Auto dla menedżera

Tomasz Szmandra
Fot. Archiwum
Fot. Archiwum
Samochody, którymi poruszają się szefowie wielkich firm i korporacji, najczęściej kojarzą się z luksusowymi limuzynami. To jednak tylko teoria, przynajmniej w Polsce.

Fot. Archiwum
Fot. Archiwum

Najdroższymi autami z tej najwyższej półki poruszają się w naszym kraju stosunkowo nieliczni, których firmy naprawdę na to stać. Nie znaczy to oczywiście, że prezesi i dyrektorzy w Polsce są skazani na tanie, proste samochody, niczym przedstawiciele handlowi. Ale nawet cieszącemu się dużym powodzeniem na rynku volkswagenowi passatowi (cena od 75 tys. zł), pod względem wyposażenia, osiągów i przede wszystkim prestiżu daleko np. do mercedesa klasy S (349 tys. zł) lub bmw serii 7 (322 tys. zł).

Mimo to ogromna większość menedżerów, mając do wyboru rodzaj samochodu, najczęściej wybiera klasycznego sedana, czyli auto z wyraźnie zaznaczonym i niezbyt praktycznym bagażnikiem. Czemu to mało funkcjonalne rozwiązanie jest tak popularne? Pewnie dlatego, że utarło się, iż to limuzyna właśnie najlepiej pełni funkcje reprezentacyjne.

Na topowe limuzyny stać mało którą firmę, bo nawet prezesi mają przecież narzucone limity wydatków. Dlatego też w pierwszych siedmiu miesiącach roku sprzedano tylko sto mercedesów klasy S, 91 bmw serii 7 i zaledwie 34 lexusy LS. W porównaniu z Europą Zachodnią, gdzie luksusowe auta sprzedaje się w tysiącach sztuk, to bardzo mało. Na jazdę takimi pojazdami pozwalają sobie zwykle tylko szefowie największych firm i biznesmeni z czołówki listy najbogatszych Polaków.

Rzecz jasna, w praktyce na zakup auta za pół miliona złotych stać i właścicieli średnich firm. Czasem, rezygnując z inwestowania w firmę, decydują się na zakup takiej reprezentacyjnej limuzyny. Cóż, w całkowicie prywatnych przedsiębiorstwach akcjonariusze najczęściej nie kontrolują poczynań właściciela.

Na rynku dostępne są jeszcze droższe samochody, jak choćby maybach lub rolls-royce. Ale nowe modele tych marek w ubiegłym roku znalazły w Polsce zaledwie po jednym kliencie. W tym roku, do lipca nie sprzedano jeszcze ani sztuki. Nieco lepiej jest z inną legendarną i luksusową marką - bentleyem. W ubiegłym roku sprzedano nad Wisłą osiem, a w tym roku już pięć egzemplarzy modelu continental.

Częściej niż najdroższe limuzyny menedżerowie kupują jednak tańsze, a przynajmniej niewiele mniej luksusowe pojazdy. W ścisłej czołówce są te rodem z Niemiec. Podium w klasie wyższej średniej zajmują audi A6 (do lipca 2009 sprzedano 376 sztuk), mercedes klasy E (246) i bmw serii 5 (186). Tuż za nim, na kolejnych dwóch miejscach, plasują się szwedzkie volvo S80 i japoński lexus GS. Limuzyny tej klasy to po prostu racjonalny wydatek. Ich ceny nie są tak astronomiczne, mają reprezentacyjny wygląd i zapewniają odpowiednie osiągi oraz komfort. Sprawdzają się przy tym zarówno, gdy jedzie się z kierowcą (jest sporo miejsca z tyłu), jak i wtedy, gdy menedżer sam posiada "żyłkę" do prowadzenia auta.

Niektórzy szefowie firm doceniają także mniej prestiżowe, ale za to cieszące się mniejszą popularnością u złodziei: hondę legend (21), peugeota 607 (17) lub citroena C6 (9). Zdaniem wielu "ostrożnych" menedżerów, w odróżnieniu od mercedesa, bmw lub audi - francuskiego czy japońskiego auta raczej nikt nie ukradnie. Inna rzecz, że nawet i niemieckie limuzyny, jeszcze do niedawna bardzo popularne wśród złodziei, dziś już coraz rzadziej stają się ich łupem.

Wśród kadry menedżerskiej nie brak też entuzjastów offroadu. Coraz popularniejsze w firmach są bowiem luksusowe SUV-y, często jedynie stylizowane na rasowe terenówki. Takie modele jak choćby mercedes klasy M (194), audi Q7 (143) czy bmw X5 (111) są oryginalne, komfortowe i znakomicie sprawdzają się nawet w roli… limuzyn. Mimo że nie za bardzo nadają się one do pokonywania błotnistych bezdroży, to przed siedzibą firmy lub podczas biznesowego spotkania prezentują się znakomicie.

Jednak w rankingu sprzedaży aut dla flot dominują samochody klasy średniej: ford focus (3 194), skoda octavia (3 006), opel astra (2 211) i volkswagen passat (2 125), którymi w Polsce jeżdżą nie tylko przedstawiciele handlowi, ale czasem także menedżerowie, przynajmniej ci z niższego szczebla. Do najczęściej używanych przez nich aut należą także toyota avensis (2 005) i ford mondeo (1 179), natomiast ostatnio dołączył do tej grupy następca vectry - opel insignia (1 268). Jeżeli chodzi o marki, to sytuacja nie zmienia się już od kilku lat. To właśnie te firmy mają najmocniejszą pozycję w kategorii aut firmowych, a poza atrakcyjnymi i umiarkowanymi cenowo modelami, do ich atutów należą dobre opinie wśród klientów oraz specjalny program dla przedsiębiorstw.

Zdaniem Wojciecha Drzewieckiego z Instytutu Samar-
W porównaniu do innych krajów, polski menadżer znacznie rzadziej używa luksusowego samochodu. Najczęściej musi zadowolić się autem klasy średniej, co jest oczywiście podyktowane względami ekonomicznymi. W ostatnim okresie sprzedaż aut dla flot znacząco spadła, ale pod tym względem Polska nie różni się zbytnio od innych krajów Europy. Dla większości z nich - czas kryzysu, to czas oszczędzania. Widać to między innymi po samochodach firmowych, także tych używanych przez menagerów. Mając na uwadze oszczędności, większość firm wydłużyła eksploatację tych aut i z mniejszą ochotą zamienia je na nowe modele.

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty