Jazda na opale

Maciej Krzywoszyński
Fot. Maciej Pobocha
Fot. Maciej Pobocha
Stosowanie oleju opałowego zamiast napędowego do diesli jest niezgodne z przepisami i szkodliwe dla środowiska. A jednak coraz więcej kierowców go stosuje. Czy jest to niebezpieczne dla silnika?

 

Liczne badania kończą się zazwyczaj zgodnym werdyktem: olej opałowy na tyle różni się od napędowego, że nie powinien być stosowany w silnikach wysokoprężnych, zwłaszcza tymi z bezpośrednim wtryskiem.

 

Podstawowe różnice w składzie tych paliw to większa zawartość siarki, mniejsza liczba cetanowa i większa gęstość oleju opałowego. Zdaniem specjalistów dyskwalifikuje to "opał" do stosowania w samochodach. Tym opiniom przeczy jednak praktyka. Na licznych internetowych forach

Fot. Maciej Pobocha
Fot. Maciej Pobocha

motoryzacyjnych można znaleźć opinie kierowców stosujących olej opałowy nawet w rocznych Renault Lagunach, kilkuletnich Audi czy innych nowoczesnych autach. Niektórzy posiadacze samochodów uważają, że na wielu polskich stacjach sprzedaje się olej napędowy złej jakości, szkodzący silnikowi o wiele bardziej niż dobrej jakości "opał".

 

Co na to producenci?

 

Co ciekawe, do opinii tych kierowców przychylają się niektórzy producenci paliw. Na stronie internetowej norweskiego koncernu Statoil można znaleźć taką informację:

"Choć właściwości fizykochemiczne oleju opałowego pozwalają używać go do napędu silników wysokoprężnych, to jednak ze względu na przepisy podatkowe jest to równoznaczne z koniecznością odprowadzenia różnicy podatku akcyzowego do urzędu podatkowego".

Można z tego wysnuć wniosek, że olej opałowy firmy Statoil różni się od napędowego przede wszystkim barwą (w celu ułatwienia kontroli "opał" barwi się na czerwono).

 

Proste (choć nielegalne) tankowanie

 

Dla nikogo nie jest tajemnicą, że wraz ze wzrostem cen paliw, rośnie też liczba kierowców tankujących "opał", zwany z powodu swego koloru "redbullem". Litr oleju napędowego kosztuje obecnie średnio 3,93 zł, a opałowego - 2,55 zł. Nie ma też specjalnych problemów z zatankowaniem "opału". W wielu regionach Polski, zwłaszcza tych uboższych, sprzedaje się go na stacjach prosto z nieoznakowanych dystrybutorów, ewentualnie w dwudziestolitrowych baniakach. Żadnego problemu z jego zakupem nie mają osoby mające w domu ogrzewanie olejowe. Mogą one przelać "opał" samodzielnie ze zbiorników bądź - w sytuacji przychylności kierowcy cysterny - nalać część oleju przeznaczonego do ogrzewania domu do specjalnej beczki przystosowanej do tankowania auta. Proceder ten nagminnie uprawiają rolnicy i pracownicy firm transportowych. Kontrole policji czy Inspekcji Transportu Drogowego są na tyle rzadkie, że wielu osobom opłaca się ryzyko.

 

Dylematy kierowców i problem szarej strefy paliwowej ma rozwiązać zmiana przepisów akcyzowych - zrównanie opodatkowania oleju napędowego i opałowego. Niestety, prawdopodobnie będzie to równanie w górę, a nie w dół, czyli olej opałowy będzie równie drogi jak napędowy.

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty