Auto wybucha tylko raz

Wybuchowo było wczoraj w Łodzi. Najpierw o poranku wybuchła niewielka bomba na parkingu przy ul. Sienkiewicza nieopodal telewizji.

Potem... szczęśliwie nic nie wybuchło, bo choć kierowca autobusu nie wiedział, że wiezie bombę, z ostrzeżeniem ruszył za nim jeep. Ale groźnie zrobiło się na Narutowicza 23. Mały ładunek nie wywołał jednak nieszczęścia, a tylko oświetlił przerażoną twarz młodego mężczyzny. Za to stojący w pobliżu volkswagen za chwilę zamienił się w kulę ognia...

Na szczęście to wszystko nie działo się naprawdę, lecz na użytek amerykańskiego thrillera "Three", w którym Łódź gra jedno z miast w USA. Właściwie bardziej straszy, bo w slumsy zmieniają się głównie opuszczone domy, grają też fragmenty ulic.

Od paru dni kierowcy pomstują, stojąc w korkach. W sobotę nerwowo było na al. Piłsudskiego, natomiast wczorajsze wyłączenie z ruchu fragmentów ul. Sienkiewicza od Traugutta do Narutowicza i Narutowicza od Sienkiewicza do Kilińskiego nie spowodowało większych problemów.

Scenę przygotowywano długo. Pirotechnicy z Wrocławia na długiej listwie montują kilkadziesiąt cienkich kabelków. Stare auto, ustawione tuż przy kontenerze ze śmieciami, jest już uzbrojone. Nie ma drugiego, więc wybuchu nie da się powtórzyć. Nieopodal wóz strażacki z ekipą czeka na zakończenie akcji. - Nalaliśmy do baku wody, więc po eksplozji ogień przygaśnie - zdradza dowódca pan Paweł. Wielkie bum udało się. Reżyser Robby Henson i operator Sebastian Miłoszewski są zadowoleni.

Za parę dni wybuchnie autobus. Kierowca jeepa (polski kaskader) nie zdąży z ostrzeżeniem. Amerykańscy filmowcy będą grasowali w Łodzi przez 30 dni. Dziś na dwie godziny zamknięta zostanie ul. Gdańska od Legionów do Ogrodowej i ruch wahadłowy będzie się odbywał na 400-metrowym odcinku ul. Ogrodowej na wysokości tego skrzyżowania - godz. 17-19.