W laboratorium w Opolu zbadają, ile jest asfaltu w asfalcie

redakcja.nto
Sławomir Draguła
Sławomir Draguła
W Opolu powstało jedno z najnowocześniejszych laboratoriów drogowych.
Sławomir Draguła
Sławomir Draguła

W kultowej komedii „Poszukiwany, poszukiwana" bimbrownik przekonywał służącą Marysię, że bada poziom cukru w cukrze. W laboratorium drogowym w Opolu tego zrobić nie można, ale zbadać zawartość asfaltu w asfalcie - tak.

- Ściślej mówiąc, jesteśmy w stanie sprawdzić, czy materiał, z którego wykonawcy dróg chcą je budować, nadaje się do tego - wyjaśnia Jan Czmiel z laboratorium drogowego opolskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, które po przebytej właśnie przebudowie należy do najnowocześniejszych placówek tego typu w Polsce.

Przebudowa obiektu przy ul. Żerkowickiej w Opolu kosztowała ponad trzy miliony złotych. Na nowe urządzenia do badań wydano kolejne dwa miliony. Dzięki temu drogowcy pracujący na nowoczesnym sprzęcie laboratoryjnym szczegółowo badają materiały używane do budowy i remontów dróg.

W pracowni gruntów i kruszyw laborant sprawdza, czy grunt, na którym ma powstać nowa droga, nadaje się do tego. Jeśli nie, zapada decyzja o jego wywiezieniu lub wzbogaceniu. Chodzi o to, by droga została zbudowana na stabilnym podłożu.

To dopiero początek. W pracowni betonów drogowcy sprawdzają jego trwałość i to, jak zachowuje się w różnych temperaturach. Najpierw próbki leżą 28 dni w wodzie. Potem na specjalnej maszynie przechodzą próby wytrzymałościowe.

- Materiał jest zgniatany specjalną prasą z określoną siłą. Stąd wiemy, czy nadaje się np. do budowy mostu czy nie - mówi Jan Czmiel.

Próbki betonu trafiają też do specjalnych komór, gdzie panuje temperatura do minus 20 stopni Celsjusza, po czym są rozmrażane - i tak wiele razy. Dzięki temu wiadomo, jak materiał zachowuje się w ekstremalnych warunkach.

Kolejny etap: pracownia diagnostyki nawierzchni.

- Brzmi poważnie, ale to tutaj sprawdzamy trwałość materiałów używanych do układania nawierzchni - mówi Czmiel.

Przed tym, jak mieszanka asfaltu i kruszywa trafi na jezdnię, jego próbka przechodzi mordercze testy. Na przykład zamykana jest w specjalnej maszynie, w której panuje temperatura 60 stopni Celsjusza, czyli nie spotykana w polskim klimacie.

- Ale chcemy mieć pewność, że nawet w tak ekstremalnych warunkach spełni swoje zadanie - mówi Jan Czmiel.

Tam specjalne koło z naciskiem 11,5 tony (taka norma nacisku na oś obowiązuje w Polsce) 20 tysięcy razy przejeżdża po próbce.

- I już wiemy, czy na takiej nawierzchni będą powstawały koleiny - wyjaśnia Jan Czmiel. - Jeśli mają więcej niż kilka milimetrów, oznacza to, że recepturę mieszanki trzeba poprawić.

Jak zapewnia Michał Wandrasz, rzecznik prasowy opolskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, pieniądze wydane na laboratorium szybko się zwrócą.

- Wykonawcy nie mają możliwości stosowania materiałów złej jakości, przez co nowo budowane czy remontowane drogi przez dłuższy czas nie będą potrzebowały napraw - przekonuje Michał Wandrasz. - Dla przykładu: na remoncie jednej z dróg pod Opolem dopiero czwarta próbka tłucznia spełniała wszystkie normy. Ale teraz mamy pewność, że podbudowa wytrzyma ruch na tym odcinku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na motofakty.pl Motofakty