikiem z tyłu. Lawina ruszyła.
Nie upłynęło 10 lat, a pojawiły się poduszki powietrzne. Potem ABS i cała masa innych pomocników. Niestety, nie udało się wyeliminować jednego, wyjątkowo zawodnego niuansu - kierowcy. Wielu z nich do dziś z obrzydzeniem zapina pasy.
Środowisko
Kiedy udało się przekonać ludzi, że samochód czyha na ich życie, ze środowiskiem poszło już łatwo. Powracający smog, zakorkowane autostrady, zawały, nowotwory, alergie, wymierające gatunki i efekt cieplarniany powiązano w jedno hasło: "Ocalmy Matkę Ziemię" stymulowane
dodatkowo lękiem przed wyczerpaniem się złóż ropy.
W Stanach wprowadzono w 1975 roku "energooszczędne" normy średniego zużycia paliwa produkowanych aut (w skrócie CAFE - ich pokłosiem są między innymi "małe" Mercedesy).
Co kilka lat zaostrzają się przepisy o emisji spalin, a uregulowania amerykańskie, europejskie i japońskie prawdopodobnie zostaną w końcu sprowadzone do wspólnej, globalnej normy.
Przemysł samochodowy boryka się z tym,
przynajmniej w krajach rozwiniętych gospodarczo, ale daleko jeszcze do samochodu, który "pyrka" tlenem i rozłoży się w stercie kompostu.
Kobieta?
Mamy więc samochody co nie depczą trawników, opiekują się pasażerami, pełne wdzięku i niedrogie (no, powiedzmy…). Co dalej? Interesująco prezentują się damskie pomysły na motoryzację, na przykład Volvo YCC. Bezobsługowe, wygodne, praktyczne, nie zamęczające zaglądaniem, dokręcaniem i dolewaniem.
Minivany i terenówki już teraz mają wnętrza zorganizowane bardzo kobieco: obszerne, wygodne z mnóstwem schowków na różnorodne drobiazgi. Dzięki wspomaganiu kierownicy i licznym elektrycznym akcesoriom są łatwe w prowadzeniu. Ostatnio między innymi w Toyocie i Hondzie pojawiły się seryjne systemy wyręczające kierowcę w parkowaniu, co zawsze było zmorą pań.
Policja podsumowała majówkę na polskich drogach
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?