Podatek przedwyborczy?

Aureliusz Mikos
Do Sejmu trafił rządowy projekt podatku mającego zastąpić niezgodną z prawem europejskim akcyzę. Zdecydowana większość posłów powiedziała mu "nie".

Do Sejmu trafił rządowy projekt podatku mającego zastąpić niezgodną z prawem europejskim akcyzę. Poselskie kluby SLD, PO, PiS, PSL, LPR i Samoobrony opowiedziały się za odrzuceniem rządowego projektu, klub SdPL ma jeszcze przedyskutować stanowisko. Zdecydowana większość mówi więc dla podatku "nie". Pytanie tylko, czy rzeczywiście tak myślą, czy też zaczęła się gra przedwyborcza.

 
Rząd wymyślił ten podatek, ponieważ musi znieść niezgodną z prawem wspólnotowym akcyzę i potrzebuje zastąpić ją innym obciążeniem, żeby nie starcić wpływów do budżetu. Aby nadać propozycji większej rangi  i zachęcić do jego wprowadzenia nazwał ów podatek ekologicznym.

 

Podatek przedwyborczy?

A więc "ekologiczny" podatek od samochodów płacony ma być jednorazowo przy pierwszej rejestracji auta w Polsce. Według projektu ustawy, przelicznik podatku kształtować ma się następująco: 1 zł za 1 cm3 pojemności skokowej silnika w przypadku aut spełniających normę Euro 4, która obowiązuje od 1 stycznia 2005 r., a więc w gruncie rzeczy dla samochodów nowych. Jeśli więc ktoś kupi nowe auto z silnikiem np. 1,6, zapłaci 1600 zł.

 

Dalej przelicznik idzie już w górę: 1,5 zł za 1 cm3 dla aut spełniających normę Euro 3 obowiązującą w latach 2000 - 2004, 2,5 zł za 1 cm3 dla aut spełniających normę Euro 2 obowiązującą w latach 1996 - 1999, 3,5 zł za 1 cm3 dla aut spełniających normę Euro 1 obowiązującą w latach 1992 - 1995, 4 zł za 1 cm3 dla aut nie spełniających żadnej z ww norm.

 

Jeżeli ktoś sprowadzi sobie do Polski samochód 10-letni i starszy o pojemności powiedzmy 1,6, będzie musiał zapłacić 6 400 zł podatku. Im samochód młodszy (droższy), tym podatek jest niższy, jak samochód starszy (tańszy), podatek wyższy. Rząd wyraźnie promuje bogatszych Polaków, bo tych stać na nowe samochody, mniej zasobni kupują starsze.

 

Ministerstwo Finansów dążąc do wprowadzenia nowego podatku chce zrealizować przede wszystkim cel fiskalny. Zniesie niezgodną z prawem europejskim akcyzę, ale zastąpi ją innym podatkiem. Resort nie bierze jednak pod uwagę, że nowy podatek jest niezgodny z prawem wspólnotowym, ponieważ ma dotyczyć aut po raz pierwszy rejestrowanych w Polsce, a więc je dyskryminuje.

 

Rząd zapomina, że Polska nie jest krajem bogatym i ludzi po prostu nie stać na nowe samochody. Jeżeli ludzie stracą możliwość zakupu taniego używanego pojazdu, prawdopodobnie auta nie kupią w ogóle. Wtedy fiskus zamiast zyskać może stracić, nie mówiąc już o podatkach zawartych w paliwie, którego w związku z większą ilością samochodów sprzedaje się więcej, tak samo dotyczy to podatków zawartych w usługach serwisowych, częściach zamiennych i innych pochodnych związanych z użytkowaniem i eksploatacją samochodów.

 

Do wyborów kierowcy mogą chyba spać spokojnie. Można przypuszczać, że żadna z opcji politycznych nie będzie chciała wziąć na siebie odpowiedzialności za wprowadzenie podatku i narazić się wyborcom, w końcu to do ich kieszeni chce sięgnąć rząd. 

 

A więc politykom nowy podatek jest przed wyborami potrzebny jak świni siodło. Budzi społeczny sprzeciw i mógłby im zaszkodzić. Inaczej po wyborach. Akcyzę znieść trzeba, już upomina się o to Unia, a fiskus nie odda pieniędzy bez walki. Nowy podatek jest więc bardzo realny.

 

 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

13. Zlot Zabytkowych Volkswagenów w gminie Kowal

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty