Ogłoszenie o sprzedaży Fiata 126 p w kolorze - jak twierdzi - bahama yellow znalazł w internecie Mariusz Augustyniak,
kolekcjoner starych samochodów z Łodzi. - Samochód był bardzo zakurzony, przykryty... drzwiami. Widać było, że lata przestał w garażu - wspomina pan Mariusz.
Fiacik nadal ma zafoliowane siedzenia, niezamontowane lusterka i oryginalne opony. Jego przebieg to 101 kilometrów. Skąd wziął się nieużywany samochód?
- Właściciel dostał talon i musiał go wykupić. Ale nie miał prawa jazdy, więc samochodu nawet nie zarejestrował. Jego spadkobierca znalazł go w garażu - wyjaśnia Augustyniak.
Kupił auto w cenie "dobrego, używanego samochodu", przewiózł na lawecie do Łodzi i
przez tydzień doprowadzał do użytku. Po wymianie świec, olejów, wypłukaniu baku okazało się, że silnik działa.
Samochód trafił na aukcję internetową. I Polska oszalała. Maluch osiągał kolejne ceny: 100 tys. zł, 20 mln zł, w końcu prawie miliard złotych. Właściciel, widząc, że część licytujących robi sobie żarty, wycofał się z aukcji. - Czekam na poważne propozycje w realnych cenach - mówi.
Chętni są, choć nie za miliard złotych. Jest też kilka propozycji od salonów samochodowych, które chcą wydzierżawić samochód. Augustyniak, który odnowił wiele aut, szuka przyczyn popularności tego auta. - Maluch zmotoryzował Polskę. Każdy ma wspomnienie z nim związane. I każdy marzył o nowym maluchu - mówi.
Kto kupi tego malucha, nie powinien zdzierać folii. - To samochód dla kolekcjonerów. Każdy przejechany kilometr obniży jego wartość - mówi łodzianin.
źródło: Dziennik Łódzki
Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?