Dlaczego upadł Rover?

Krzysztof Gołata
Fot. Rover: W zeszłym roku Rover obchodził 100-lecie. W tym roku już go nie ma.
Fot. Rover: W zeszłym roku Rover obchodził 100-lecie. W tym roku już go nie ma.

"Czy jest to dobra umowa?" - zapytał brytyjski dziennik "Financial Times" jednego z pracowników fabryki Rovera w kilka chwil po przejęciu jej przez niemieckie BMW. Odpowiedź była krótka: "Tak długo, jak będę miał pracę, będę uważał umowę za dobrą".

 

Było to w pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych. Dzisiaj, ów pracownik - jeżeli wcześniej nie został zwolniony - otrzymał wymówienie wraz z kilku tysiącami swoich współpracowników. Kilkuletnia batalia o uratowanie ostatniej angielskiej fabryki zakończyła się niepowodzeniem. Po Roverze zostało wspomnienie i kilkaset milionów euro, które musi zapłacić brytyjski i unijny

Fot. Rover: W zeszłym roku Rover obchodził 100-lecie. W tym roku już go nie ma.
Fot. Rover: W zeszłym roku Rover obchodził 100-lecie. W tym roku już go nie ma.

podatnik.

 

Dlaczego upadł Rover? Dlatego, że zniknał cały angielski przemysł motoryzacyjny. Źródeł upadku trzeba szukać w latach siedemdziesiątych, a może jeszcze wcześniej. Jednym z nich była ówczesna roszczeniowa polityka związków zawodowych. Kiedy inni oszczędzali, poszukiwali nowych konstrukcji, zdobywali nowe rynki, związkowcy doprowadzili do znaczącego wzrostu kosztów pracy. Produkcja samochodów stawała się coraz mniej opłacalna, a auta coraz mniej konkurencyjne na europejskim, ale także brytyjskim rynku. To był proces, którego nie udało się zatrzymać nawet przy pomocy pieniędzy BMW. Niemcy mieli być mężem opatrznościowym dla Rovera. Jednak jednoczesna spłata długów i pokrywanie  wysokich kosztów produkcji przerastało możliwości bawarskiego koncernu. Próba restrukturyzacji firmy (czyli m.in. radykalne ograniczenie zatrudnienia) nie przyniosła spodziewanych rezultatów. Niemcy za symboliczną kwotę dziesięciu funtów sprzedali Rovera. Wywołało to zdecydowany protest Anglików, którzy nawet zażądali, aby agent Jej Królewskiej Mości, czyli James Bond przesiadł się w kolejnym odcinku swoich przygód z BMW do innego samochodu.

 

Nie zmieniło to jednak twardych praw ekonomii. Nowi właściciele szukali inwestora i rynków zbytu. Trafili nawet na Żerań (kto nie rozmawiał z FSO?), poszukując rynku zbytu, niższych kosztów produkcji, ale chyba także kapitału. Obie strony chciały współpracować, jednak ostatecznie nic z tego nie wyszło. Następnym obiektem zainteresowania szefów Rovera stali się Chińczycy, którzy mieli spłacić długi i rozpocząć produkcję w Wielkiej Brytanii. Anglicy proponowali zawiązanie spółki joint venture. Nie udało się. Chińczycy oficjalnie zmienili swoją strategię, ale prawdopodobnie przestraszyli się wielkości długów angielskiej fabryki. Chińska korporacja SAIC jest jednak właścicielem praw do nowej wersji modelu "75" oraz dwóch silników. Może więc zdecyduje się na zakup fabryki, ale nie będzie to już angielska fabryka. 

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty