W kultowej komedii „Poszukiwany, poszukiwana" bimbrownik przekonywał służącą Marysię, że bada poziom cukru w cukrze. W laboratorium drogowym w Opolu tego zrobić nie można, ale zbadać zawartość asfaltu w asfalcie - tak.
- Ściślej mówiąc, jesteśmy w stanie sprawdzić, czy materiał, z którego wykonawcy dróg chcą je budować, nadaje się do tego - wyjaśnia Jan Czmiel z laboratorium drogowego opolskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, które po przebytej właśnie przebudowie należy do najnowocześniejszych placówek tego typu w Polsce.
Przebudowa obiektu przy ul. Żerkowickiej w Opolu kosztowała ponad trzy miliony złotych. Na nowe urządzenia do badań wydano kolejne dwa miliony. Dzięki temu drogowcy pracujący na nowoczesnym sprzęcie laboratoryjnym szczegółowo badają materiały używane do budowy i remontów dróg.
W pracowni gruntów i kruszyw laborant sprawdza, czy grunt, na którym ma powstać nowa droga, nadaje się do tego. Jeśli nie, zapada decyzja o jego wywiezieniu lub wzbogaceniu. Chodzi o to, by droga została zbudowana na stabilnym podłożu.
To dopiero początek. W pracowni betonów drogowcy sprawdzają jego trwałość i to, jak zachowuje się w różnych temperaturach. Najpierw próbki leżą 28 dni w wodzie. Potem na specjalnej maszynie przechodzą próby wytrzymałościowe.
- Materiał jest zgniatany specjalną prasą z określoną siłą. Stąd wiemy, czy nadaje się np. do budowy mostu czy nie - mówi Jan Czmiel.
Próbki betonu trafiają też do specjalnych komór, gdzie panuje temperatura do minus 20 stopni Celsjusza, po czym są rozmrażane - i tak wiele razy. Dzięki temu wiadomo, jak materiał zachowuje się w ekstremalnych warunkach.
Kolejny etap: pracownia diagnostyki nawierzchni.
- Brzmi poważnie, ale to tutaj sprawdzamy trwałość materiałów używanych do układania nawierzchni - mówi Czmiel.
Przed tym, jak mieszanka asfaltu i kruszywa trafi na jezdnię, jego próbka przechodzi mordercze testy. Na przykład zamykana jest w specjalnej maszynie, w której panuje temperatura 60 stopni Celsjusza, czyli nie spotykana w polskim klimacie.
- Ale chcemy mieć pewność, że nawet w tak ekstremalnych warunkach spełni swoje zadanie - mówi Jan Czmiel.
Tam specjalne koło z naciskiem 11,5 tony (taka norma nacisku na oś obowiązuje w Polsce) 20 tysięcy razy przejeżdża po próbce.
- I już wiemy, czy na takiej nawierzchni będą powstawały koleiny - wyjaśnia Jan Czmiel. - Jeśli mają więcej niż kilka milimetrów, oznacza to, że recepturę mieszanki trzeba poprawić.
Jak zapewnia Michał Wandrasz, rzecznik prasowy opolskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, pieniądze wydane na laboratorium szybko się zwrócą.
- Wykonawcy nie mają możliwości stosowania materiałów złej jakości, przez co nowo budowane czy remontowane drogi przez dłuższy czas nie będą potrzebowały napraw - przekonuje Michał Wandrasz. - Dla przykładu: na remoncie jednej z dróg pod Opolem dopiero czwarta próbka tłucznia spełniała wszystkie normy. Ale teraz mamy pewność, że podbudowa wytrzyma ruch na tym odcinku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?