Kierowcy w kolejce po odszkodowania

Agnieszka Magnuszewska
Fot. Archiwum
Fot. Archiwum
Średnio 30. kierowców dziennie występuje w Łodzi o odszkodowanie za uszkodzenie samochodu. Jazda po tutejszych drogach to igranie z życiem.

Łódź bije niechlubne rekordy. Od początku roku już 400 osób złożyło wniosek do Zarządu Dróg i Transportu o odszkodowanie za uszkodzenie

Fot. Archiwum
Fot. Archiwum

samochodu w wyrwach w jezdni! W całym 2009 roku takich wniosków było tylko 800. Niestety, mimo uproszczonej procedury wypłacania pieniędzy, czeka się na nie nawet kilka miesięcy.

Pan Mateusz (nazwisko do wiadomości redakcji), właściciel Volkswagena Polo, wjechał w potężną wyrwę na al. Waltera-Jankego 4 września. Pękła opona, a felga się pokrzywiła. Koszt naprawy - około 500 zł. Kwota niewielka, jednak do tej pory pan Mateusz pieniędzy nie dostał.

- Zgodnie z procedurą, zrobiłem zdjęcia na miejscu i wypełniłem wniosek o odszkodowanie. Jednak rzeczoznawca uznał, że szkoda została spowodowana eksploatacją pojazdu, a nie wjechaniem w dziurę. Przecież to wierutna bzdura!- mówi nam łodzianin. - Nie jestem jedynym kierowcą, który został tak w Łodzi potraktowany. Przede mną właściciel bmw, który uszkodził felgi za 15 tys. złotych, usłyszał, że najwyraźniej najechał na zbyt wysoki krawężnik.

Pan Mateusz nie poddaje się. Złożył odwołanie i teraz przerzuca się pismami z ubezpieczycielem. Pieniądze wypłaca bowiem nie Zarząd Dróg i Transportu, ale firma ubezpieczeniowa, w której miasto wykupiło polisę.

Teoretycznie o odszkodowanie za dziurę w Łodzi jest łatwo. Kierowcy pechowcy nie muszą wzywać policji- wystarczy, że sami udokumentują zdjęciami uszkodzenia i samą wyrwę. Wielu jednak nie dowierza tej procedurze i na wszelki wypadek dzwoni po drogówkę. Łódzka policja potwierdza - każdego dnia 20 razy funkcjonariusze jadą spisywać protokół. Wczoraj tylko w porannym szczycie drogówka odebrała trzy wezwania ''do dziur''. Pechowcy uszkodzili auta na al. Palki w rejonie ul. Wojska Polskiego.

- We wtorek takich wezwań mieliśmy 18. To ogromne utrudnienie, bo jadąc do dziury, nie możemy pojechać do wypadku - nie kryje mł. asp. Grzegorz Wawryszuk z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji.

Mechanicy w warsztatach mają pełne ręce roboty. Chyba tylko oni nie narzekają na stan dróg w mieście. - Dwie, trzy osoby dziennie wstawiają mi auta do naprawy. Wymieniam pęknięte opony, felgi, ostatnio miałem Fiata Brava, w którym pękła belka tylnego zawieszenia - mówi Edward Rabionek, właściciel stacji obsługi pojazdów.

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty