W latach trzydziestych włoski koncern nareszcie dojrzał, aby przedstawić własną wizję "samochodu dla ludu". Wcześniej produkował małe samochody, ale żaden z nich nie był dość tani, aby trafić pod strzechy.
Pechowy, choć zarazem szczęśliwy wypadek sprawił, że konstrukcją auta zajął się młody, niespełna trzydziestoletni Dante Giacosa. Pierwszy projekt wozu z silnikiem chłodzonym powietrzem spłonął podczas jazdy próbnej, a głównego konstruktora Oreste Lardone kosztowało to utratę łask Agnellego. Giacosa wykazał się podejściem, który przynosi
sukces w kontaktach z dziećmi: potraktował malca, jak dorosłe auto. Zastosował silnik chłodzony cieczą, umieszczony wzdłużnie z przodu i napędzający, poprzez czterobiegową skrzynkę, tylne koła. W podłużnicach prostej ramy były otwory, które zmniejszały jej masę. Giacosa był inżynierem lotnictwa i doskonale zdawał sobie sprawę z "wagi ciężaru". Zwłaszcza w tak małym
samochodzie, którego silnik szczycił się wprawdzie czterema cylindrami, ale przy pojemność skokowej zaledwie 569 cm3 i mocy 13 KM. Poza nikłą pojemnością w silniku nie było kompromisów. Dolnozaworowy rozrząd nie był w owym czasie grzechem. Głowicę wykonano z aluminium.
W tym samym czasie, kilka pokoi dalej pracował projektant nadwozi Rudolfo Schaffer, który obdarzył małego Fiata bardzo zgrabną karoserią mieszczącą wygodnie kierowcę i pasażera. Modny, aerodynamiczny kształt, z wystającymi "oczami" reflektorów i zgrabnym tyłem
ozdobionym pokrywą koła zapasowego z miejsca wzbudzał sympatię. Nic dziwnego, że wprowadzony w 1936 roku samochodzik sprzedawał się jak gorące spaghetti, nawet pomimo ceny bliskiej 8 tysiącom lirów. We Francji produkowała go na licencji Simca, w Niemczech - NSU. Najmilszą dla oka wersją "pięćsetki" był
chyba NSU-Fiat z nadwoziem roadster. Jego przeciwieństwem stał się gnomowaty Fiat 500 dla czterech osób sprzedawany krótko w Anglii. Niemniej nie sposób było mu odmówić pewnej użyteczności.
Fiat Topolino mógł pędzić z prędkością 85 km/h i zużywał średnio 6 l benzyny na 100 km. Duże, jak na wymiary samochodu, piętnastocalowe koła pozwalały mu z wdziękiem
pokonywać gorsze drogi, jakich wtedy nie brakowało wszędzie, nie tylko jak dziś nad Wisłą. Zgarbionej sylwetce z długim noskiem maski silnika zawdzięczał przydomek "Topolino" - "myszka", pod którym jest powszechnie znany.
Króciutko, w latach 1948-49 produkowano 500B z górnozaworowym rozrządem i licznymi drobnymi udoskonaleniami. Był nieco szybszy i oszczędniejszy. Po raz pierwszy pojawiła się wtedy odmiana kombi z czteroosobową karoserią. Ostatnią modyfikacją pierwotnego projektu Giacosy był 500C z lat 1949 - 55. Miał zmienioną karoserię z szerokimi ustami wlotu powietrza i zaokrąglonymi, pełnymi bioderkami błotników. Eksplodującym demograficznie młodym małżonkom polecano jak poprzednio wersję kombi.
Przez 21 lat zbudowano łącznie prawie 520 tys. "myszek". Ich odległym potomkiem był nasz "maluch".
Policja podsumowała majówkę na polskich drogach
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?