Grzechy główne na drodze

Mikołaj Krupiński
Fot. Paweł Relikowski
Fot. Paweł Relikowski
Mimo, że statystyki zdarzeń drogowych na polskich drogach mogą napawać optymizmem, to wciąż popełniamy te same wykroczenia w ruchu drogowym. Na pierwszym miejscu jest nadmierna prędkość.
Fot. Paweł Relikowski
Fot. Paweł Relikowski

Z każdym rokiem stróże prawa rejestrują mniej wypadków. Ubiegły rok zamknął się liczbą 38 832. W porównaniu do 2009 roku oznacza to redukcję o 12,1% i o ponad 20% w odniesieniu do 2008 roku. To może, i powinno cieszyć! Jednak przyczyny wypadków pozostają niezmienne.

CZYTAJ TAKŻE:


Polskie drogi wciąż niebezpieczne

Nie potrafimy udzielać pierwszej pomocy

Niefrasobliwość, a przy tym mniemanie o bezdyskusyjnie sporych umiejętnościach za kierownicą, które wybawią nas z każdej drogowej opresji charakteryzują wielu z nas. Tymczasem na tle europejskich krajów, dwa lata temu mieliśmy największy wskaźnik śmiertelności na skutek wypadków, ujawnia europejska baza danych o wypadkach drogowych - CARE.

Nasz "wrodzony talent" do kierowania lub innymi słowy cwaniactwo weryfikują także krajowe statystyki. A według nich wciąż czujemy się na drodze lepsi od innych, dlatego po drogach nie jeździmy z przepisową prędkością, a po prostu pędzimy. Nadmierna prędkość to główne przewinienie kierowców, z powodu którego w 2010 roku wydarzyły się 9 222 wypadki (ok. 30% wszystkich). W ich następstwie zginęło 1117 osób a 13 099 zostało rannych.

Brak zdrowego rozsądku i poszanowania dla innych uczestników ruchu wykazujemy także na drogach z pierwszeństwem przejazdu. To drugi, najczęstszy grzech kierujących, który tylko w ubiegłym roku doprowadził do 7 750 wypadków, w których śmierć poniosły 444 osoby, a 10 649 zostało rannych.

Kierowcy łamiący przepisy zdradzają niedojrzałość emocjonalną i społeczną, które objawiają się nie przestrzeganiem obowiązujących norm i reguł uważa Andrzej Markowski, psycholog transportu. Co gorsza naruszamy przepisy ruchu drogowego nie dlatego, że niekiedy wydają się one nieprzemyślane, ale dlatego, że ich złamanie jest wyrazem buntu wobec tego, co złe, niedoskonałe, i komplikujące dodatkowo życie, podkreśla psycholog. Dlatego górę bierze przekonanie o nieomylności i o "tych" właściwych odruchach "za kółkiem", które są naszym udziałem. Efekt to nieprawidłowe wyprzedzanie, wymijanie, cofanie, zawracanie czy niewłaściwe zachowanie wobec pieszego, wylicza Jarosław Gnatowski z Biura Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji.

Problem polskich kierowców tkwi w przeświadczeniu, że łamanie przepisów ruchu drogowego jest dla nas częściowo akceptowalne, bo wybranym autorytetom społecznym również zdarza się dopuścić podobnych przewinień.

A dlaczego my mielibyśmy być gorsi? Nie sposób nie wspomnieć o politykach czy ludziach kultury, którzy zostali zatrzymani za brawurową jazdę lub za prowadzenie na podwójnym gazie. Szczególnie ta ostatnia kwestia wydaje się najbardziej bulwersująca w oczach opinii publicznej. Mimo, co wynika ze statystyk, nie stanowi ona najgroźniejszego problemu, to nadal zdarza się nam jeździć "pod wpływem".

W 2010 roku najliczniejszą grupę nietrzeźwych sprawców wypadków stanowili właśnie kierujący pojazdami. Byli oni sprawcami 2 455 wypadków, w których zginęło 248 osób, a rannych zostało 3 419 osób. W odniesieniu do ogólnej liczby wypadków spowodowanych przez kierujących, nietrzeźwi stanowili zatem 8%.

Najwięcej wypadków pijani powodują w weekendy. Niewątpliwie wpływ na to ma fakt, że koniec tygodnia, dni wolne od pracy sprzyjają spotkaniom towarzyskim i imprezom, podczas których spożywany jest alkohol, wynika z rocznego raportu przygotowanego przez Komendę Główną Policji. Należy jednak dodać, że w porównaniu do 2009 roku nastąpił spadek liczby wypadków spowodowanych przez nietrzeźwych kierujących aż o 17,9%.

To optymistyczne informacje zważywszy, że ruch drogowy z każdym rokiem nasila się, dowodem czego są 22 mln pojazdów poruszających się po drogach (w 2000 roku mieliśmy 14 mln pojazdów).

Używki, w tym alkohol, leki, narkotyki, nadmierna prędkość to przewinienia dużego kalibru. Na co dzień, szczególnie podczas jazdy miejskiej zdarza nam się naginać przepisy w bardziej prozaiczny sposób. Nie ustępujemy pierwszeństwa pieszym na przejściu; zapominamy o zapinaniu pasów; wjeżdżamy na czerwonym świetle; nie zachowujemy bezpiecznej odległości przed poprzedzającym pojazdem, czy w końcu nie stosujemy się do znaków.

Plagą są delikwenci, którzy nie wiedzą do czego służą kierunkowskazy, wywołując zimny pot na czołach jadących z tyłu. Dodatkowo niebezpieczne sytuacje na drodze podsyca agresja.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Policja podsumowała majówkę na polskich drogach

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty