Szczególny rodzaj umiaru

Michał Kij
Są tylko dwie sytuacje, kiedy spontanicznie pozbywasz się krawata. Na weselu dobrego przyjaciela albo kiedy zamykasz za sobą drzwi Maserati GranTurismo.

 

Szczególny rodzaj umiaru

Płaszcz rozpinasz już na widok trójzębu na przedzie, który jako pierwszy dziurawi gruczoły z adrenaliną. Prawie taki sam ma Neptun na bolońskim Piazza del Nettuno. Stąd wziął się znak firmowy Maserati. Firmy, która zbudowała swoją renomę na wygrywaniu wyścigów w czasach, kiedy samochód nie był zestawem liczb wygenerowanych przez księgowych, ale żywiołem, który należało obłaskawić. 

 

Maserati to jeden z tych rzadkich dziś samochodów, który nie chwali się swoimi możliwościami. Nie pręży muskułów, nie zaciska pięści. Stoi sobie przed kasynem w Monte Carlo, jakby

Szczególny rodzaj umiaru

miał ręce w kieszeniach, a reflektory jarzą się spojrzeniem Humphrey’a Bo­garta lub Bruce’a Willisa. Jakby chciał powiedzieć: "no dobra, tylko tu podejdź gościu".

 

Warto podejść. Samochód ma osiem garów ustawionych w literę V i tylny napęd. Silnik brzmi lepiej niż koncert trzech tenorów i spokojnie może objechać na światłach Mustanga albo TransAma z dobrego rocznika. Widlasta ósemka ma pojemność 4,2 l, a najlepiej czuje się przy 4750 obr./min, kiedy moment obrotowy sięga maksimum 460 Nm. Przyspieszanie świetnie wtedy smakuje, a setka po 5 sek. z maluteńkim hakiem natychmiast wywieje z mózgu trudy dnia powszedniego. Na maksymalną moc trzeba poczekać do 7100 obr./min. Wtedy pod pedałem jest 405 koni mechanicznych.

Szczególny rodzaj umiaru

 

Sześciobiegowa skrzynia pracuje jak zwyczajny automat. Korków nie przeskoczysz, a po co się męczyć. Kiedy jednak na drodze jest dość miejsca, można przejść na ręczne sterowanie. Sekwencyjne przełączanie biegów odbywa się jak w Formule 1, a dla znawców jest pamiątką lat, kiedy bracia Maserati, założyciele firmy: Alfieri, Ettore, Ernesto i Bindo, pojedynkowali się przed II wojną światową ze srebrnymi bolidami spod znaku Ferrari i Audi. I wygrywali Grand Prix.

 

Maserati ma słabość do zwyczajnych imion. Quattroporte znaczy "czterodrzwiowy", a GranTurismo? Czy trzeba tłumaczyć? Samochód, którym nie jedzie się na kemping pod namiot. Którego nie parkuje się w podziemnym garażu, ale w pełnym słońcu, na nabrzeżnej uliczce, rzucając od niechcenia na tylne siedzenie torby ze świeżymi owocami, winem, ramionkami ośmiorniczki, krewetkami i os­trygami. A potem wspina się krętymi drogami (wiecie: z jednej strony skała, z drugiej przepaść), żeby zdążyć ze śniadaniem, nim ona przestanie udawać, że jeszcze śpi…

 

Włosi lubią ten szczególny rodzaj umiaru, który pozwala pełną garścią czerpać z życia. Nowy model jest jak miejsce, w którym debiutował: Genewa i jej wiosenny salon samochodowy w

Szczególny rodzaj umiaru

sennej atmosferze miasta nierzucających się w oczy milionerów. Maserati do niczego nie zmusza, tylko proponuje. Wielki wlot powietrza przypomina ostatnie Quattro­porte, tylne światła są jak rozchylone kobiece usta. Cztery miejsca naprawdę mieszczą cztery osoby. Bagażnik, niepokaźny, ale praktyczny, pozwala ze swobodą jeździć tym autem na co dzień. Rzadka marka zniechęca złodziei, no chyba że trafisz na ambitnego i znającego się na rzeczy.

 

Maserati miało burzliwą przeszłość. Po braciach Mase­rati było w rękach rodziny Orsi - wytwórców traktorów, Francuzów z Citroëna, aż w końcu trafiło pod skrzydła Fiata. Pewnie nigdy nie zrobi takiej kariery jak pizza, ale właśnie dlatego warto je mieć.

od 7 lat
Wideo

Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty