Importujemy na lewo prawa jazdy z Ukrainy

Danuta Bartkowiak, Maciej Czujko
Fot. Tomasz Hołod
Fot. Tomasz Hołod
Polacy jeżdżą na Ukrainę, by tam zdobywać prawa jazdy. Korzystają z pośrednictwa firm, które wyspecjalizowały się w korumpowaniu ukraińskich urzędników. Ci, w zamian za łapówki, wystawiają dokumenty Polakom, którzy nawet nie przeszli kursu i nie podeszli do egzaminu. Wystarczają dwa dni na Ukrainie i dwa tysiące euro dla pośrednika, by zdobyć takie uprawnienia.

 

Właściciele takich praw jazdy wymieniają je potem legalnie na polskie i nie spotyka ich żadna kara. Wszystko przez to, że konsulat nie sprawdza nawet tego, czy wystarczająco długo byli na Ukrainie.

 

Iwona Jasińska, kierownik działu uprawnień kierowców wrocławskiego magistratu, podejrzewa, że spora część ukraińskich praw jazdy, które ludzie wymieniają u niej na polskie, może być zdobyta w ten właśnie sposób. Niestety, nasi urzędnicy nic nie mogą zrobić. Muszą je wymieniać.

Fot. Tomasz Hołod
Fot. Tomasz Hołod

 

- My od konsulatu możemy otrzymać tylko informację, czy prawo jazdy wystawił ukraiński urzędnik, czy nie jest to dokument podrobiony. I tylko wtedy, gdy okazuje się, że mamy do czynienia z falsyfikatem, odmawiamy wymiany - wyjaśnia Zielińska.

 

W ogromnej części dokumenty weryfikowane są więc pozytywnie. Iwona Zielińska pamięta tylko trzy przypadki odmowy.

 

Byłoby ich więcej, gdyby konsulat zbadał, ile czasu osoba robiąca prawo jazdy na Ukrainie faktycznie tam przebywała. Kurs trwa bowiem od dwóch do trzech miesięcy. Ktoś, kto u naszych sąsiadów przebywa tylko dwa dni, nie może zrobić tam prawa jazdy. Dlaczego konsulat nie przygląda się tej kwestii?

 

- Nie mamy na to czasu - przyznaje Izabella Rybak z polskiego konsulatu we Lwowie. - Nie ma też takiego prawa, według którego mielibyśmy dzwonić do straży granicznej i wypytywać, czy Polak był na Ukrainie dostatecznie długo, by zdać egzamin - dodaje.

Ministerstwo Infrastruktury jest zaskoczone sytuacją.

 

- Wygląda na to, że wszystko dzieje się na granicy prawa. Nie wykluczam, że zaostrzymy przepisy tak, by ten proceder ukrócić - mówi Andrzej Bogdanowicz, dyrektor departamentu transportu drogowego w Ministerstwie Infrastruktury.

 

Resort powinien się spieszyć, bo w internecie przybywa ogłoszeń dotyczących nielegalnego zdobywania uprawnień.

 

O tym, jak wygląda kurs prawa jazdy na Ukrainie przekonał się niedawno pewien głogowianin mieszkający w Londynie. Chciał zdobyć prawo jazdy na autobus.

- Pojechałem do Lwowa i już na drugi dzień otrzymałem dokumenty - wspomina mężczyzna, który już od roku wozi londyńczyków.

 

A Niemcy u nas

 

W Polsce prawa jazdy zdobywają z kolei Niemcy. Przyjeżdżają do nas ci, którzy stracili dokumenty u siebie za jazdę po pijaku albo pod wpływem narkotyków. Namierzona przez prokuraturę śląska firma prowadząca kursy nauki jazdy od stycznia 2007 r. do kwietnia 2008 r. przyjęła aż 700 Niemców. Tyle też osób, według oficjalnych informacji, zdało tam na prawo jazdy. U nas Niemcy za dokumenty płacili znacznie mniej i nie musieli zdawać dodatkowego egzaminu dla osób, którym odebrano już prawo jazdy.

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty