Jeśli urodziłeś się gdzieś między Białymstokiem, a Lizboną i w dodatku jeździsz ciężarówką, to masz naprawdę kupę szczęścia.
Możesz liczyć na dużą, komfortową kabinę, zawieszoną tak, żeby po krzyżu nie dawała ci za bardzo nawet trasa Warszawa - Olsztyn. Silnik pod spodem cichy, skrzynia biegów precyzyjna jak "dżojstik", a kierownicę obrócisz łatwiej niż żonkę pod kołdrą...
Nawet w Teksasie nie jest lepiej. No, może pod pewnymi względami. Silnik przed kabiną i wielka sypialnia za fotelami - cała w pluszu, pozwalają jeździć długo, daleko i oszczędzać na motelach. Głównie tym, którzy sami są właścicielami swoich ciężarówek.
We flotach dużych firm często jeżdżą "golce". Całe szczęście, że drogi są na ogół proste i równe. Skrzynia biegów nie ma synchronizacji, a do manewrowania nosatym ciągnikiem z naczepą, która sama ma prawie 15 metrów długości naprawdę potrzeba Wielkich Równin. W Kotlinie Kłodzkiej byłby kłopot.
Ciężarówki japońskie może i dałyby się lubić, ale cała reszta truckerskiego świata nie może im wybaczyć zabawkowego wyglądu.
Niby duże, ale ani tak mocne, ani muskularne jak wozy ze Stanów czy Szwecji. Kabiny i owszem, dobrze wykończone i bywa, że rewelacyjnie wyposażone, ale do spania jest tylko wąska, oddzielona zasłonką leżanka. I nie chodzi tylko o to, że przeciętny Japończyk człekiem skromnej postury jest, a przyzwyczajony do tłoku nawet i w pudełku się prześpi (tak, tak - w kraju Kwitnącej Wiśni są tanie hotele, w których śpi się w klaustrofobicznych, piętrowo ustawionych boksach) lecz
raczej o stosunkowo niewielką odległość, na jaką z natury rzeczy wozi się tam towary. Ciężarówki japońskie mają też inną wstrętną prawdziwemu kierowcy cechę: automat zmieniający biegi.
Rozmiarem kabiny odpowiadające japońskim, standardem znacznie od nich odległe są ciężarówki południowoamerykańskie. Do ich najpoważniejszych producentów w Brazylii należy … Volkswagen! Do
niedawna wszystkie modele korzystały z kabin pierwszego, kanciastego "elteka". Przed rokiem pojawił się jednak nowy model Constellation, którego kierowcy z Rio bardzo sobie chwalą. Z przodu wygląda jak drapacz chmur, a w środku jak nastoletnia Honda, kiedy była nowa. W kraju, gdzie samochód zmaga się nie tylko z odległością, ale również kurzem, błotem i wysoką wilgotnością Constellation podnosi poprzeczkę mocno do góry. Podwozie proste i solidne, silniki bez cudów techniki, ale wytrzymałe - ot, taki
europejski standard sprzed ćwierć wieku.
Podobnie jest w Chinach, a nic więcej nie potrzebują też nad Gangesem. Motoryzacja prężnie się rozwija, ale asfalt nieco wolniej. Poza portami i aglomeracjami za wózek widłowy, ciągnik i podnośnik robi słoń. Indyjskie ciężarówki tonażem i
mocą silników ustępują europejskim. Muszą być przy tym bardziej uniwersalne i prostsze w obsłudze. Mniej więcej tak, jak powszechne u nas jeszcze wcale nie tak dawno Stary i Jelcze.
O tym jak różnorodne na świecie jest podejście do tematu - ciężarówka, można się było przekonać na największych w tym roku (na naszym kontynencie) targach IAA w Hanowerze. Większość eksponatów pochodziła z Europy, ale kilkanaście samochodów spoza niej pozwalało liznąć truckerskiego życia na innych kontynentach. Tylko liznąć, bo aby je poznać należałoby wyruszyć w podróż. Długą podróż…
13. Zlot Zabytkowych Volkswagenów w gminie Kowal
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?